czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 9

-Dobrze, skarbie muszę kończyć. Jutro o 6:00 przyjedziemy po ciebie.
-Dobranoc.
-Dobranoc, kochanie. Śnij o mnie - Powiedział cichym i spokojnym głosem i rozłączył się.

Odłożyłam telefon na stoliczek. Podłączyłam do niego ładowarkę i nastawiłam budzik na 5:20. Położyłam się na łóżko i wtuliłam w poduszkę chwilę wpatrując się w ścianę. Poczułam jak łzy spływają po moich policzkach, nie otarłam ich, pozwoliłam im spłynąć na materiał poduszki. Dla czego płakałam? Dlatego, że jutro zobaczę jak mój chłopak zostawia mnie na dwa tygodnie. Wiem, że to nie jego wina, wiem, ale co dziennie budząc się byłam szczęśliwa i wstawałam pozytywnie nastawiona do życia żeby zobaczyć się z Justinem. On jest idealny, cudowny. Jeszcze parę miesięcy temu byłam smutna, chodziłam naburmuszona, zła na cały świat, bez życia, byłam sama, brakowało mi kogoś u boku. Wiecie jak to jest. Chcesz mieć kogoś kto będzie chciał zrobić dla ciebie wszystko, zrobić wszystko żeby na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Ja znalazłam taką osobą , którą jest Justin. Wszystko czego potrzebuję , czego potrzebuję do szczęścia to On. Sprawia, że czuję się przy nim bezpieczna, że zapominam o wszelkich problemach, po prostu jestem szczęśliwa. Teraz dziękuję Bogu, że dał mi Justina. Chcę być z nim na zawsze, wiem, jestem z nim nie całe cztery miesiące, a czuje jakbym była kilka lat, jakby był przy mnie cały czas. Nasza miłość jest czymś idealnym.

Tak rozmyślając wtulona w poduszkę zasnęłam. W krainie snów w którą zapadłam zobaczyłam Justina i mnie, idących przez kolorowe łąki, trzymających się za rękę, szliśmy jakby nikogo oprócz na tym świecie nie było. Nagle mój sen się urwał. Przebudziłam się i chcąc objąć poduszkę , której o dziwo nie było przy mnie , objęłam coś innego.


*************************Justin***************

Gdy tylko skończyłem rozmowę z Julą od razu zacząłem się przepakowywać. Słyszałem jak moja mama również wypełnia walizkę.
Chwyciłem w dłoń telefon i zadzwoniłem do mojego przyjaciela Ryana:
-Hej stary jutro lecę do kanady.
-Żartujesz?- powiedział głośno
-Nie, rodzinne sprawy. Może się zobaczymy?
-No jasne! -Mogłem sobie wyobrazić jak się śmieje.
-Jak będę na miejscu to zadzwonię.
-Oczywiście, czekam.
-To pa.
-Pozdrów tą swoją Julię- Tak trudno było mu wypowiedzieć jej imię prawidłowo.
-Ok.

Poszedłem do łazienki wziąć prysznic, zjadłem płatki z mlekiem i z powrotem wróciłem do pakowania.

Myślałem o tym że nie będę widział się z moją dziewczyną tyle czasu, owszem nie zobaczę także mojej siostry, która zostaje z wujkiem ale.....
Skończyłem się pakować i była już 1:30. Wiedziałem, że dzisiaj już nie zasnę, dziwnie było mi bez niej, bez Julki. Nie będę widział jej dwa tygodnie. O dwa tygodnie za dużo. Muszę się z nią teraz zobaczyć.


Rozejrzałem się po pokoju i przebrałem się. Zajrzałem do pokoju mamy aby sprawdzić czy śpi. Na szczęście już spała. Delikatnie i najciszej jak potrafiłem wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi. Wszedłem do swojego auta , włożyłem kluczyki do stacyjki i dałem gazu. Jechałem dosyć szybko. Byłem prawie na miejscu. Samochód zaparkowałem kilka domów dalej od mojego celu. Wyszedłem i ruszyłem w stronę domu Julki. Przeszedłem przez zamknięte ogrodzenie i zatrzymałem się pod jej oknem. Na moje szczęście było ono otwarte. Nie zastanawiając się nad niczym wdrapałem się po rynnie i stanąłem na balkonie. Rozchyliłem okno bardziej i wszedłem do jej pokoju robiąc to bezszelestnie i zamykając okno za sobą. Zobaczyłem jak moja księżniczka słodko śpi. Była ubrana w luźną koszulkę i krótkie spodenki, kołdra znajdowała się dużo dalej od niej tak samo jak poduszka. Zdjąłem buty, położyłem się obok niej i pocałowałem ja w czoło robiąc to tak żeby się nie obudziła. Leżąc na tym samym boku co ona , objąłem ją ręką i przykryłem kołdrą. Poczułem jej ciepło, jej zapach. Czułem się przy niej idealnie. Jej włosy spadały na moją twarz, głaszcząc ją. Nasze ciała znowu były blisko siebie.  Znów leżeliśmy obok siebie, na jednym łóżku.

Julia cicho mrucząc coś pod nosem przekręciła się w moją stronę. Wyciągnęła przed siebie rękę jakby zaczęła czegoś szukać. Błądząc dłonią trafiła na moją twarz. Uśmiechnąłem się, a ta otworzyła oczy bardzo szeroko głośno wymawiając-- Jezu---- Otuliłem jej dłoń swoją i pocałowałem.

-Spokojnie, skarbie to tylko ja.
-Boże, Justin, co ty tutaj robisz?
-Patrzę na moją ukochaną- powiedziałem przejeżdżając ręką po jej policzku.
-Wystraszyłeś mnie- na jej twarzy pojawił się oczekiwany uśmiech.
-Przepraszam, nie chciałem, musiałem cię zobaczyć.

Nachyliłem się nad nią i pocałowałem delikatnie w usta, ona rozchyliła wargi dając mi do nich dostęp, który wykorzystałem. Swoimi dłońmi otulałem jej poliki a ona moje ramiona. Chwilę później wtuliła się we mnie jak małe dziecko. Wyglądała tak niewinnie i jednocześnie tak seksownie.

-Kocham cię .
-Ja ciebie też.

 Po jakiś 15 minutach usnęła. Poleżałem z nią trochę. Po godzinie lekko oderwałem się od niej i zszedłem z łóżka. Podszedłem do jej biurka i wziąłem kartkę która na nim leżała. Sięgnąłem po długopis znajdujący się obok i zacząłem pisać. Gdy skończyłem pocałowałem dziewczynę w usta i spojrzałem na nią jeszcze raz przed wyjściem. Nie chciałem od niej iść, ale musiałem, żeby mama się nie zorientowała. Wyszedłem z pokoju tą samą drogą co wcześniej. Ruszyłem do auta i szybko nim odjechałem. Wysiadając z niego pod swoim domem , rozejrzałem się czy w którymś pokoju jest zapalone światło. nie było. Wszedłem do mieszkania i skierowałem się do swojego pokoju kładąc się na łóżko. Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem.
Wstałem rano, wyszykowałem się i wspólnie z mamą zanieśliśmy bagaże do samochodu cioci. Gdy byłem już gotowy pobiegłem szybko do domu gdzie zastałem wujka który miał opiekować się Jazmyn. Siostra smacznie spała, więc tylko delikatnie pocałowałem ją w policzek szeptem mówiąc--Będę tęsknił, mała


******************Julia************

To był Justin we własnej osobie. Trochę mnie wystraszył ale bardzo cieszyłam się, że jest.Ciarki mi przechodzą pod wpływem jego dotyku, ciarki przyjemności oczywiście.  Po naszym pikantnym pocałunku wtulona w niego usnęłam. Kiedy ponownie się obudziłam przez mój budzik, Justina nie było. Wstałam i podeszłam do szafy biorąc w rękę ubrania. Wychodząc z  pokoju zauważyłam dopiero kartkę na której było napisane:
             
                          Skarbie, ciężko było mi rozsunąć się
                          z twoich ramion i cię zostawić, ale musiałem. 
                         Zobaczymy się rano . Bądź przed domem 
                         o 7:00. Kocham cię kotku <3 

Po przeczytaniu tych słów uśmiechnęłam się sama do siebie. Poszłam do łazienki. Ubrałam i wyszykowałam się. Byłam gotowa punktualnie o siódmej.
___[ włączcie to, jako podkład ]___

Chwyciłam w rękę torebkę i wyszłam z domu. Justin, jego mama i siedząca za kierownicą ciocia już na mnie czekali. Biebs wyszedł z auta gdy tylko mnie zobaczył. Podszedł do mnie i ucałował na przywitanie. Chłopak otworzył mi drzwi i weszłam do środka witając się ze wszystkimi. Po chwili Jus siedział już koło mnie trzymając mnie za rękę :
-Jak wy bez siebie wytrzymacie?- zapytała ciocia Justina uśmiechając się do lusterka, które widzieliśmy.
-No właśnie i w tym problem- odpowiedział Bieber obejmując mnie drugą ręką. Na mojej twarzy pojawiły się wyraziste odcienie czerwieni.
W drodze na lotnisko cały czas rozmawiałam z Justinem trzymając głowę na jego ramieniu. Po godzinie byliśmy na miejscu. Oderwaliśmy się od siebie niechętnie i wyszliśmy z samochodu.



Razem z bagażami weszliśmy do odprawy gdzie musiałam się pożegnać z chłopakiem ponieważ dalej nie mogłam wejść. Ciocia Biebsa ucałowała go i jego mamę życząc aby spokojnie dotarli do Kanady, po czym pachnęła mi ręką mówiąc że będzie na mnie  czekała w samochodzie.Mama Justina poszła dalej zostawiając nas na chwilę samych.

Tak nadeszła ta chwila, chwila rozstania, chwila której się cholernie bałam .Justin otulił moją twarz swoimi ciepłymi dłońmi , spojrzał mi prosto w oczy ---Julka....-ledwo wydukał, ale nie pozwoliłam mu dokończyć. Chwyciłam go za szyję i mocno do siebie przywarłam. Oblizałam usta i powoli zbliżałam je do ust jego. Kiedy nasze wargi dzielił zaledwie centymetr zamknęłam oczy i szybkim ruchem  złączyłam i wpiłam się w nie składając wszystko w ciepły i długi pocałunek. Jus wsunął mi swój język i szalenie rysował nim najróżniejsze wzorki na moim podniebieniu. Całowaliśmy się tak na samym środku jakiegoś pomieszczenia. Jedyne co wiedziałam w tej chwili to to ze wszyscy znajdujący się w tym pomieszczeniu patrzyli się na nas jakbyśmy żegnali się przed kilkuletnią rozłąką. Oderwałam się po chwili od niego, a ten złapał mnie za rękę i powiedział cichym głosem --będę za tym tęsknił, skarbie--pocałował mnie w czoło. Z moich oczu spłynęła łza po której takich samo spłynęło kilkanaście. Widział smutek w oczach Justina, wiedziałam, że dla niego jest to tak samo trudne jak dla mnie. Widząc moje łzy natychmiast je otarł mówiąc-nie płacz kochanie, nie chcę żebyś prze ze mnie cierpiała-- i w tym momencie mocno mnie przytulił. Kiedy zostałam objęta jego  umięśnionymi rękami powiedziałam
--Kocham cię i będę na ciebie czekała, prosze uważaj na siebie i nie rozglądaj się za innymi dziewczynami, nie potrafiłabym żyć gdybym się dowiedziała że już mnie nie kochasz-- Na co ten szeroko otworzył oczy
--Nigdy skarbie, liczysz się tylko ty, tylko ty jesteś moją jedyną i tylko ciebie tak kocham , pamiętaj cokolwiek się kiedyś stanie zawsze będę cię kochał.

Ponownie moje policzki wypełniły się słoną substancją, ale tym razem ja je starłam. Ponownie także wtuliłam się w mojego chłopaka bez słowa cieszyliśmy się chwilą. Będziemy za tym oboje tęsknić, za naszym dotykiem, zapachem, widokiem. Będziemy myśleć o sobie w dzień i w nocy tak jak ludzie którzy kochają się ponad życie. Wtuleni tak trochę szlochałam w bluzę Justina, ale nagle rozzłościł mnie głos dobiegający z informatorów . -----Pasażerowie lotu 207 do kanady proszeni do odpraw, samolot wystartuję za 40minut-- Zaczęłam szlochać jeszcze bardziej. po minucie ogarnęłam się i oderwałam od Justina , który pocałował mnie w czoło mówiąc-
-Muszę iść, będę dzwonił, pisał myślał i pamiętał o tobie. Skarbie , kocham cię i pamiętaj o tym.
Znowu mocno mnie przytulił ja pocałowałam go szybko i tym razem krótko w policzek i oderwaliśmy się od siebie. Machając rękami do siebie odeszliśmy , każde w swoją stronę.

Tak stało się nie będę się z nim widziała 14 dni. To będzie ciężkie. Ze łzami w oczach doszłam do samochodu do którego od razu wsiadłam. Moje policzki były czerwone, a oczy lekko sine. Między mną a ciocią Justina panowała niezręczna cisza która po chwili została przerwana.:
-Nie martw się mała będzie dobrze.
-Dziękuję- powiedziałam rzucając jej serdeczny uśmiech.
-Może wpadniesz do nas jutro? Jazmyn cię uwielbia- uniosła brwi pytająco.
-Z chęcią , będę po południu.
-Bardzo się cieszę.

Resztę Drogi przebyłyśmy w ciszy, byłam zła , ale musiałam zrozumieć to co się dzieję. Zostałam podwieziona do domu za co podziękowałam. Pożegnałam się z kobietą i od razu weszłam do mieszkania. Przywitałam się z rodzicami i siostrą. O nic mnie nie pytali, rozumieli co czuję. Wyjęłam z kieszeni telefon i wystukałam numer do Magdy.:
-Hej Jula - od razu się odezwała za nim ja zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
-Hej, moglibyśmy się spotkać- wydukałam .
-Tak, oczywiście wpadaj do mnie , jestem sama , opowiesz jak było w górach.
-Taa.. Będę za godzinę.- Zaraz po tym rozłączyłam się

Byłam przybita, nie mogłam porozmawiać z Justinem bo był jeszcze w samolocie a gdy doleci dopiero o północy. Chciałam usłyszeć jego głos jak mówi że wszystko jest w porządku i że za mną tęskni, no ale niestety nie mogłam na to liczyć. Położyłam się na łóżko i słuchałam muzyki. Później wyszłam do Magdy, która już w wejściu serdecznie mnie przywitała. Poszłyśmy do jej pokoju w którym znajdowały się żelki, sok i czipsy. Wiedziała, że to uwielbiam. Opowiedziałam jej cały pobyt w górach. Szczegółów oczywiście nie wszystkich nie zdradzałam. Zostawiłam je dla siebie. Przyjaciółka wiedziała że Justin dzisiaj poleciał i widziała również jaka byłam smutna. Chcąc mnie pocieszyć włączyła śmieszną komedię przy której trochę rozweselałam . Oglądaliśmy później jeszcze dwa inne filmy po których usnęłyśmy.


     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz