poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 24

rozdział dedykuję wszystkim którzy czekali na ten rozdział <3
________________________________________________________



Poczułam na mojej dłoni składane pocałunki, szły one w zwysz do przedramienia  coraz wyżej aż do szyji. Justin niezłą pobutkę mi wymyślił, ale postanowiłam jeszcze trochę poudawać. Na szyij zostawił 3 pocałunki i zbliżał się do ust. Z ledwością powstrzymywałam się od uśmiechu. Ale gdy poczułam jego delikatne wargi na moich nie mogłam się oprzeć.. I poprzez pocałunek delikatnie się uśmiechnęłam co natychmiast zauwazył mój chłopak, po chwili oderwaliśmy się od siebie:

-Dzień dobry kochanie- chłopak patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.

-Dzień dobry

-Jak się spało?

-Dobrze,ale.....- chłopak był zdziwiony i czekał na moją dalszą wypowiedź.

-Ale co?

-Dlaczego nie  budzisz mnie w ten sposób co dziennie? - przygryzłam wargę.

-Czyli się podobało- zbliżył się do mnie i musnął moje wargi- ubieraj sie, jemy śniadanie i wychodzimy.- w tym momencie zauważyłam , że Justin jest już ubrany.



Wstałam i podeszłam do swojej walizki wybierając ciuchy na dzisiejszy dzień. Zdecydowałam się na czarne rurki, top i na to malinowy sweterek dobrałam do tego bransoletkę i chwyciłam świeżą bieliznę. Z takim pakunkiem ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, cudownie mnie orzeźwił i dał energię na ten rozpoczynający  się dzień. Po wyjściu z kabiny, dokładnie wytarłam swoje ciało i założyłam bieliznę, umyłam twarz, zęby , uszy, zrobiłam sobie delikatny makijaż i założyłam resztę garderoby.
.
Weszłam do pokoju po jakiś 15-minutach, na łóżku siedział Justin, który widząc iż wyszłam z łazienki, wstał i podał mi rękę.
-Chodź idziemy na śniadanie.

Zeszliśmy na dół. W kuchni siedział dziadek Justina i czytał jakąś gazetę, a pani Diane jak się nie mylę robi naleśniki..

-Dzieńdobry- powiedziałam.,a Justin zrobił to samo.

-Ooo witajcie dzieci i jak ci się spało Julia?- zapytał pan Bruce

-Bardzo dobrze, dziękuję.

-No siadajcie i jedzcie- w tym momencie usiedliśmy di stołu a babcia położyła naleśniki z syropem klonowym po czym nałożyła wszystkim i zaczęliśmy wspólnie jeść.

-To jest przepyszne! - powiedziałam dosyć głośno na co kobieta się usmiechnęła.- tyle razy robiłam naleśniki, ale jeszcze nigdy nie wyszły mi takie dobre.

-Ciesze się że ci smakują.



Kiedy skończyliśmy jeść, odłożyłam naczynia i je zmyłam, napiliśmy się po szklance soku pomarańczowego i wstaliśmy.
-To pa wam! Ja zabieram moją księżniczkę. - zwrócił się do dziadków Justin, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Zaprowadził mnie do kortarza i ubraliśmy się ciepło. Na zewnątrz Bieber złapał mnie za rękę i splótł nasze palce.
-Justin?

-Hm?

-Gdzie my idziemy?

-Do Ryan'a słonko. Wreszcie cię pozna- Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

-No to było mi powiedzieć, ze do kogoś idziemy, a nie. Ubrałabym się inaczej.

-Wyglądasz ślicznie, dla mnie nawet bez niczego więc wiesz..- poruszył zabawnie brwiami
-Bardzo śmieszne- wywróciłam oczami.



Po 15minutach drog doszliśmy pod dom. Był mały, ale bardzo ładny. Kiedy staliśmy pod drzwiami Justin zapukał do nich. Nie minęło dziesięć sekund w drzwi się otworzyły. Zoabaczyliśmy chłopaka, był wysoki i trochę umięśniony, miał czarne rurki i granatowy podkoszulek. Na nasz widok od razu szeroko się uśmiechnął tak samo jak Justin. Chłopaki od razu się przywitali tym swoim 'męskim uściskiem'. Następnie Bieber wskazał na  mnie:
-A o to moja księżniczka Julia- następnie na Ryana- a to mój wspaniały przyjaciel.

Chłopak posłał mi ciepły uśmiech uścisnął moją dłoń

-Cieszę się , ż nareszcie cię poznałem, Justin miał racje, jesteś taka ładna

-Też się cieszę , dziękuję.

-Wchodźcie do środka, zapraszam.


Zdjelismy kurtki i szliśmy za chłopakiem. Chwile po tym znajdowaliśmy się w bardzo przytulnym pokoju. Na ścianach znajdowały się różne fotografie drużunowe takie jak hokeja, piłki nożnej itp. Na każdym w nich był Justin i jego przyjaciel. Usiedliśmy na kanapie a chłopak nalał nam soku.


-Przyjechaliście tu na stałe?- zapytał Ryan.

-Nie, na dwa tygodnie, mamy ferie, ale po maturze chcemy zamieszkać w Kanadzie.-odpowiedział Jus

-No to świetnie, będziemy się częściej widzieć.

-Tak, a co u ciebie, masz kogoś? - powiedziął Justin popijając sok.

-Nie. Masz może jakąś wolną przyjaciółkę Julka?- zapytał mnie z usmiechem.

-Mam, ale trochę daleko stąd mieszka więc wiesz....

-No szkoda- wychrypiał.


U Ryana siedzieliśmy dobre 4 godziny. Dużo rozmawialiśmy, on i Justin opowiadali co robili jak byli mali, swoje śmieszne historyjki z dzieciństwa. DOwiedziałam się wielu rzeczy o moim chłopaku. Oglądaliśmy film, i inne filmiki na których był Bieber ze swoim przyjacielem jak grają w piłkę. Ryan to naprawdę fajny chłopak, widać, że in obu zależy na przyjaźni.


 Kiedy była godzina 16:00 wyszliśmy od Butlera i skierowaliśmy się z powrotem do domu dziadków. Justin pożyczył samochód od pana Bruce'a i zabrał jakąś torbe, a ja się przebrałam w coś ładniejszgo, tak żeby nie było, następnie mnie i gdzieś pojechaliśmy.  Cały czas pytałam o to gdzie my właściwie jedziemy i po co ,ale mój chłopak był tak uparty, ze nie chciał nic powiedzieć. Po 40 minutach jazdy , zaparkowaliśmy gdzieś. Chłopak otworzył mi drzwi tak jak to na dżentelmena przystało i wysmy z auta. Dopiero teraz zauważyłam, ze stoimy pod jakąś ekskluzywną restauracją, widziałam że w środku znajdują sie sami bogaci ludzie. Chłopak wyjął z za pleców bukier czerwonych róż i wręczył mi je:

-Z jakiej to okazji?-zapytałam zaskoczona,

-Zobaczysz kotku- pocałował mnie w czoło i weszliśmy do środka.

Zauważyłąm, że obok naszego stolika siedział jakiś mężczyzna któregoś chyba gdzieś widziałam, ale  nie mogłam sobie przypomnieć kto to jest.
Usiedliśmy rzy stole i zamówiliśmy dania. Po chwlili razem z nimi przyszła kelnerka podając posiłki i wino, kiedy zjedliśmy, Justin wstał i gdzieś poszedł. Zdziwiło mnie jego zachowanie.

Po 5minutach usłuszałam jak włączają się głośniki w restairacji. Światło skierowało się na przód  i wtedy zobaczyłam Justina na małej scence z mikrofonem.

-Drogie pani i drodzy panowie, przepraszam że przerywam , ale chciałem coś pwiedzieć. Na tej sali znajduję się kobieta , moja kobieta, Julia, któa dzisiaj ma urodziny. Skabie- spojrzał na mnie a za nim wszyscy również na mnie patrzyli- W tym wyjątkowym dniu chcę życzyć ci wszystkiego co najlepsze, spełnienia najskrytszych marzeń i oby twoja miłość do mnie nikgy nie wygasła.

Po moim policzku spłynęła łza szczęścia, zapomniałam, zapomniałam o własnych urodznach. TO była łza szczęścia. Ale ta przepowa Justina to nie wszystko.

-Chciałem coś dla ciebie zrobić, tylko dla ciebie...- w tym momencie wiedziałam co chce zrobić..........






_______________________________________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEpRASZAM!!!!!!!!!!

 wiem, cholernie długo nie dodawałam rozdziału, ale miałam masę zajęć, mało czasu i dużo problemów.... wiec mam nadzieje, ze zrozumiecie. Nie obiecuje kiedy nn ale od razu mówię, że nie przestaje pisać, przepraszam że taki krótki, ale nie mam czasu, święta itp.

Z okazji swiat życzę wszystkim zdrwia bo to najwazniejsze, ciełych świąt, udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku.


Dziękuję pani A***e za zrozumiałość :) KC i  K.>G.> - bez was nic by nie było............

wtorek, 26 listopada 2013

Rozdział 23


Macie ten długowyczekiwany rozdział :D


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Mów do cholery.- Justin znowu się do mnie zchylił i pocałował w kącik ust.

-A więc co ty na to żebym cię zabrał do Kanady?- spojrzał na mnie czekając na odpowiedź.

-Co ? Teraz?

-No, skarbie, chyba chcesz zobaczyć gdzie bedziesz mieszkać, no nie ? -delikatnie się uśmiechnął.

- Tak, ale Justin, nobo..... - spuściłam głowę.

- Tak? - szepnął.

- Bedziesz się śmiał jak ci powiem - bawiłm się palcami unikając jego wzroku.

-Nie bedę, powiedz o co chodzi.

-No bo ja cholernie boje się leciec samolotem. - chłopak swoimi dwoma palcami przejechał po moim podbródku i delikatnie go uniósł zmuszając mnie abym na niego spojrzała.

-Kochanie, ale będziesz leciała ze mną , nie sama. Ja cały czas będę obok ciebie, bedę cię trzymał za rękę, wtedy wyda ci sie to już całkiem normalne, a nie przerażające. Musisz przezwyciężyć swój strach, a ja ci w tym pomogę.- powiedział, delikatnie się uśmiechnął i przytulił mnie.

-No dobrze- odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się mocniej w mojego chłopaka.

-No to się spakuj , bilety już kupione jutro o 14:00,  będę pod twoim domem.

-Jutro? Zaskakujesz mnie.

-Wiem. Okej Julka, ja musze już spadać.

Razem z Justinem wstałam z łóżka i poszliśmy na dół gdzie byli moi rodzice. Bieber złapał mnie za rękę i skierował się w ich stronę.

-Chciałbym zabrać Julkę do Kanady, mogę?
-Zabrać?- zdziwiała się moja mama.
- Tak, znaczy nie. Chcemy tam polecieć na tydzień, może trochę dłużej, chcę pokazać Julii gdzie bedziemy mieszkać.
-Skoro chcecie to tak- odpowiedział mój tata.
- Bardzo dziękuję. Ja już musze iść, więc dowidzenia.
-Dowidzenia Justin - powiedzieli równo.

-Justin podwieziesz mnie do Magdy?
-Oczywiście, chodź.

Ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Szybko wsiedliśmy w auto i ruszyliśmy. Po 10 minutach byliśmy pod mieszkaniem mojej przyjaciółki. Pożegnałam się soczystym buziakie z Justinem i umówiłam na jutro. Do magdy przyszłam właściwie porozmawiać trochę. Naszczeście ją zastałam. Porozmawiałam z nią trochę i powiedziałam o jutrzejszym wyjeździe. Ona wraz z Tomkiem jedzie w góry. Fajnie. Obejżałysmy jakiś film i kiedy była już 20:00 poszłam do domu.


Wróciłam i zjadłam kolacje. Poszłam do salonu gdzie siedziała moja mama i oglądała telewizję.
-Gdzie byłaś?- zapytała

-U Magdy.

-Julka, masz na siebie uważać , wierzę że Justin będzie cię chronił, ale jednak ty również bądź ostrożna.

-Wiem, mamo.

-I tak wogóle to wiesz skarbie, zapezpieczajcie się - powiedziała delikatnie.

-Mamo!! przestań- zaczełam się śmiać.

-Ja tylko mówię, no a ty się nie musisz pakować?

-O kurde, zapomniałam, to pa!- krzyknęłam na odchodne.


Wleciałam do pokoju i wyjęłam dużą walizkę, prezcież w małą się nie zapakuję. Wyjęłam z szafy kilkanaście zestawów ubrań, bielizy itp. Spakowałam biżuterię, sukienki, buty , kosmetyki. Następnie chwyciłam za torebkę do której wrzóciłam ładowarkę, słuchawki, laptopa, portfel i inne podobne rzeczy. Kiedy byłąm już całkowicie spakowana była godzina 23:30.  Zmęczona z piżamą w ręku poszłam do łazienki.. Weszłam pod prysznic i odkręciłam gorącą wodę. Uwilbiałam jak ciepła substancja ogrzewała mnie. Ciało umyłam arbuzowym żelem, a włosy miętowym szmaponem. Po 20minutach wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam się do sucha i założyłam piżamę. Włosy wysuszyłam i porządnie rozczesałam. OD razu po tym zpowrotem znalazłam się w swoim pokoju i upadłam na łóżko, nie miałam broblemu z zaśnięciem.



Obudziłam się następnęgo dnia o 10:00. Umyłam, ubrałam i umalowałam. Zeszłam na dół do kuchni a moja mama, tata i Wiktoria stali jakby na mnie czkekali.
Stali równo obok siebie i patrzyli na mnie szklistymi  oczami. No, w końcu wybieram się za ocean. Chyba mają prawo się martwić, bać o mnie, albo tęsknić? Kocham ich tak bardzo , moją rodzinę. Teraz mamy tak dobre, wręcz idealne stosunki , dobry kontakt ze sobą, dogadujemy się. Mam nadzieję , że to się nigdy nie zmieni. Zawsze mnie wspierali, to dzięki nim tutaj jestem, kiedyś, zanim pojawił się Justin byłam wiecznie, zła, załamana, smutna, rozpaczona. Nie miałam humoru, nic mi nie pasowało, ale oni wtedy jednak robili wszystko żeby na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Czy to nie wspaniałe posiadac taki skarb?


Podbiegłam do nich i mocno wyściskałam, najpierw tatę, później mamę a na koniec, ukucnęłam przy Wiktorii i mocno zamknęłam ją w moich objęciach, a na koniec pocałowałam w polika. Obiecałam że coś jej przywiosę z tamtąd, więc humor się trochę poprawił.


-Będę tęsknić..- powiedziała cichutko.

-Ja też , misiu, ale niedługo wracam przecieć, tak?- posłałam jej ciepły jakby uspakający uśmiech.


Zjadłam szybkie śniadanie , wypiłam kawę i wzięłam lekarstwo na lokomocję, tak w razie czego. Ogarnęłam jeszcze dokładnie swoje bagaże i kiedy juź skończyłam wybiła godzina 14:00 i usłyszałam trąbienie samochodu. Znowu wszystkich mocno przytuliłam i powiedziałam, żeby tęsknili. Tata wziął moje rzeczy i wyszedł na dwór aby spakować je do bagażnika auta justina, które z powrotem będzie prowadzić Pattie.
Przywitałam się z chłopakiem i usiadłam na miejsce pasażera i przywitałam się z Pattie która siedziała z tyłu. Przyglądałam się mojemu ojcu jak wspólnie z Bieberem pakują nasze bagaże.

-Justin, wiem, że jestes dobrym chłopakiem, ale powiem ci. Pilnuj jej i opiekuj się nią.

-Oczywiście, nie pozwolę, żeby cokolwiek jej się stało, dowidzenia.

-Miłej podrózy- powiedział już wchodząc do domu.

Po chwili obok mnie siedział już uśmiechnięty od ucha do ucha Justin. Na lotnisko jechaliśmy koło godziny, dosyć szybko to zleciało. Pożegnaliśmy się z mamą chłopaka i poszliśmy do odprawy. Przeszliśmy przez bramki a nasze walizki pojechały przez taśmę.Obyło się bez zbędnych problemów. Po zprawdzeniu dokumentów i reszty, bagaże zaprowadziliśmy na taśmę, z której były one zawożone do bagażnika samolotu.


 Mieliśmy jeszcze godzinę do wylotu, więc poszliśmy do kawiarni napić się kawy i zjeść po ciastku. Szybko zleciało i już wchodziliśmy na pokład, cholernie się bałam. Justin od razu to zauwazył. Wziął moją rękę i delikatnie ścisnął ją. Usiedliśmy obok siebie. Po chwili w głośnikach usłyszeliśmy pilota i stewardesse . Dokładnie tłumaczyli co trzeba zrobić, i oczywyście kazali zapiąć pasy.
I zaczęło się...... Maszyna się rozpędzała i rozpędzała , jechała coraz szybciej i nagle poczułam jak odryway się od ziemi, tak jak byśmy stanęli. Zaraz napierało mnie w tył i pasy ścikały mi się w brzuch.  Mocniej ścisnęłam dłoń Justina, który był pezysunięty jaknajbliżej mnie. Po kilku minutach samolot delikatnie wyrównał poziom i można było odpiąć pasy. Odetchnęłam z ulgą , jakby kamień spadł mi z serca. I jakby ta adrenalina ....spodobała mi się.

-I co, moja kochana księżniczka żyję ? - objął mnie ramieniem Justin.

-Żyję - uśmiechnęłam się  oparłam swoją głowę o jego bark

-W końcu mój przyjaciel, Ryan, i dziadkowie zobaczą jaką mam wspaniałą kobietę .

-Mhm

-A teraz się prześpijmy bo czeka nas 12 godzin lotu.


(rozmowa bedzie się toczyć po angielsku)

Kilka godzin spaliśmy, następne kilka rozmawialismy. I już naszego polskiego czasu o 4:00 rano zaczliśmy londować. Już nie bałam się tak jak przy startowaniu, ale Jus cały czas trzymał moją rękę. Kiedy wylądowaliśmy spędziliśmy jeszcze 2 godziny na odprawie. Byłam wyczerpana. Na parkingu czekał na nas dziadek Justina:

-No nie poznaje, Justin to ty? - zapytał uśmiechnięty i obiął chłopaka poczym spojrzał na mnie.

-Tak, ja. A to moja najcudowniejsza na świecie kobieta- Justin wskazał na mnie- Dziadku, to Julia.

-WItam - uśmiechnęłam się do mężczyzny, a ten podszedł i mnie delikatnie przytulił.

Wsiedliśmy do jego samochodu i jechaliśmy . Po jakimś czasie, nie wiem jakim bo byłam strasznie zmęczona dojechaliśmy do domu dziadków  w Starford. Domek był śliczny, taki przytulny z ogrodem na zewnątrz. W drzwiach przywitała nas starsza kobieta. Jej wyraz twarzy dał znać że jest szczesliwa.

-Justin skarbie- mocno przytuliła wnuka i pocałowała w polik.

Mój chłopak przedstawił mnie swojej babci. Bardzo miła kobieta, widac że ma serce. Na pierwszy rzut oka można ocenić ją jako wspaniałą kobiete. Kiedy już się trochę poznaliśmy. Babcia zaprowadziła nas do pokoju w którym będziemy ''mieszkać' w szasie pobytu. Od razu wyjęłam z walizki piżamę i ruszyłam do łazienki. Po mnie wykąpał się też Justin i wspólnie padliśmy na łóżku. Oczywiście w objęciach bo inaczej nie usnę :)




____________________________________________________________________________________________________________

Rozdział pewnie bez sensu i któtki, ale nie będe przedłużać. W tym tygodniu pojawi się jeszcze kolejny więc dla tego tak wyszło. Strasznie was przepraszam za tak długie oczekiwanie na rozdział. Mam nadzieje że wybaczycie. Z góry przepraszam za jakiekolwiek literówki, które napewno tu są, ale misze to w nocy więc wiecie xD

Przepraszam za ostatnie słowa, nie będę na razie usuwac bloga, bo ktoś go jednak czyta:)  A pozatym moje życei ma tutaj sens , bo w realu, no tam trochę gorzej.


Ale nie będę ukrywać, że komentarze  badzo mnie motyrują do pisania.:)



To do nast.epnego, kochani <3  Wasza belieber


poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 22

Przeczytaj notkę pod rozdziałem, ważne bo może nie będzie kolejnego rozdziału.....

__________________________________________________________________



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~3tygonie póżniej~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No tak minął już miesiąc od mojego wypadku. Moja noga jest już całkiem sprawna. Po tym jak zdjęli mi gips miałam małe rehabilitacje, na które zawoził mnie Justin. Jak na razie cały czas układa nam się wspaniale.

Więc jest początek lutego. Ostatni dzień szkoły przed feriami.



Obudziłam się o 7:00. Przeciągnęłam i zeszłam z łóżka, no dziwie się , że tak wczesnie, ale już mam uśmiech na twarzy. Dlaczego? Bo jutro zaczynają sie ferie, a więc 14 dni laby, i jeszcze Justin wczoraj powiedział, że ma dla mnie niespodziankę i dzisiaj wieczorem mi o niej powie.


Skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Umalowałam się delikatnie. Nie robie mocnego makijażu, justin woli delikatny. Włosy spięłam w luźnego koka. Pozbyłam się piżamy .
Z szafy wyjełam ubrania które po chwili miałąm na sobie. Spojrzałam na plan lekcji  i zpakowałam książki. No tak jak zawsze zapomniałam się wczoraj spakować.  Jak zwykle brakowało mi czasu na śniadanie, więc musiałam go sobie odpuścić. Kiedy była 7:45 zbiegłam szybko, założyłąm kurtkę , buty , czapkę i szalik.


Jak zawsze Justin stał już przed moim domem. Widząc mnie od razu się uśmiechnął i podszedł bliżej.

-Hej skarbie- powiedział po czym musnął moje wargi - Twoje usta nigdy mi się nie znudzą.

-Hej, trochę zimno, co ?

-Moja księżniczka mówi, że jest jej zimno?- zrobił śmieszną minę i otulił mnie. Mocno go ścicnęłam.

-No już jest mi ciepło.

 Chłopak otworzył mi drzwi od auta, a następnie usiadł na miejscu kierowcy. Wsiadłam i ruszyliśmy. Po drodze do szkoły gadaliśmy o głupotach.



Jakieś 5minut później byliśmy w szkole. Kiedy już się rozebraliśmy z szatni ruszyliśmy do klasy. weszliśmy tam równo z dzwonkiem. usiadłam w ławce z Leną, a Justin z Piotrkiem za nami.
Obok siedziała Magda z Olą, za nimi Tomek z Mateuszem. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, zaraz po tym do klasy weszła pani Kasia i patrzyła na nas jakby miała zaraz wybucjnąć. Rozdała nam jakieś kartki i usiadła do biurka.


-To prace na ferie, zadania matematyczne. - powiedziała dumnie.

-Ale proszę pani, będą ferie!!! -zaczęła cała klasa.

- Nie zadaje wam tego bez powodu, wkrótce piszecie mature, chyba chcecie ją zdać, prawda?



Każdy spojrzał się po sobie. Uff czy ona ma niepokolei w głowie? Zadawać na ferie 30 jakiś pierniczonych zadań? Jak ja jej nie cierpie. Kobieta zlekceważyła nasze słowa i zaczęła tłumaczyć zadaną pracę.
Następne lekcje były okej. Na szczęście inni nauczyciele rozumieli nas, że wolne jest po to żeby odpocząć od szkoły i nic nam nie zadawali tylko życzyli udanych ferii.


Na długiej przerwie poszłam z dziewczynami do sklepiku kupić coś do jedzenia. Ja miałam w zwyczaju kupować jogurt pitny tak więc zrobiła to też teraz. Szliśmy korytarzem do chłopaków i dagle wpdłam na kogoś równocześnie wylewając na tą osobę moje ''drugie śniadanie'' .


Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Wiolettę z twarzą w jogurcie, która aż kipiała ze złości. Wiedziała, że nic nie może złego mi zrobić, bo to by jej tylko zaszkodziło. Wszyscy patrzyli na jej reakcje, czekali jak wybuchnie. Jak zacznie wrzeszczeć, ale się nie doczekali. Dziewczyna wraz ze swoimi dwiema ''psiapsiułami'' udała się do łazienki. Magda i Lena nie mogły powstrzymać się os śmiechu. W takim własnie humorze dołączyłyśmy do Justina, Piotrka i Tomka.
Staliśmy już przy chłopakach i wted Magda wciąż się śmiejąc wzięła swoją kanapkę i skierowała do mnie:
-Masz, ty pewnie znowu nie jadłaś śniadania, a twoje drugie- wybuchła śmichem- uległo zniszczeniu.
-Dzięki- wzięłam jedzenie i zaczęłam jeść. Chłopaki patrzyli na nas nie wiedząc o co chodzi.

-Z czego tak się śmiejecie?- zapytał Justin

-Heh, twoja dziewczyna  miała w planach wypić jogurt ale kiedy szła z nim w ręku, wpadła na nią Wioletta i napój został na jej twarzy.- gadała Madzia.

Po tym chłoopaki również wybuchli śmiechem.


Chwile po tym zadzwonił dzownek. huh.. na szczescie na ostatnią lekcje. Była to godzina wychowawcza. Pan gadał o tym żeby się pilnowac i uważać na siebie w ferie. Mówił o wycieczce, która ma być w na początku marca. A koniec lekcji wykorzystaliśmy na wygłupy.
I tak minęły dzisiejsze lekcje. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy ze szkoły.
Justin odwiózł mnie do domu. Pożegnał soczystym buziakiem mówiąc, że przyjdzie do mnie wieczorem pogadać o niespodziance.





W domu byłam o 16:00. Weszłam do pokoju i z plecaka wyjęłam wszystkie książki, piórnik  itp chowajac do szafki, która była na to przeznaczona. Plecak całkowicie opróżniłam i uprałam. Następnie zjadłam objad wraz z mamą  i tatą  i siostrą . Po zjedzonym posiłku poszłam do sklepu i kupiłam żelki, sok i czipsy. Lubimy z Justinem posiedzieć przy słodyczać. Kiedy z powrotem byłam w domu odworzyłam laptopa i weszłam na twittera, facebook'a i tak dalej. Znajomi pisali o tym gdzie wyjeżdżają, ja nie miałam planów na te ferie. Popatrzyłam jeszcze parę stron plotkarskich i zamknęłam laptopa.



Mój pies dał o sobie znać i musiałam z nim wyjść na dwór. Założyłam mu smycz, kurteczkę poczym sama się ubrałam i wyszłam. Na zewnątrz było już ciemno i delikatnie pruszył śnieg. Chdziłam z Tosią przez jakieś 15minut co je wstarczyło. Zawróciłam i szłam w stronę domu . Byłam już pod samymi drzwiami kiedy nagle zza tui wyskoczył Justin jednoczesnie mnie strasząć.


-Siemanko kochanie- pokazał szereg swoich bielutkich zębów.

-Chcesz żebym zawału dostała?

-Oczywiście, ze nie.

-Och, własnie widać. Dobra chodźmy.

Weszliśmy do środka budynku. Odpięłam pieskowi smysz, zdjęłam ubranko i  wytarłam łapki i puściłam wolno. My natomiast rozebraliśmy się z kurtek i poszliśmy na górę.


Wyjęłam żelki, czipsy i nasz ulubiony sok pomarańczowy. Położyliśmy się na łóżku obok siebie. Justin objął mnie ręką , a ja głowę oparłam sobie o jego klatę. Włączyłam tv i zatrzymalam na jakimś przypadkowym kanale. Bieber schylił się do mnie o pocałował w usta. Ach te jego usta same proszą się o całowanie.
Również musnęłam jego wargi i rozchyliłam swoje pozwalając mu na głębszy pocałunek. Opuszki jego palców głaziły moje przedramię. Już po chwili naszę języki tańczyły w pocałunku. Widziałam jak chłopak uśmiecha się cały czas całując. Jego usta były takie wspaniałe, idealne dla moich. Idealnie współgrały z moimi .Po długiej chwili oderwaliśmy się od siebie. Wtuliłam się w sowjego mężczyznę i uśmiechnęłam.
Tą piękną, spojną chwilę, musiało nam przerwać pukanie do drzwi. Po tym jak powiedziałam' proszę' wbiegła zadowolona Wiktoria. :


-Heeeeej Justin - wydarła się wskakując do nas i przytulając chłopaka.

-Hej mała- odpowiedział spokojnie uśmiechając się. Siostra go tak uwielbiała.

-Ej on jest mój, ja jestem od przytulania go- zrobiłam obrażoną minę. Dziewczynka odsunęła się od Justina i usiadła na brzegu łóżka.

-Oj no wiem, ale chyba chciałąm się z nim przywitać- tłumaczyła.

-Nie bądź zazdrosna- uśmiechnął się Justin

-Zawsze będę- odpowiedziałam delikatnie.




Wiktoria chwilę z nami posiedziała, ale później poszła do koleżanki.My siedzieliśmy w spokoju ciesząc się swoją obecnością. Uwielbiałam ten stan kiedy leżałam wjego ramionach. Czułam się tak beztrosko, bezpiecznie, wyjątkowo. Przyponiałam sobie o tym co mówił Justin wczoraj.

-Justin?- skierował oczy na chłopaka.
-Hm?

-Miałeś mi o czymś powiedzieć?

-No miałem- uśmiechnął się widząc moją zaciekawioną minę.

-Więc?

-Chcesz wiedzieć? - podniósł jedną brew.

-Głupie pytanie.

-Powiem ci jak mnie pocałujesz.- po tych słowach wystawił swoje usta.

-A jak nie pocałuje? - przegryzłam dolną warkę .

-To cię ciekawość zeżrę. - miał rację. Chociać mogę go całowa czawsze, tylko chciałam się trochę podroczyć. Pociągnęłam go do siebie i złączyłam nasze usta w pocałunek. Ponownie czułąm się jak w niebie, a stado motyli szalało w moim brzuchu. Bieber zjechał dłońmi pod moją koszulkę i zaczął rysowac wzory na moim brzuchu nie przerywając pocałunku. Musiałam to skończyć. Oderwałam usta:


-Koniec bo zaraz się rozpalę- zaczęłam się śmiać.

-Mi tam pasuję.- puścił oczko.

-Oj przestać już, tylko mów.

-No okej. Więc pomyślałem sobie, ze skoro nie mamy planów na feire, a mamy aż 14 dni wolnego to jest okazja żebym cię gdzieś zabrał.

-Gdzie?- powiedziałm zaciekawiona.

-No wiesz w ciekawe miejsce- chciał się droczyć.

-Bieber no mów!

-Och ''Bieber''  jak to seksownie brzmi z twoich ust,

-Mów do cholery.- Justin znowy się do mnie zchylił i pocałował w kącik ust.


-A więc co ty na to żebym cię zabrał do.......






____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam za długą nieobecność. Tak, wiem, ze późno. Wiem bo moje kochane przyjaciółki mi o tym mówią. 

Musiałam ostatnio przemyśleć dużo spraw, cóż, wena mi też niedotrzymywała doważystwa przez pewien czas  (ale to się zmieniło już na szczescie ) i internet mi się zacinał. Może i to nie są mocne wytłumaczenia, ale mam nadzieje że zrozumiecie........

Ważna sprawa jest taka , ze nie chcę udostępniać rozdziałów dla kilku osób. Wicie jak bardzo komentarze motywują do pisania kolejnych rozdziałów? tylko blogerki mnie mogą zrozumieć. Wiem, są komentarze, ale kilka komów piszę jedna osoba a nie o to mi chodzi. Ja pisać będę bo to mi sprawia przyjemność i oddzila od smutnej życiowej zeczywistości, ale nie będe udostępniać tego w necie dla kilku osób...  Powoli zastanawiam się nad usunięciem bloga. Nie mówie wam tego po to żebyście komentowały tylko po to że t komentarze mnie bardzo motywują i chce sprawdzić jak wam zależy na moim opowiadaniu, może jest głupie..

Chcecie rozdziały kolejne???, to komentujcie!!!
Z góry przepraszam za błędy, ale nie jestem dobra z ortografi.:/ 


Mam nadzieje, że rozdział się spodobał. Tak, wiem skończyłam na wąznym momencie, ale no po to to zrobiłąm abyście były bardziej ciekawe następnego :D

Data udostepnienia kolejnego rozdziału zalezy od waszych komentarzy pod tym postem.!!!!!!!!!!!!!!!!

Mój ask:http://ask.fm/loanonimjb



Do następnego! <3


środa, 23 października 2013

Rozdział 21



Ten rozdział dedykuję moim przyjaciółką bez których nie mogę żyć. Nie dałabym rady bez nich ...
:*:*:*:*:*:*:*:*:


***********************JULIA*************************

-Wiem, że to co zobaczyłaś to cię zabolało, ale ja nie byłem tego świadomy. Może to brzmi banalnie, ale taka jest prawda. Byłem trochę spity, a ta s**a upiła mnie jeszcze bardziej. Puźniej kręciło mi się w głowie i dziwnie się czułem. To nie przez alkochol, to przez jakieś świństwo, które ktoś musiał wsypać mi do drinka. Nic nie pamiętałem , tylko mi powiedzieli o tym całym zdarzeniu. Przyrzekam na wszstko że tak własnie było. Tak bardzo się wystraszyłem kiedy wpadłaś pod samochód. Jeżeliby ci się coś  gorszego stało to nie wiem co bym cobie zrobił. Przepraszam cię. Kocham cię bardzo, jesteś całym moim światem i nikt inny się nie liczy. Jesteś dla mnie wszystkim. Dzień bez cb to dla mnie wiczność. Myslę o tobie cały czas, non stop. Czuję twój ból. Rozumiesz? Kocham cię - powiedział to cały czas patrząc mi w oczy. A ja nic nie mówiłam tylko wpatrywałam się w niego. Czekał aż się odezwę, a zamiast tego ja zaczęłam płakać.- Nie płacz kochanie.- ucałował moją rękę.

-Justin, ja placzę ze szczęścia. Wierzę ci tylko wtedy emocje nade mną zapanowały i..... Kocham cię - Twarz chłopaka ropromieniała. Szeroko się usmiechnął. Przybliż się do mnie - Justin zrobił to o co go poprosiłam. Kiedy był już odpowiednio blisko. Delikatnie się podniosłam do pozycji półsiedzącej. Przejechałam dłonią po jego policzku i wpiłam się w jego usta. Namiętnie całując. Chłopak nie był mi dłużny, jego język szalał po moim podniebieniu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Byłam strasznie zmęczona.

-Kocham cię- powiedział i pocałował w czoło.

-Justin, mogę cię o coś prosić?

-Oczywiście, co tylko chcesz księżniczko.

-Ale obiecujesz, że zrobisz to co ci powiem- podniosłam jedną brew do góry pytającą.

-Objecuję.

-Idź do domu i się prześpij. Przyjdź tu jak bedziesz już wypoczęty.

-Ale skarbie, ja chce być przy tobie..- powiedział gładząc moją rękę.

-Powiedziałam coś. Albo pójdziesz teraz, albo zaraz wyrzuce cię z sali. - zrobiłam powazną minę.

-Aleś ty uparta. Dobrze , ale nie długo wrócę. Kocham cię mocno- w tym momencie delikatnie musnął moje wargi i wyszedł.

Boże, dziękuję ci za takiego mężczyznę. Kocham go , strasznie. Jest tym czego zawsze pragnęłam. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego. Musze czuć go, czuć jego zapach, perfumy, ciepło które bije z jego ciała , jego oczy, jego usta, cały on , jest to czego potrzebuje by żyć. Nic więcej.

Zrobiłam się senna , spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 19:00, zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę snów. W środku nocy usłyszałam otwieranie się drzwi. Pewnie to znowu pielęgniarki czy lekarz. Ale po chwili poczułam ciepło, ciepło, które kochałam, i ten zapach. Para rąk oplotła mnie w talii. To chyba sen.




Następnego dnia rano usłyszałam głosy.
-No najwyżej wrócimy tu później - to chyba lekarz , który mówił przez śmiech.

Delikatnie się poruszyłam i poczułam, że jestem zamknięta przez czyjeś ramiona. Było mi wygodnie. Moja złamana noga była oparta o ramę łóżka.  Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak mój chłopak wtulony we mnie śpi. Wyglądał tak seksownie, ugh miałam na niego chotę. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała spokojnie. A ja czułam jego ciepło.
-Ależ ty jesteś seksowny- powiedziałam po cichu  delikatnie się śmiejąc i oblizałam usta.
-Też mam na ciebie ochotę- usłyszałam jego głos. Justin był cały roześmiany.
-Haha- zaśmiałam się i pstryknęłam palcem jego nos.
Leżeliśmy jeszcze tak długo , wtuleni w siebie.

Po chwili wparadował lekarz. Na nasz widok szeroko się uśmiechnął. Justin zszedł z mojego łóżka i usiadł obok na krześle. sprawdził parametry i wyszedł. A zaraz po nim weszła moja mama, tata i Wiktoria.

-Hej - krzyknęłam
-Cześć,  powiedzieli równoczesnie i ucałowali mnie w policzek. Witaj Justin - powiedzieli do mojego chłopaka. A Wiktoria wparadowała na lóżko uważając na moją noge i mocno mnie przytuliła.
-Pachniesz męskimi perfumami- zaśmiała się siostra. A moi rodzice i Justin zaśmiali się pod nosem.
-Jak się czujesz?- powiedział tata.
-Świtnie, tato- posłałam im ciepłu uśmiech. Naszą rozmowę przerwał nam telefon mamy. Kobieta wyszła z sali i z kimś rozmawiała po pięciu minutach wróciła.
-Co tam - powiedziałam.
-Ciocia Zosia jest chora na sapalenie płuc.
-No to jeździe do niej , przecież ona jest sama.- powiedziałam bez zastanowienia.
-Ale kochanie, ty dzisiaj wychodzisz i musimy się toba zająć.- powiedziała mama.
-Ja się nią zaopiekuję najlepiej jak potrafię- wyrwał się Justin.
Mama spojrzała na tatę.
-No dobrze, na pewno dacie sobie radę- spojrzeli na nas.
-Na pewno- powiedziałam równoczesnie  z chłopakiem.

Po 15 minutach zostałam tylko ja i Justin. Chłopak pomógł mi się spakować i wszystkie rzeczy zabrał do swojego samochodu. Tak, miałam na kilka dni zamieszkać u niego ponieważ Pattie i Jazmyn wyjechali gdzieś tam na 3dni na wycieczkę. Kiedy na sali nie było już moich rzeczy a ja się ogarnęłam, dostałam wypis. Justin przyszedł po mnie i na rękach zaniósł mnie do auta. Co ten chłopak dla mnie robi ?
Jadąc cały czas był usmiechnięty , jego dłoń spoczywała na moim kolanie.
Noga juz mnie nie bolała , musze tylko trzy razy w tygodniu jeździć na rehabilitacje. Kiedy dojechaliśmy do domu Biebera ten ponownie wziął mnie na ręcę i wniósł do środka. Zrobił mi jedzenie i herbatę  i pojechał po pare moich rzeczy do mojego domu.

Siedziałam tak sama i czekałam na mojego chłopaka. Włączyłam sobie tv i leciałam po kanałach, same nudy, przełączyłam na eske i słuchałam muzyki. Po 20minutach w drzwiach stał Justin z szerokim uśmiechem. W ręku miał torbę zapewnie z moimi rzeczami o które go prosiłam, zaniósł ją na górę i przyszedł po mnie. Delikatnie uniusł mnie a ja oplotłam jego szyję dłońmi i oparłam głowe o jego ramię, Justin wchodził powoli na górę ze mną na rękach.

-Justin, nie bedziesz mnie tak nosił za każdym razem jak bedę musiała gdzieś pójść -szepnęłam mu do ucha.
-Będę, swoją księżniczkę, zawsze- pocałował mnie w ramię.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i pocałowałam Justina w szyję, czułam jego zajebiste perfumy, ach ten zapach. Delikatnie całowałam go obok ucha i zębami zawadziłam o jego płatek. - Mrrrr..- mrukął.
Kiedy doszliśmy  do pokoju, przepraszam , kiedy wniósł mnie do swojego pokoju, położył na łóżko i pocałował w policzek. Podszedł do szafy i zciągnął swój t-shirt. Ujrzałam jego kaloryfer, mój kaloryfer. I pomysleć że mam tak seksownego chłopaka. Chłopak widząc że się na niego gapię ruszył zabawnie brwiami:
-Oj misiu wiem że podnieca cię mój tors.
-On jest mój- wyszeptałam.
-No tak- poprawił.

Założył dres i położył się obok mnie. Obiął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Powoli się schylał i zmiejszał odległość między nami. Czułam zbliżające się usta które tak idealnie pasują do moich. I po chwili miałam już je na swoich. Justin musnął je i przejechał po nich językiem kiziając moje ramie jednoczesnie. Wsunął język między moje wargi i bawił się z moim. Oddawałam każdy pocałunek. Czułam jego ciepło. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i Bieber poszedł do łazienki się wykąpać. Postanowiłam nie marnowac czaasu i po cichu zeszłam o kulach na dół do łazienki, zabierając ze soba swoje rzeczy. Z małą trudnością przez nogę, umyłam ciało truskawkowym żelem, a włosy miętowym szamponem, następnie je wysuszyłam. Kiedy  ''szłam ''  na górę już w piżamie usłyszałam głos Justina:
-Julka!! Gdzie jesteś?
 -Tutaj - podeszłam do niego i potargałam mu jeszcze wilgotne włosy
-Dlaczego nie poczekałaś aż się umyję, przecież mogłaś spaść ze schodów albo coś innego- zrobił poważną minę.
-Przestań, nic mi się nie stało, tak?- pocałowałam go w usta z nienacka. kochałam to robić.
-Ale mogło się stać, idę przygotuję nam kolacje- uśmiechnął się.
-Nie, ja to zrobie.
-Nie ma mowy, ty tu się położysz i bedziesz na mnie czekała.Grzej mi łóżko- puścił oczko i już go nie było w pomieszczeniu.

Nie minęło dużo czasu a Justin przyniósł tależ kanapek i herbatę. Karmiliśmy się nawzajem i wygłupialiśmy , kiedy już skończyliśmy jeść. Zaczął mnie łaskotać a ja wyginając się w różne strony przez śmiech, zawadziłam ręką o jakieś kartki które były na stoliczku przy łóżku. Chłopak przestał mnie łaskotać a ja schyliłam się i wzięłam w rękę te kartki. Był to jakiś tekst , chwila, to tekst piosenki

''

Love me like you do
Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Baby baby baby
Teach me teach me teach me
Show me show me show me
The way to your heart
Oh my baby baby
I'm begging lady lady
Put me in the middle
That's where I'mma start

Uh oh
I like how your eyes complementing your hair
The way that them jeans fit is making me stare
Promise I'll be here forever I swear
Our body's touching while you love me like you do

Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Baby baby baby let me let me
Let me let me let me let me
Be all your desire, pretty baby baby
I'm begging lady lady, take me to the top now
And I'll take you higher, oh oh

I like how your eyes complementing your hair
The way that them jeans fit is making me stare
Promise I'll be here forever I swear
Kissing on your neck while you love me like you do
Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Alright okay right there
That way, cause when you love me, I can feel it
When your heart beats, I can hear it, oh no

When you cry, don't say a word
Don't say nothing girl I'm all yours
Love me like you do but let me go first
Listen to these words right here
Love me like you do, love me like it's new
Love me like you love me like
There's nothing left to lose
We'll hop up in a Van, if you're tryna cruise
Hop up in them bed bed, if you're tryna snooze
Louis V shoes, look at me you do it, got a lot of secrets
Baby can you guess clues and if you had a choice
I know what you'd choose, you'd choose me, right?

Love me like you do
Love me like you do, like you do
Love me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, love me tight and don't let go
What am I to do do do?
Love me like you do, you do, like you do
Love me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, love me tight and don't let go, no, no, no...
Yeah, love me like you do, do, do, do, do
Hmn, love me like you do do do...
Huh, yeah ''

Kiedy skończyłam czytać spojrzałam na chłopaka z wielkimi  oczami. A ten wyrwał mi kartkę.

-Justin, ty to napisałeś?
-No .... tak- powiedział zakłopotany.
-A masz do tego melodię?
-Coś tam wybrzdąkałem.
-Pokaż.
-Nie, to głupie, machnął ręka i odłożył kartkę.
-Proszę, zrób to dla mnie- zrobiłam minę szczeniaczka.
-Ugh.. no skoro dla ciebie to okej - po tych słowach wstał z łóżka i chwycił gitarę, która była zawsze w tym samym miejscu. Zaczął grać, śpiewać tą piosenką. Wczuł się. Wyjęłam telefon i go nagrałam.
Kiedy skończył, odłożył gitarę i wrócił na łóżko obok mnie. '
-Justin, to jest- wpiłam się w jego usta czochrając mu włosy, namiętnie całowałam z czego był bardzo zadowolony, oderwałam się - Idealne, wsaniałe, cudowne. Justin, ty masz talent,
-Jaki tam talent
-Nie możesz tego zmarnować, nie pozwolę na to- zagroziłam mu palcem uśmiechając się,
-eheee- mruknął.
-Porozmawiamy jeszcze o tym.

Poczuliśmy się seni, więc Justin chwycił kołdrę pod którą się położyliśmy i przykrył nią nas. Patrzyłam na jego o czy, a on na moje.
-Pocałujesz mnie? powiedziałam cicho.
Chłopak nie odpowiedział tylko namiętnie zaczał całować, nasz pocałunek pełen miłości trwał bardzo długo.
-Kocham cię - powiedział.
-Ja ciebie też.

Wygodnie oparłam głowę o nagi tors moje chłopaka a on jedną ręką objął mnie. Mogłam tak leżeć w nieskończoność.






5komentarzy = natępny rozdział 



_______________________________________________________________________________________________________________________________________________

Może nie jest taki długi, ale nie miałam czasu...
Nie mogłam wczesniej go udostępnić bo mój internet jak zwykle mnie wkurzał. Za co bardzo was przepraszam. Liczę na komentarze. 
Kto chce być informowany o nowych rozdziałach pisać na asku lub w komentarzach podać swój ask.

Pytać na sku------> http://ask.fm/loanonimjb

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 20





Zobaczyłam jak Justin siedzi na jakimś fotelu. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że na jego kolanach siedziała Wioleta, ta zdzira, która nosi tone tapety, i ubiera się jak dziwka,  z resztą ludzie mówią że nią jest.


Mój oddech przyspieszył, a serce zwariowało. Justin siedział nie wyrażając żadnych emocji. A ona go całowała . Chłopak nie stawiał oporu . Wszystkie marzenia tyczące mnie i Justina prysły jak bańka mydlana. Moje sece jakby pękło. Wszystko na nic? Cała miłość? Tak bardzo dobrze mi było , tak cudownie się przy nim czułam, tak wspaniale, a on to zepsół?

-Julia- powiedział cichym głosem chłopak.
-Pierdol się- powiedziałam , a moje policzki były już mokre od słonej substancji.


Justn natychmiast odsunął się od dziewczyny i ruszył w moją stronę. Nie mogłam pozwolić żeby się do mnie zbliżył. Z głośnym szlochem i zapłakaną twarzą wybiegłam z tamtąd i zaczęłam szybciej biec przez całą salę do wyjścia, nie patrzyłam na innych. . Na dworze było zimno co odczułam na mojej twarzy , słyszałam jak Bieber biegnie za mną, ale byłam taka zła, nie chciałam tego. Zaczęłam biec przed siebie jeszcze szybciej i dopiero teraz zauważyłam, że przebiegam przez śliską jezdnię. Usłyszałam pisk opon i mocny ścisk w żołądku. Później nic już nie widziałam........................................




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Bez zmian panie doktorze
-Nie długo powinna się obudzić. A ci ludzie powinni już opuścić salę.  Prosze zminić kroplówkę.
-Dobrze

Słyszałam tą rozmowę, słyszałam. Słowa ''panie doktorze'' dały mi do zrozumienia, że mówi to pielęgniarka do lekarza. Ale o kim oni rozmawiali? Jacy ludzie? jaką salę ? dlaczego nie mogę otworzyć oczu? Nie moge poruszyć swoim ciałem? Ahh czyli to było o mnie . Ale dlaczego? Byłam strasznie nie cierpliwa, chciałam zobaczyć co się to jasnej cholery stało. Chciałam podnieść powieki, otworzyć oczy, ale nie mogłam. Jeszcze jedna próba. Nic . Japierdziele, co jest ? Chciałam delikatnie poruszyć się, ale tego równiez nie mogłam zrobić.
Zaczęłam czuć swoje ciało. Moja ręką była spleciona z czyjąś. Ale  z czyją? Postanowiłam że ją ścsnę. Nie mogłam. Jeszcze raz, musze to zrobić bo niczego się nie dowiem. Zebrałam wszystkie swoje siły i uścisnęłam dłoń najmocniej jak mogłam.
-O Boże- usłyszałam cichy, delikatny głos.

Delikatnie otworzyłam oczy, zamrugałam kilka razy. Dopiero wtedy odczułam jak wszystko mnie boli. Noga i klatka piersiowa, brzuch. Miałam przed sobą białe ściany. A obok ujrzałam moją mamę.  Obok niej Magdę, Lenę, Tomka i Piotrka wszyscy spali na krzesłach.

-Mamo- szepnęłam.
-Córciu. - powiedziała kobieta i ucałowała moją dłoń.
- Gdzie Justin ?-Zdziwiłam się że nie go przy mnie nie ma.
-Julka, kochanie. Kiedy cie tu przywieźli ... ty krzyczałaś że nie chcesz go widzieć, żeby go tu nie wpuszczali, więc nie ma go tu na sali, ale on cały czas siedzi na korytarzu....-w tym momencie wszystko wróciło. Ten widok. On i Woleta. Cholera. Myśląc o tym poczułam mocny ucisk w sercu. Przypomniałam sobie że wybiegłam na ulice i ... no własnie i co ? Potrącił mnie samochód. Z moich oczu spłynęło kilka łez.

-Nie placz kochanie, wszystko bedzie dobrze.
-Kiedy mnie tu przywiźli?- szepnęłam
-Trzy dni temu. potrącił cię samochód. Kiedy wybiegłaś na ulicę.
-Taaaaa....- ścisnęłam szczękę.

-O mój Boże, Julka wstała! -krzyknęła Magda poczym wszyscy się już obudzili. Spojrzeli na mnie z troską z miłością i współczuciem. Po chwili szeroko się do mnie uśmiechnęli.
-Tak się martwiliśmy o ciebie- zaczęła Lena.
Widać było że byli zmęczeni, wręcz wyczerpani.
-Idźcie do domu, prześpijcie się i odpocznijcie - powiedziałam bardzo cicho, ale stanowczo- A ty mamo- wskazałam na rodzicielkę - Idź do tatty i siostry , powiedz im że u mnie wszystko w porządku. Chce pobyć tu trochę sama. Bardzo wam dziękuje, że tu byliście.

Przyjaciele i mama nie chętnie wstali , ucałowali mnie w policzek i wyszli. Nie długo po tym przyszedł do mnie lekarz i dwie pielęgniarki:

-Jak się pani czuję? - spojrzał na mnie wysoki ciemno włosy mężczycna koło czterdziestki.
-Dziewnie, kręci mi się w głowie, mój brzuch strasznie boli, i noga... bardzo ale to bardzo boli.
-To normalne, dobrze że panią uratowaliśmy. Miała pani szczęście.- posłał mi delikatny uśmiech i poszedł.



Pielęgniarki coś mi podłączali , odłaczali, pisali w notesie i sprawdzały jakieś wskaźniki, po tych wszystkich głupich czynnościach wyszły. Położyłam się w miarę wygodnie i patrzyłam w sufit.Chciałam się odprężyć ale przerwała mi to głośna rozmowa.:

-Jak to nie może mi pan powiedzieć jak ona się czuję. Ja jestem kurwa jej chłopakiem, więc niech pan mówi. Chce do niej pójść.- tak, rozpoznałam ten głos.

-Niech się pan uspokoi, nie może pan tam wejść. Przykro mi, ale nie mogę udzielać panu informacji.

-Błagam pana, niech mi pan chociaż powie czy się obudziła i czy przeżyje.

-Oh dobrze. Pańska dziewczyna nie dawno się obudziła jej stan jest ciężki, ale stabilny. Musi teraz bardzo dużo odpoczywać .Wyjdzie z tego.

-Dziękuję.....



Po co on tutaj siedzi, dlaczego nie jest u tej swojej Wioletki. Do cholery czego on tutaj chce. Czułam się strasznie gdy tylko pomyślałam o tamtejszej imprezie. Głowa i serce pękało. Musiałam przestać o tym myśleć. Zamknęłam oczy i usnęłam..................


Kiedy się obudziłam, był wieczór, albo noc. Nie wiem bo nie mam poczucia czasu. Kompletnie nie mam pojęcia, która może być godzina. Za oknem widziałam ciemne niebo. W sali paliła się lampka. Przymrużyłam oczy i skierowałam je na szybę z której widac było korytarz szpitala. Zobaczyłam tam Justina, stał i patrzył na mnie. Swoją dłoń przyłożył do szyby, cały czas wtapiając wzrok we mnie. Miał podpucnięte oczy, zaczerwinioną twarz. I tą ''niewinność'' w swoich tęczówkach. Po moim oku spłynęła łza, jedna, druga , kolejna. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się na drugą stronę ''łóżka''. Usłyszałam otwierające się drzwi, zaraz po tym kroki, w moją stronę .. i ten zapach, te perfumy uderzyły  wmoje nozdrza.

-Wypierdalaj stąd- to był  głos Piotrka.
-Nie wtrącaj się- powiedział Justin. Wtedy odwróciłam się w ich stronę .
-Julka.. kochanie- zaczął- ta pieprzona dziwka mnie upiła, na imprezie ktoś mi czegoś dosypał , ja niczego nie byłem świadomy.
-Twój czas się skończył, zaraz osobiście pomogę ci wyjść-Powiedział przyjaciel i podszedł do Biebera wypychając go na korytarz, ja znowu zaczęłam płakać.
-Kocham Cię ! - Justin wykrzyczał bardzo głośno.



Po chwili w sali byłam już tylko ja i Piotrek. Leżałam na łóżku i patrzyłam w jeden punkt, bez sensu. Chłopak przyglądał mi się i starał się pocieszyć , ale nie udało mu się to. Znowu usnęłam.....




Rano obudziły mnie rozmowy pielęgniarek. Coś odłaczały, przyłączały, pisały cos na tabliczce która była przyczepiona do mojego łóżka. Dały mi jakieś lekarstwa i kazały popić wodą. Zrobiłam to o co poprosiły. Kobiety wyszły. Chciałabym teraz wyjśc stąd. Wyjść na dwór, zaczerpnąć świeżego powietrza. Pospacerować. Przytulić się do Justina. Tak, cały czas go kocham i to się szybko nie zmieni. Tylko dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego tak bardzo mnie zranił? Może on mówi prawdę, i ta lalka mu coś dosypała żeby zrobić nam, mi na złość? Zawsze dziwnie na nas patrzyła, była zazdrosna. Moj chłopak jest najprzystojnieszym mężczyzną na ziemi, ale czy to powód żeby robić coś takiego? A może on chciał ją pocałowac. Może on się z nią spotykał tylko mnie okłamywał. Nie wiem . Mam mętlik w głowie.



Czułam się już lepiej, moje ciało już nie bolało tak strasznie. Wiem, że mam kilka ran na twarzy, bo podobno strasznie się pokiereszowałam, kiedy wpadłam pod ten samochód. Nie widziałam się w lusterku już od kilku dni, to straszne. Ludzie mnie widzą , a ja siebie nie , pewnie wyglądam strasznie.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie lekarz.

-Jak się czujesz?
-Lepiej, i ból nie jest już tak silny jak przedtem.
-No to świtnie. Zdrowiejesz. Jeżeli wszystko bedzie w porządku to może jeszcze jutro cię wypiszemy. Oczywiście będziesz musiała mieć rehabilitację nogi, gdyż jest ona złamana. Ale myśle, że wszystko będzie dobrze- powiedział i czytał coś w mojej ''karcie'' - Wyniki też są już lepsze.
-Cieszę się.- delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
-Ten chłopak na korytarzu siedzi tam od kąd cię przywieźli. Chdzi tylko po jedzenie do bufetu i znowu wraca. Śpi na tym krześle i tak cały czas. Co dziennie o ciebie wypytuje. Nadal nie chcesz żeby wszedł tutaj, do sali ? - mówiąc to podniósł jedną brew do góry.
-Nie... Ja na razie nie chcę.
-A może byś z nim porozmawiała? - po tym pytaniu zniknął za drzwiami.



Nie długo po tym przyszła do mnie mama, tata, siostra, Magda, Lena, Tomek i Piotrek, Pattie i Jazmyn. Rozwiali ze mną jakieś 40minut i później kazałam im iść mówiąc że jestem zmęczona. Na szczęście posłuchali się mnie i po pożegnaniu wyszli. Moja siostra strasnie się przejeła tym co się stało. Bała się że nigdy nie wyjdę ze szpitala. Ale w końcu wytłumaczyłam jej że wyjdę i wszystko bedzie dobrze.



Kiedy byłam już sama zobaczyłam jak Justin stoi na kotytarzu i patrzy na mnie . Chłopak rozejrzał się i podszedł do drzwi. Delikatnie je uchylił. Jego oczy napotkały moje. Nie pewnie wszedł do sali i cicho zamknął drzwi za sobą.
-Kochanie, prosze porozmawiajmy. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham ciebie i tylko ciebie. Porozmawiasz ze mną ? -
-Dobrze- powiedziałam cicho, delikatnie, w tym momencie chłopak wziął moją dłoń w swoją i splótł nasze palce.






****************JUSTIN******************
Leżała , leżała w tym szpitalnym łóżku, zmęczona, obolała i wykończona. I wszystko prze ze mnie . JA nie chciałem , naprawdę nie byłem świadomu tego że całowałem się z tą s**ą . Przecież kocham tylko Julkę, tylko ją. Najbardziej na świecie. To ona jest dla mnie najważniejszą osobą. Moje serce należy tylko do niej.
Muszę to jej wytłumaczyć, nie mogę jej stracić, nie moge pozwolić na to żeby ode mnie odeszła. Za bardzo ją kocham, za bardzo mi na niej zależy. Nasza miłość jest wielka i nie możemy jej zepsuć, stracić.
Patrzyłem tak na nią i musiałem coś zrobić. Na korytarzu nie było nikogo z naszej rodziny , ani przyjaciół. oni też mnie obwiniali.  Musiałem do niej wejść. Więc po cichu wszedłem do jej sali. I zobaczyłem ją z bliska. Była taka nie winna. Miala kilka ran na twarzy i nogę obandażowaną i chyba w gipsie. Kurwa co ja zrobiłem? To wszystko moja wina. Podszedłem do niej bliżej i usiadłem na krześle , które było obok jej łóżka.


-Kochanie, prosze porozmawiajmy. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham ciebie i tylko ciebie. Porozmawiasz ze mną ? - zacząłem. Ona chwilę się zastanawiała. Chyba nad odpowiedzią. Bałem się że mnie wygonie, ale ona nie zrobiła tego.
-Dobrze- powiedziała. Jej głos był słaby, widać było że jest zmęczona, że to wszystko to dla niej za dużo. Musiałem to skończyć. musiałem jej wytłumaczyć i powiedzieć to co czuję. Że ją kocham.......







_________________________________________________________________________________

5komentarzy  = następny rozdział 


_________________________________________________________________________________
Tak , tak wiem . Rozdział powinien być w piątek, a ja go dodaje w niedziele. Przepraszam was bardzo ale miałam niestety problemy z internetem i nie miałam możliwości dodać rozdziału. Mam nadzieje, że wybaczycie. Rozdział nie jest bardzo dobry, to przeze mnie, przepraszam, ale......
Obiecuję że to naprawię.

To już 20  rozdział. Bardzo prosze o to abyście komentowali. Nawet wystarczy buźka. bardzo mi na tym zależy ponieważ wasze komentarze bardzo mnie motywują do dalszego pisania.

Pytajcie :http://ask.fm/loanonimjb

Jeżeli chcecie byc powiadamiani piszcie na asku

sobota, 5 października 2013

Rozdział 19

******************Julia*************

-My chcielibyśmy ''wyjechać'' do Kanady po maturze....- wydusił to z siebie Justin.
-Chciałabym tam studiować, albo pracować - dokończyłam

Mina moich rodziców i mamy Justina była komiczna. Odsunęli się troche od stołu. Oczy mieli szeroko otwarte.
Wymieniliśmy się z chłopakiem spojrzeniem. Czekaliśmy ta no co powiedzą. Jakie będą mieli zdanie na ten temat.

-Synku, chcesz tam wracać? Jesteś pewien ? - mówiła spokojnie Pattie.
-Tam mamo,chcę, z Julią - odpowiedział jej syn.

-Chcesz wyjechać z Polski? To taka odległość.....- wydukała moja mama.
-Nie wiem, Julka to nie jest takie ''hop-siup'' to poważna decyzja.- wtrącił tata.
-Wiem tato, ale my już to przemyśleliśmy i zdecydowaliśmy. Po maturze lecimy.- tłumaczyłam

Moja mama spojrzała pytająco na Pattie, która się do niej łagodnie uśmiechnęła.

-To wasza decyzja więc....-- powiedziała moja moja rodzicielki po czym posłały nam szczery uśmiech.

Justin odkręcił się w moją stronę i pocałował szybko w usta, następnie zwrócił się do rodziców:

-Dziękujemy..........



Chwile jeszcze porozmawialiśmy, a później wyszłam z Justinem na spacer zaczerpnąć świeżego powietrza.
Szliśmy kawałek, cały czas trzymając się za ręce. Śnieg cały czas sypał. Latarnie na ulicy oświetlały zasypaną drogę. W pewnym momencie chłopak się zatrzymał, puścił moje dłonie. Przybliżył się do mnie i patrzył mi rosto w oczy. Ach.. te jego hipnozujące oczy.....
Otulił swoimi dłońmi moje czerwone policzki i wpił się  w moje usta. Musnął je a następnie dołączył do pocałunku swój język. Oddawałam mu każdy buziak. Jezu jak on całuje!!!!!! Te jego delikatne usta. Ciepło bijące od niego, ten zapach....
Po jakiejś minucie oderwaliśmy się od siebie:

-Kocham cię, tak bardzo- powiedział bardzo głośno.
-Ja Ciebie tez, Justin.

Po 20minutach wróciliśmy do domu i Pattie chciała juz wracać do domu, więc mała Jazmyn pożegnała każdego z nas razem ze swoją mamą, która podziękowała za zaproszenie i wyszli od nas.
Justin delikatnie musnął moje usta i również podziękował za dzisiejszy wieczór, następnie wyszedł i pojechał z rodziną do domu.

Pomogłam mamie posprzątać po kolacji.


Około północy poszłam do łazienki, zmyłam makijaz, zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam do wanny z gorącą wodą z płunem truskawkowym. Tyle relaksu po takim dniu. leżałam chyba dwadzieścia minut.  Osuszyłam swoje ciało ręcznikiem i założyłam piżamę. Umyłam zęby, rozpuściłam i ozczesałam włosy.
Weszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko....





Następnego dnia wstałam o 11:00. Przeciągnęłam się i wywlokłam ze swojego łóżka. Podeszłam do swojej szafy i wyjęłam z niej ubrania. Poszłam z nimi do łazienki, odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się i delikatnie umalowałam.  .
Sięgnęłam po swojego laptopa i usiadłam z nim na łóżku. Weszłam na facebook'a i poczytałam troche neevs'ów . Oczywiście większąścią wpisów na tablicy były życzenia świąteczne. Później jesze ogarnęłam Twittera i zamknęłam laptopa. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Magdy. Trochę z nią rozmawiałam. mówiła, że dostała jakąś bransoletkę od Tomka , choć nie byli razem w Wigilię bo jej chłopak pojechał do rodziny i wraca dopiero w sylwestra.

Kiedy zeszłam na dół była już 13:00. Nie jadłam śniadania, wypiłam tylko gorące kakao i czekałam na obiad, który przygotowywała moja mama. po zjedzonym posiłku Wiktoria chciała żebym poszła z nią na podwórko i ulepiła bałwana... dziecko..no ale cóż sama kiedyś chciałam lepić bałwany więc ubrałam się ciepło i wyszłam z nią.

Na dworze było cholernie zimno , śnieg delikatnie padał, wokół było pełno białego puchu.
Trochę się powygłupiałysmy, ale po jakimś czasie bałwan był już gotowy. Prawie gotowy, brakowało mu tak zwanęj ''ręki'' rozejrzałam się dookoła i podeszłam do jakiegoś krzaczka żeby urwać gałązkę. Nie stety była taka twarda że długo się z nią siłowałam. Po chwili usłyszałam jak siostra się śmieje :

-Zaraz sama bedziesz to zrywac pajacu- warknęłam

Nagle poczułam jak para silnych rąk obejmuje mnie w talii. Oczywiście wiedziałam, że to Justin. Mocno mnie przytulił od tyłu i oparł swój podbródek  na moim ramieniu.:

-Może pomóc?-zapytał.

Cały czas wtulony we mnie , pochylił się i pociągnał za gałąź wyrywając ją. Odwróciłam się przodem do niego i musnęłam jego usta, co spowdowało wielki uśmiech na jego twarzy.
Chłopak oderwał się ode mnie, splótł nasze dłonie i podszedł ze mną do bałwana doczepiając mu gałązkę. Wiktoria podbiegła do Justina i przytuliła się do niego. (pff jak zawsze)

-Będe zazdrosna- udałam ofochaną.- chodźcie do domu.

Bieber wziął młoda na ręce i wszedł z nią tak do środka odstawiając dopiero w korytarzu.
-I tak jestem tylko twój- wyszeptal mi do ucha.

-Dzieńdobry-powiedział mój chłopak widząc moich rodziców.
-Cześć Justin- oboje powiedzieli równoczesnie.
-Idziemy do mnie- powiedziałam i złapałam Jusa za rękę ciągnąc na górę.

Chłopak położył się na  łóżko przyglądając mi się. Po chwili położyłam się obok niego. Ten wziął moją dłoń i splótł nasze palce patrząc się na nie.

-Kuba robi u siebie sylwestra bo jego rodzice wyjechali gdzieś na tydzień. Będzie sporo ludzi, z po za szkoly też. Powiedział żebym z tobą przyszedł.- jego oczy napotkały moje- to jak pójdziesz ze mną?

-No jasne- usmiechnęłam się - tylko jest jeden problem.. -powiedziałam.
-Jaki?- zapytał
-Nie mam się w co ubrac.- zrobiłam smutną minę.
Justin pochylił się nade mną  pocalował w usta- kochanie- drugi raz pocałował-przecież ty- i kolejnie muśnięcie ust- wyglądsz - ponownie je musnał- we wszystkim przeslicznie- teraz delikatnie ugryzł moją dolną warge prosząc o dostęp do moich ust, dałam mu to. Nasze języki walczyły o przewagę, pocałunek wspaniały, z miłości, z pasji, uczucia. Jego dłonie powędrowały na moje lecy delikatnie je kiziając.
Nagle do moich drzwi ktoś zapukał. W ekspesowym tępie oderwaliśmy się od siebie.

-Proszę.- powiedziałam.
-Macie tu po kubku gorącej czekolady- powiedziała moja mama która położyła na stolik tacę z dwoma kubkami czekolady.
-Dzięki mamo.

Kobieta po chwili wyszła.
-Ma wyczucie czasu- zaśmiał się Justin.

Później cały czas się wygłupialiśmy, łaskotaliśmy, oglądaliśmy filmy, robiliśmy sobie trochę fotek. W pewnym momencie siedzieliśmy wtuleni w siebie i Justin zaczął śpiewac pewną piosenkę. Chwyciłam telefon i zaczęłam go nagrywać. Oboje przyznaliśmy, że chłopak ma wspaniały głos. Kochałam spędzać z nim czas, nie myślałam wtedy o niczym . Tylko o nas. Uwielbiałam to. Niestety Bieber musiał o 20;00 wracać do domu. Leżeliśmy własnie na łóżku kiedy powiedział, że musi iść, i już chciał wstawac, ale pociągnęłam go za ramię i rzuciłam na go na łóżko. Zaczęłam go namiętnie całować. Widac było jego uśmiech kiedy całował. Jego dłonie powędrowały pod moją bluzkę i pieściły brzuch, a moje targało jego włosy.

-Bo Jerry się napali- powiedział wystawiając szereg swoich śnieżnobiałych zebów.
-Oj tam , oj tam chyba się jakoś musze pożegnać z chłopakiem- wybuchłam śmiechem.

Zeszliśmy na dół i odprowadzając Jusa pocałował go w usta na pożegnanie, ale już krótko bo rodzice byli.


Tak minął mój wspaniały dzień.



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^kilka dni później ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Dzisiaj 31 stycznia. Sylwester. W ciągu tych kiku dni zdążyłam pójść z Justinem na zakuy , żeby otstrzelić się jakoś na ta imprezę.
Chłopak miał przyjechać po mnie o 18:00. Spojrzałam na zegarek, była 17:00. Kurde, mało czasu. -pomyślałam .

Wzięłam prysznic, następnie, zrobiłam sobie makijaż i ubrałam się .
Kiedy byłam gotowa, wyszłam z domu i już widziałam Justina . Przywitał się ze mną calując i łapiąc mnie za tyłek. Ależ on jest seksowny. A wiecie co jest najlepsze? Jest mój:p Chłopak otworzył mi drzwi i zaraz po tym sam usiadł. Jechaliśmy ok.20min rozmwiając o głupotach. W końcu dojechaliśmy.

Już po wyjściu z auta usłyszeliśmy głośną muzykę. Bardzo się cieszyłam, że zgodziłam się przyjść tutaj z Bieberem.

-Chyba już zaczęli- zaśmiał się Jus , złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.

W wejściu przywitał nas Kuba (nasz znajomy ze szkoły), ogranizator.:
-Cieszę się, że przyszliście- powedział i przywitał się z Justinem ''jak to chłopaki się witają'' a następnie ze mną buziakiem w polika.

Impreza była już rawie rozkręcona. Leciała nie zła muzyka, i dużo było alkoholu. Justin złapał mnie za przedramię i wyciągnął na ''parkiet''.Leciała bardzo fajna piosenka , taka dynamiczna. Kręciliśmy tyłkami i ocieraliśmy swoimi ciałami o ciebie. Wszyscy się nam przyglądali.Było wspaniale. Trochę rozkręciliśmy towarzystwo. Ludzi było sporo. W całym tłumie zauważyłam moją dawną znajomą, kiedyś chodziła ze mną do klasy, ale później się przeprowadziła do sąsiedniej miejscowości. Dałam znak Justinowi, że idę do kumpeli . Chłopak pokiwał głową i sam poszedł do dwoich kumpli.


Podeszłam do Oliwii- tak się nazywała- i przywitałam się z nią przytulaskiem. Dziewczyna w pierwszej chwili mnie nie poznała, ale kiedy w naszą stronę zaczęły iść Magda i Lena które nie wiem skąd się wzięły i wykszyczały moje imię, to wtedy Oliwia zczaiła, że to ja:


-Hej , jejku nie poznałam się, świetnie wyglądasz. Tyle się nie widziałyśmy.- zaczęła koleżanka.

-No właśnie, powiedz co tam u ciebie- zapytałam siadając z nią obok barku z alkocholem.

-U mnie nic ciekawego. Myślę teraz o przyszłości. Kiedy skończę szkołe chce studiować zaocznie w
Gdańsku. A u ciebie co słychać? Masz jakieś plany? A tak wogóle to kim jest ten przystojniak z którym tańczyłaś?

-Ja hmm... trochę się zmieniło. Ten przystojniak to mój chłopak, Justin. Pochodzi z Kanady przyszedł do nas do szkoły w tym roku szkolnym.

-Mhm- w tym momencie wzięłyśmy sobie po drinku i zaczęliśmy go sączyć.

Zaraz przyszła Magda i Lena. Przywitały się z Oliwią i również zaczęły pić drinki. Po trzech napojach alkoholowych szarpnęłam dziewczyny i wyszłam z nimi na środek pomieszczenia  wktórym się tańczyło. Widziałam jak Justin wraz z kolegami rozbiera mnie oczami. Podobało mi się to. Tańczyłyśmy zabawnie poruszając tyłkami i wygłupiając się. Póżniej tańczyłyśmy twerka.

Widziałam, że Justin z kolegami siedzą przy barze i piją. Mój chłopak był już trochę wstawiony, ale nie przejmowalam się tym bo on nigdy nie odwalał głupot po alkoholu, a dzisiaj jest czas na zabawę, więc...

Po godzinie, znowu tańczyłam z Bieberem, taki seksowny taniec, bardzo bliski. Aż się biedny podniecił.  Póżniej wróciłam do dziewczyn. Chciałam wyjść z nimi na dwór, zaczęrpnąć świeżego powietrza. Tak też zrobiłyśmy. Po półgodzinnym ochłonięciu wróciłyśmy na imprę. Podeszłam do baru i wypiłam kolejngo drinka. Dziewczyny zrobiły to co ja. Ale zauważyłam, że nie ma Magdy. Martwiąc się o nią wzięłam Lenę i poszłam z nią do łazienki z nadzieją że tam będzie. Tu było tyle ludzi. Doszłam do łazienki i zobaczyłyśmy Magde, poprawiała makijaż. Uhg... jest.

Ja swój też poprawiłam i wyszłam z dziewczynami z łazienki. Zobaczyłam, że za toaletą jest jeszcze jakiś długi korytarz. Coś mnie korciło, żebym tam poszła. Powiedziałam przyjaciółką, żeby na mnie zaczekały obok łazienki. Powoli i nie pewnie szłam wzdłuż korytarza. Prowadził on chyba do pokoju Kuby więc nie bedę tam szła. Już chciałam wracać z powrotem. Odkręciłam się i zerknęłam na kącik który znajdował się niedaleko. Moje oczy mimowolnie rozszerzyły się. Serce mi prawie stanęło.

Zobaczyłam.........................



_----------------------------------------------------------------------------------------_

                5komentarzy =  dwudziesty rozdział 


***************************************************************************************************************************************************
Miałam dodac późnym wieczorem a dodaję o 1:00 w nocy. Przepraszam ale......



Na wstępie bardzo przepraszam za tak dlugi czas jaki musieliście czekać. Ale mam bardzo dużo nauki, lekcji i no wiecie. 

Ostatnio również mam inne problemy.......

Rozdziały będe dodawała co piątek. Jeżeli będzie tutaj co najmniej 5komentarzy . Może się zdażyć, że  w między czasie również dodam.

Mam nadzieje, że ktoś to czyta. I bardzo dziękuję osobom, które czekały na ten rozdzial.

Pozdrawiam******

Mój ask :http://ask.fm/loanonimjb








wtorek, 17 września 2013

Rozdział 18

Uwaga, rozdział nie jest sprawdzony. I proszę czytać notkę pod rozdziałem.
________________________________________________________________________


Magda trochę się zdziwiła, ale po chwili delikatnie się uśmiechnęła i powiedziała ''tak'' . Zniknęli w tłumie innych ludzi, którzy nerwowo wychodzili i wchodzili do sklepów.


Cóż, jutro Wigilia, każdy na ostatnią chwilę robi zakupy, prezenty itp:. Patrzyłam na tych wszystkich ludzi, każdy się spieszył, ale prawie każdy był uśmiechnięty. Czyż nie o to chodzi? Żeby się uśmiechać i być szczęśliwym ? Wpatrywałam się tak w przestrzeń. Rodzice, z dziećmi, w sklepach z zabawkami, podekscytowani. Też kiedyś byłam mała, wierzyłam w świętego mikołaja, czekałam na niego w nocy aż przyniesie mi prezent, poczęstuje się ciasteczkami i popije mlekiem. Ach ile to at temu było...... Właśnie jak ten czas szybko mija...

Wpadłam w trans z którego obudził mnie Justin machając ręką przed moimi oczami:
-Kochanie, tu ziemia- wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki.
Otrząsnęłam się i uśmiechnęłam do niego. Spojrzałam na przyjaciół.
-To może pójdziemy na jakiś deserek?- zaproponował Bieber.
-Super, chodźmy- odpowiedziałam i delikatnie uśmiechnęłam się do chłopaka który dał mi rękę i splótł nasze palce.

Wszyscy poszliśmy do jakiejś knajpki i Justin zamówił 4 desery. Ja siedziałam koło mojego chłopaka a Lena z Piotrkiem. Kiedy kelner przyniósł to co zostało zamówione , zaczęłam jeść i w tedy poczułam czyjąś rękę na swoim kolanie. Odkręciła się w bok i dostałam soczystego buziaka od Justina .


-Ale wy jesteście słodcy.- odezwała się Lena
-Och , wiemy - Justin wystawił szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
-A tak wogóle, gdzie jest Magda z Tomkiem- powiedziałam pakując kolejny kawałek deseru.
-Poszli porozmawiać- Odparł Jus podnosząc brwi.
-Czy my o czymś nie wiemy/- zapytał Piotrek.
-Może nie wiecie, ale zaraz się dowiecie.- odpowiedział mój chłopak.


Kiedy tak zajadaliśmy się szarlotką z lodami spojrzałam na Lenę, której niemal oczy nie wyszły na wierzch. Wzrok przerzuciłam na miejsce gdzie patrzyła dziewczyna. I co zobaczyłam? Magda z Tomkiem z uśmiechem weszli do kawiarni i to trzymając się za ręcę. Coś mi mówiło, że to nie było ''po przyjacielsku''
-Yghm- chrząknęłam .
-My.. to ten... - zaczęła jąkać się Magda.
-Jesteśmy razem- głośno powiedział Tomek.

Nasze mnu były komiczne. Oprócz Justina, chyba wiedział coś przed tem.  Chwle porozmawialiśmy i życzyliśmy szczęścia przyjaciołom, już jako parze.

-Zakupy zrobione?- zapytał Tomek
-Tak- odpowiedziałam
-No to teraz może mała zamiana? Julka jedzie z nami a Tomek z wami- Justin powiedział zwracając się do Magdy
-Ok- odpowiedziała bez rzeszkód.


Nowa para szła pszodem i weszli do samochodu Magdy. A ja z Justinem do drugiego. Lena i Piotrek siedzieli na przodzie, a ja z chłopakiem na tyle. Justin złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Następnie mocno przytulił.
-Tak cię kocham- wyszeptał do ucha.
-Ja cb też.
-Zimno ci?
-Jestem w twoich ramionach, a w nich zawsze jest mi  ciepło.
Chłopak się usmiechnął. Tak przebyliśmy cały powrót do domu. Zostałam podwieziona pod sam dom. Oczywiście pożegnałam Biebera namiętnym pocałunkiem rzucając tylko krótkie'' jutro o 19:00 u mnie'' Chłopak się uśmiechnął i pomachał.

Weszłam do domu, zdjęłam kurtkę, szalik, rękawiczki i buty. Poszłam do kuchni gdzie stała moja mama robiąc ciasto na pierogi. Położyłam torebkę na krześle. Napiłam się łyka herbaty która była na stole,podejrzewam że należała do mojej rodzicielki. Podwinęłam rękawy swojej koszulki, związałam włosy w kucyka.. I zabrałam się do pomagania mamie.

Po jakimś czasie pierogi były gotowe, tak jak barszcz. Co jakiś czas w kuchni witał tata i doglądał naszej pracy, nie chciałysmy żeby nam pomagał bo szybciej to zrobimy same. Kiedy już wszystko było gotowe posprzątałysmy. Umyłyśmy ręcę i usiadłyśmy przy stole.
-Która jest godzina?- zapytała mama . Spojrzałam na zegarek.
-23:50 , trochę zleciało.
-Szybko zleciało, dobra idź spać, bo jutro rano trzeba jeszcze pare rzeczy zrobić i obiecałaś siostrsze robić te pierniczki.
-Masz rację, mamo- Wstałam i pocałowałam ją w policzek.-Dobranoc- chwyciłam za torebkę.
-Dobranoc- usłyszałam ale już szłam po schodach.

Weszłam do pokoju  i położyłam torebkę na stoliczku nocnym. Wzięłam w ręcę świeżą bieliznę i piżamę, następnie ruszyłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie wszystkie urbrania i weszłam do wanny, w której była gorąca woda. Uwielbiam takie ciepło, relaks. Umyłam swoje ciało truskawkowym żelem i włosy migdałowym szamponem. Po 15minutach wyszłam z wanny, umyłam zęby i założyłam piżamę.

Wzięłam w rękę telefon i wchodząc do pokoju rzuciłam się na łóżko. Poczułam zmęczenie. Zajrzałam do wyświetlacza komórki.: 2 wiadomości, 1nieodebrane połączenie.
Wiadomość od Justina: Śpisz kotek<3?
Wiadomość od Magdy: Jestem szczęśliwa i tak się cieszę że jestem z Tomkiem.
Nieodebrane połączenie od Justina.

Wybrałam numer do chłopaka i czekałam aż odbierze:
-Hej dzwoniłeś- powiedziałam gdy usłyszałam jak odbiera.
-Tak , musze ci coś powiedzieć.
-Co się stało? - nastała cisza.- Mów, Justin- powiedziałam ze złością.
-Oj nie denerwój się, chciałem powiedzieć, że cie kocham.
-Głuptas, Ja ciebie też.
-No to dobranoc księżniczko, śnij o mnie. Widzimy się jutro u ciebie.
-Dobranoc, tęsknie.- po tych słowach się rozłączyłam
 i odpisałam sms'a do Magdy'' cieszę się z twojego szczęścia''

 Nastawiłam budzik i odeszłam w krainę snów.......
Rano tak jak planowałam zostałam obudzona przez budzik. Ogranęłam się i ubrałam po czym zeszłam na dół, Wiktoria juz czekała. Zjadłam jedną kanapkę z dżemem i zabrałam się do roboty. Po godzinie nasze pierniczki były gotowe. Potem zotawiłam mamę w kuchni i wraz z siostrą i tatą poszliśmy na strych po dwa pudełka, które co roku wyjmowaliśmy. Kiedy już je przynieśliśmy, zaczęliśmy stroich choinkę, nasza choinkę. Skończyliśmy i była już 12:00. Wysłałam Wiktorię na spacer z psem, a sama poszłam do swojego pokoju i zajęłam się pakowaniem prezentów. Kiedy były już ładnie zapakowane, schowałam je do swojej szafki, gdzie nikt nie zagląda. Zajrzałam do mojej szafy z ubraniami i wyjęłam z niej odpowiednią kreację na dzisiejszy wieczór.

Zajęłam się  później jeszcze innymi rzeczami związanymi z dzisiejszą Wigilią. Nim się obejrzałam była juz 17:00. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, wytarłam swoje ciało ręcznikiem i w samej bieliźnie podreptałam do pomieszczenia, które należało do mnie. Chwyciłam za naszykowane wcześniej ubrania i włozyłam je na siebie.  Włosy  troszkę spięłam. Wyglądało to tak .

 Godzina była 18:45. Przeszłam przez salon do jadalni i sprawdziłam czy wszystko jest na stole. Podeszłam do okna i zobaczyłam jak sypie śnieg. :
-Córcia przyniesiesz jeszcze mandarykni- powiedziała mama po czym się odkręciłam
-Tak.
-Jezu kochany jak ty ślicznie wyglądasz- Jendocześnie powiedziała mama i tata który własnie wszedł do pomieszczenia.

Przesadzają, poszłam dosyć szybko i przyniosłam to o co mnie prosili. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Można powiedzieć, że do nich pobiegłam. Odworzyłam i ujrzałam Pattie z czymś w ręku ( jakaś potrawa) a w rugiej ręce trzymała jakiś worek i dala wszystko moimu tacie po tym jak się ze mną przywitała. Za kobietą weszła Jazmyn i mocno mnie uściskała poczym wleciała do domu witając się z Wiktorią.
I wreszcie zobaczyłam mojego mężczyzne  był ubrany w taki garnitur  . Wyglądał w nim tak seksownie.
-Wyglądasz ... prześlicznie, ty moja księżniczko- powiedział poczym wpił się w moje usta.
-Ach, ty też niczego sobie- szepnęłam mu do ucha.

No i nadszedł ten dzień, ta pora. Wigilia. Najwpanialsza Wigilia jaką pamiętam. Ja , moja rodzina , rodzina mojego ukochanego i oczywiście On, mój Justin. Tak więc zaczęliśmy polskie tradycje. Przeczytanie fragmentu Pisma Świętego, opłatek i kolacja. Sam Justin wraz z mamą i siostrą byli  zadowoleni i podobało im się to. Ja siedziałam obok Justina, od jego prawego boku Jazmyn, później Wiktoria, Patte, moja mama i tata. Jedliśmy, śmialiśmy się, rozmawialiśmy, tak jakbyśmy się znali kilka lat. To jest coś niesamowitego.

Kiedy skończyliśmy jeść mój tata wymknał się z jadalni , zapewne przebrać się za  Św. Mikołaja.
Moje przeczucia się sprawdziły. Po 10minutach pojawił się nasz Św.Mikołaja. Tata odgrał rolę starca z brodą , a dziewczynki udawały, że nie wiedzą kim on na prawdę jest.
 Moja siostra, siostra Justina, Pattie, mama, tata dostali prezenty i my (ja i Jus też) ale te były od rodziców, jakieś drobiazki, nie mówię że nie ładne.
Każdy rozpakował już swój prezent i go ''obczajał'' a nagle Justin wstał i podszedł z tyłu mnie, odgaernął moje włosy, które się odczepiły od upięcia i poczułam jak delikatnie coś ''kładzie '' się na moją szyję. Chłopak po chwili usiadł z powrotem , musnął delikatnie moje usta i powiedział:
-To jest prezent ode mnie, mam nadzieje, że ci się podoba.
Spojrzałam w dół i zoabczyłam. Piękny, złoty łańcuszek z sercem, w którym były malutkie brylanciki , a na serduszku było     ---  J.J.-forever-- czyli Julia Justin na zawsze.
Moje oczy zrobiły się szklane. Jedną dłonią otuliłam prawy policzek chłopaka i pocałowałam.
-Dziękuję. A teraz coś ode mnie. - po tych słowach wyjęłam pudełko a w nim złoty zegarek.
Justin nie pewnie go otworzył i uśmiechnął się do mnie:
-Skąd wiedziałaś, że taki wła.snie chciałem?
-Intuicja, skarbie- uściłam mu oczko a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Nie musiałaś.. - wydukał z siebie po czym założył na lewą rękę zegarek i złapał mnie za prawą, po czym nasze palce zostały ze sobą splecione.
-Ale chciałam- posłałam mu szczery uśmiech.

Rodzice na nas patrzyli  przez chwilę jak zachipnotyzowani, a po jakimś czasie :
-Jesteście wspaniałą parą - powiedziała Pattie ze łzami w oczych.
-Mamy nadzieje, że na długo taką zostaniecie- dodała moja mama.

Spojrzałam na Justina dając mu pewien wzrokowy znak po czym mocniej ścisnęłam jego rękę.

***************Justin****************

Tak to zdecydowanie moje najlepsze święta w życiu. Rodzina i moja, moja i tylko moja kobieta, Julia. Życie pisze nam różne scenariusze , czasami nawet takie których nie chcemy zagrać ról. Ale moje życie teraz miało ognomny sens. Nigdy nie pozwolę na to żeby nasz związek się rozpadł, choćbym miał góry przenosić. Nie pozwolę. Kocham ją a ona mnie i tak już zostanie. To postanowione.

Tak rozmyślając poczułem jak Julia delikatnie mnie pyrka w ramię i daje mi znak patrząc na mnie a potem na rodziców. Wiedziałem o co  chodzi. Julka mocniej ścisnęła moją dłoń, aby nabrać pewności siebie po czym zaczęła:
-Proszę Pani-skierowała się do mojej mamy- mamo- do swojej- i tato....- teraz spojrzała na swojego tatę.-my..- zaczęla się jąkać.
-My chcemy .... wam cos powiedzieć....-  wziąłem głęboki wdech- My.........



___________________________________________________________________

 7komentarzy= następny rozdział 

więc czekam na nie
_____________________________________________ _______________________________-
Najważniejsze moi drodzy, jutro trzeba pobic rekord wyświetleń teledysku LOLLY na YT więc proszę odtwarzajcie po kilka, kilkanaście razy, tyle ile możecie. Trzeba pobić rekord i sprawić aby Justin po raz kolejny się uśmiechnął, zasłuzył na to. 

*Przede wszystkim chcę was bardzo przeprosić za to, że tyle czasu nie dodawałam rozdziału, ale miałam pewne komplikacje i wena też mi nie służyła. Postaram się to zmienić.

*Moi drodzy wyświetleń jest tak dużo, a komentarzy tak mało. Ja przestać pisać nie przestanę, ale jeżeli nikt tego nie będzie czytał to nie będę tutaj tego udostępniała.

*Jeżeli czytasz mojego bloga wystarczy , że napiszesz którkie -czytam-

* Macie jakieś pytania, do mnie bądź do Julii, pytajcie - http://ask.fm/loanonimjb

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 17

Rozdział dedykowany mojej przyjaciółce K******  (-Cieszę się, że wracasz:))


************************************

********************JUSTIN*****************************

Przeraziła mnie ta cała sytuacje. Jak dobrze, że ja wtedy byłem. Byłem z moją dziewczyną. Nie darowałbym sobie gdybym ją zostawił i wrócił do siebie. Przecież ten bandzior mógł jej coś zrobić, nawet nie dochodzi do mnie myśl, że Julii mogłoby się coś stać. Nie mogę bez niej żyć. Nigdy nie darzyłem nikogo takim uczuciem. Była , jest i będzie dla mnie najważniejsza. Jest świetną dziewczyną, nie tylko w łóżku, żeby nie było. Jest piękna, miła, szczera, inteligenta. Jej głos, jej zapach, jej smak, to co doprowadza mnie do szaleństwa. I jak mogłem w wcześniej żyć bez tego? Nie mam pojęcia... Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świece.


Tak zbierając myśli wróciłem do domu.Kiedy wszedłem do środka  moja mama i Jazzy jedli obiad. Uśmiechnąłem się sam do siebie:
-Ale jestem głodny
-Siadaj- powiedziała mama i na stół położyła mi jedzenie.
-Wygląda pysznie- oblizałem usta i zabrałem się do pałaszowania.
-I tak smakuje - odezwała się siostra.
-Masz racje- uśmiechnąłem się do rodzicielki.


Po zjedzeniu, podziękowałem mamie i zapytałem czy w czymś jej pomóc, powiedziała, że nie ma takiej potrzeby. Pomyślałem że wpadnę do Tomka. Nie mieszkał on daleko więc poszedłem piechotą.
Po 15minutowym spacerze byłem już pod drzwiami kumpla. Zapukałem. Otworzył z szerokim uśmiechem:
-Siema, wchodź
-Siema- wszedłem do środka.


Poszliśmy do jego pokoju w którym był też Piotrek. Przywitałem się z nim.

-Słyszałem o włamaniu u Julki - powiedział Piotrek
-Dobrze że tam byłeś, nie ? - dopowiedział Tomek
-Bardzo dobrze.
-Zagramy? - powiedzieli równo
-Jasne- wziąłem w rękę pady i rozdałem im.
-A tak po za tym to co słychać?- dodał w międzyczasie Tomek.
-Ostatnio byłem z Julką w kinie i wiecie kogo spotkaliśmy?
-Kogo?- Znowu powiedzieli w tym samym czasie.
-Magdę i Martina- po tym jak to wypowiedziałem Tomka wyraz twarzy się zmienił, uśmiech z niego zszedł.
-Coś nie tak?- dodałem.
-Nie w porządku- próbował udawać- Dobra nie w porządku..
-O co chodzi?
-Bo ja..  no wiecie, ja....ją kocham- wreszcie z siebie wydusił, wyglądał jakby trzymał na obie ciężar który własnie zdjął.
-Magdę?- tym razem ja powiedziałem to z Piotrkiem.
-No tak- wybuczał.
-To powiedz jej o tym.
-To nie ma sensu, on mnie nie kocha tylko tego całego Martina-  pow- powtórzyłem.
-Oj przestań, nie wiesz tego.
-Może masz racje, powiem jej to ale nie dzisiaj- zrobił się jakby pewny siebie.
-Jak chcesz.
-Ej chłopaki, jutro jadę do Warszawy, muszę kupić sobie nową konsolkę bo ciocia z wujkiem dali mi kasę na święta, może zabierzecie się ze mną i pomożecie wybrać?- powiedział podając nam kolę Piotrek
-Spoko.- odpowiedziałem
-No ok- powiedział Tomek.

Po pojedynkach na konsoli, obejrzeliśmy jakiś film. Około 20:00 wróciłem do domu. Zjadłem coś i poszedłem do pokoju wejść na facebook'a.



***********************JULIA****************************

Włączyłam muzykę i weszłam na chwile na fejsa i odpisałam koleżankom. Przejrzałam nowe zdjęcia znajomych, poczytałam ich wpisy itd. Nic ciekawego. Już miałam się wylogować, ale dostałam wiadomość:
Od :Justin
    -Hej kochanie<3
JA: -Hej kotek.
JUS: -Co tam porabiasz?
JA:- Muzyki słucham, a ty?
JUS: -Ja też :*
JA: -Dobra misiu, muszę spadać, obowiązki.- musiałam coś wymyślić.
JUS:-    :'(
JA:- Nie smutaj:P
JUS -No dobra. Kocham Cię.
JA: - Ja Ciebie też. Papa:D
ROZŁĄCZONO- Wylogowałam się.

Muszę coś wytrzasnąć. Chcę kupić Justinowi coś co mu się na prawdę spodoba. Hmmm.....
Szperając w internecie nic ciekawego nie znalazłam. Zamknęłam laptopa i odłożyłam na nocny stolik. Wzięłam w rękę czystą bieliznę, piżamę i poszłam do łazienki. Weszłam do wanny, umyłam swoje ciało truskawkowym żelem, następnie umyłam włosy miętowym szamponem. Spłukałam się gorącą wodą i wysuszyłam ręcznikiem. Ubrałam bieliznę i piżamę. Wysuszyłam włosy i zarzuciłam na siebie szlafrok. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie herbatę z cytryną . Usiadłam przy stolę i patrzyłam jak za oknem pada śnieg. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Uwielbiam białe święta. Przypomniały mi się poprzednie. Niestety rok temu pogoda była fatalna. Padał tylko deszcz ze śniegiem.


Do kuchni weszła mama, a ja dalej wpatrzona w to co znajduje się za oknem.
- Co tam widzisz ciekawego?- zapytała.
-Śnieg, mamo. Będą białe święta
-Takie jakie lubisz najbardziej?
-Zgadza się. Jutro jadę z dziewczynami do Warszawy.
-No to bawcie się dobrze.- pocałowała mnie w polik i znikła za drzwiami.

Dopiłam herbatę i poszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i okryłam kołdrą. Kurdę brakuje mi tu Justina, ogrzałby mnie:) . Zamknęłam oczy i odpłynęłam....

Rano obudził mnie jakiś wspaniały zapach. Spojrzałam na godzinę 7:00. No dziesięć minut przed moim budzikiem, który własnie wyłączyłam. Poszłam do łazienki. Umyłam zęby, twarz .
Ubrałam się i zrobiłam makijaż. włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam po schodach kierując się do kuchni. Zastałam w niej moją mamę  i tatę jak coś pichcą. Chwila.. tata?? OMG mój tata nie gotował.

- Tato, ale kucharz z ciebie- zaśmiałam się.
-Bardzo śmieszne. Jutro Wigilia więc muszę mamie pomóc.
-Może wczujesz się w rolę- puściłam mamie oczko.

Zjadłam 2 tosty i poszłam z powrotem do siebie po torebkę. Wrzuciłam do niej kilka potrzebnych rzeczy i zbiegłam na dół. Ucałowałam rodziców i wyszłam na dwór. Przez 10 minut szłam przez ten ziąb, aż w koncu doszłam pod dom Magdy. Dziewczyna czekała już w swoim samochodzie z Leną. Weszłam do auta i ucałowałam przyjaciółki w policzek nap przywitanie.
-To gdzie jedziemy- zapytała Lena.
-Może do złotych tarasów?- zasugerowałam
-Świetny pomysł- powiedziała Magda skupiając się na jeździe.


Kiedy dojechaliśmy, zaparkowałyśmy auto i weszliśmy do środka centrum handlowego. Było tam wspaniale. Wszystko w  choineczkach, śnieżynkach, bombeczkach itp. Tak , uwielbiam taki świąteczny nastrój który tu panuje. Jeszcze ta cudowna świąteczna muzyka. Chodziłyśmy po sklepach z ciuchami dwie godziny, dziewczyny pokupowały sobie, spodnie, bluzki, buty, ja z resztą też. Kupiłam siostrze sukienkę, mamie kolczyki, i jeszcze parę innych rzeczy dla reszty. Byłyśmy strasznie zmęczone, więc poszliśmy do kawiarni na kawę. Mieliśmy z niej dobry widok na inne sklepy. Leciałam wzrokiem dookoła wszystkich sklepów, aż zatrzymałam się na takim z zegarkami. Jakich znajomy chłopak stał pod wystawą tych zegarków. Po chwili z ze sklepu z grami wyszło dwóch równie znajomych chłopaków. Ale kiedy się odkręcili poznałam że to Justin, Tomek i Piotrek.

-Ej dziewczyny zobaczcie- skazałam na miejsce gdzie byli przyjaciele.
-Ooo ciekawe czego oni tu szukają- powiedziała Lena.
-Nie wiem, ale nie możemy im się teraz pokazać, bo ja tutaj muszę kupić prezent dla Justina.
-No okej - powiedziała Magda.

Kiedy dopiliśmy napój dziewczyny poszły do kolejnego sklepu z ubraniami, ja natomiast powiedziałam im że zaraz do nich dojdę tylko muszę coś sprawdzić.
Podeszłam do zegarków które oglądał Justin. Po chwili namysłu postanowiłam kupić mu jeden który był najładniejszy.


Kiedy zegarek był już ładnie zapakowany, zapłaciłam sprzedawcy i wyszłam ze sklepu. Zapakowany prezent włożyłam do torebki żeby Justin nie zobaczył . Hmmm.. tylko gdzie są teraz dziewczyny. Weszłam do jednego sklepu cubus, nie było ich tam.  Poszłam do ccc i tam właśnie były obie, przymierzając buty.
- Chyba mam już wszystko, a wy?
-Też, tylko te buty..kupować?-zapytała Lena.
-Kupuj, są śliczne.- po tym jak to powiedziałam dziewczyna poszła z nimi do kasy.

Ja i Magda czekałyśmy na nią przed wyjściem  i patrzyłyśmy na Lenę czekającą w kolejce. Kiedy ta już do nas podeszła odwróciłam się do wyjścia i poczułam jak na kogoś wpadłam i że moje usta zderzyły się z innymi ustami.
Otworzyłam oczy a tam uśmiechnięty Justin. Spojrzałam na bok, no tak nie ja jedna nie umiem chodzić. Magda wpadła na Tomka a Lena na Piotrka tylko że żadna z nim nie dotknęła żadnego ustami. Ponownie skierowałam się na Justina, tym razem chłopak złapał ręką za moje biodra i mocno do siebie przyciągnął wpijając się w moje usta. Odwzajemniłam to, języki walczyły ze sobą. Pocałunek się pogłębiał gdy usłyszeliśmy chrząkanie przyjaciół.

-Nie przeszkadzamy wam- powiedział Tomek. Justin niechętnie się ode mnie oderwał.
-Przeszkadzacie, co ja poradzę że nie mogę się powstrzymać?- Te słowa mój chłopak skierował do wszystkich.
-Haha- zaśmiali się .
Justin złapał mnie za rękę:
-A w ogóle co tu robicie?- zapytał Piotrek.
-A taki wypad na zakupy, a wy?- powiedziała Lena.
-Konsolę kupowaliśmy- odparł Piotrek.


Widziałam jak Justin dziwnie patrzy na Tomka , jakby coś chciał mu powiedzieć. Tomek również dziwnie na niego patrzył. Po chwili  Tomek podszedł do Magdy i zapytał ją czy może z nim  porozmawiać.



******************************************************
Komentujcie ;)
I pytajcie http://ask.fm/loanonimjb

Jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach , piszcie na asku

środa, 28 sierpnia 2013

Bohaterowie

O to główni bohaterowie opowiadania :

Julia Malinowska
lat 19.Dziewczyna która choć ma wspaniałych przyjaciół to brakuje jej chłopaka. Pewnego dnia spotyka na swej drodze Justina Biebera, co wyniknie z tej znajomości?



Justin Bieber
lat 19. Chłopak który przeprowadził się z kanady do Polski. Początkowo nie miał tu nikogo, czuł się trochę samotny, ale wkrótce to się zmienia. Znajdzie też dziewczynę która będzie dla niego wszystkim.
****************************************************************

Przyjaciele Julii i wkrótce Justina:



Piotrek
lat 19.




Tomek
Lat 19




Magda
lat 19




Lena
Lat 19

**************************************************************************
Przyjaciele Justina z Kanady :




Ryan Butler
lat 19




Christian Beadles
lat 17

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 16



Rozdział dedykowany G****** <3


**********************
Wybudziłam się z głębokiego snu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Justina. Słodko wtulony we mnie. On jest taki kochany. Prawdziwy z niego mężczyzna. Ideał chłopaka.
Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała powoli i spokojnie. Kochałam to. Mieć go przy sobie, czuć jego wspaniały zapach.


W pokoju było ciemno tak jak wszędzie. Po chwili rozmyślania zamknęłam oczy w celu uśnięcia.
Usłyszałam coś, coś jakby ktoś był w moim domu, jakby ktoś coś ruszył, dotknął. Otworzyłam oczy. Ogarnął mnie lęk, ciarki przeszły po całym moim ciele. Delikatnie, wyszłam z uścisków Justina i usiadłam. Myślałam, że może się przesłyszałam, ale po chwili znowu to usłyszałam. Moje oczy skierowały się na mocno śpiącego Justina. Nie chciałam mu przeszkadzać, ale tak cholernie się bałam. Delikatnie szturchnęłam go w ramię:
-Justin, Justin, obudź się proszę.-- chłopak otworzył oczy.
-Co się stało?-powiedział zachrypniętym głosem.
-Ktoś jest  w domu, słyszałam.
-Może ci się wydaję, spróbuj zasnąć- powiedział spokojnie.
-Nic mi się nie wydawało, słyszałam. Na pewno- mówiłam to z takim lękiem.
-Ale kochanie , ja nic nie słyszę

TRZASK! - teraz oboje usłyszeliśmy. Dźwięk który był spowodowany stłuczeniem się czegoś. 
-Cholera!Mówiłam- powiedziałam, a moje ręce zaczęły drżeć.
-Uspokój się, pójdę to sprawdzić.
Chłopak szybko założył swoje bokserki i spodnie które były obok łóżka i znikł za drzwiami mojego pokoju.
Jezu, bałam się strasznie. A jeśli jemu się coś stanie? Moja głowa dostała szału. Postanowiłam zejść za nim. Również trochę się ubrałam. Wyszłam z pokoju i widziałam przed sobą schodzącego po schodach Justina. Kiedy zeszłam, skierowałam się w bok na fotel w salonie, a Bieber szedł głębiej, dalej do korytarza. Po woli, bezszelestnie.




***************JUSTIN**************************

Tak, chciało mi się spać, ale moja księżniczka się bała więc musiałem temu zapobiec. Zszedłem na dół. Julka odsunęła się na bok. Oparła się o fotel, który był w salonie. Ja szedłem dalej. Musiałem sprawdzić co się tam dzieje. W całym domu było ciemno. Wszedłem do jednego z pokoi i szybko zapaliłem światło. Pomieszczenie wglądałoby całkiem normalnie gdyby nie to, że obok mebli leżało pudełko a tego co wiem na złotą biżuterię pozbawione wszelkiej zawartości, do tego rozbita szyba. Tylko kto to kurwa ukradł? Stałem tak i kilka sekund rozglądałem się w głąb pokoju. Nagle poczułem, że ktoś za mną stoi. Odwróciłem się, ale to nie była Julia. Był to mężczyzna , wysoki, ok 30lat. Dobrze zbudowany. Przez głowę przeszła mi myśl, że może być ode mnie silniejszy. Całe szczęście, kiedyś trenowałem swoją siłę. Mam nadzieje że się teraz przyda.
Facet miał w jednej dłoni jakiś worek, coś w formie sakiewki. Drugą dłoń miał schowaną za plecami. Oby tam nie była broń...


Mężczyzna zbliżył się do mnie. Upuścił swój worek i uderzył mnie mocno w ramię. Oddałem mu z prostej. Dalej nie czół się pokonany, znienacka kopnął mnie w nogę przez co upadłem na ziemię. Chciałem się podnieść ale zobaczyłem że zza pleców faceta wyłania się kij bejsbolowy w jego ręku. Podniósł go wyżej i już chciał skierować w moją stronę, kiedy w ostatniej chwili coś mu przerwało.. Na jego głowie rozbił się ogromny dzban. Złodziej zemdlał i upadł na ziemię. Tam gdzie przed chwilą stał, stała tam moja dziewczyna z uśmiechem i strachem w oczach.


-Julka, skarbie uratowałaś mnie.-podniosłem się.
-Przestań, trzeba go jakoś związać na wszelki wypadek.- powiedziała poważnym głosem.
-Ja się tym zajmę- przytuliłem ją mocno. Wiem, że była zdenerwowana tym co się stało. Jej ciało pod wpływem mojego zaczęło się powoli uspokajać.
-Ja zadzwonię po policję.- odeszła i wyjęła telefon wystukując numer policji.


Zwróciłem się w stronę kuchni i z szuflady wyjąłem jakiś sznur. Wróciłem do pokoju i owiązałem ręce temu typie. Jula siedział i rozmawiała  przez telefon. Kiedy skończyłem robić to co robiłem, usiadłem obok dziewczyny, objąłem ją i pocałowałem w czoło.



********************JULIA*********************

--Proszę pani, nazywam się Julia Malinowska, dzwonie ponieważ do mojego domu wkradł się złodziej , teraz na szczęście leży nie przytomny w moim domu. Mieszkam w Dębówce na ulicy Św.Piotra 40.
--Rozumiem , już przysyłam służby. Dziękuję za zgłoszenie.  - odpowiedziała kobieta po drugiej stronie telefonu.

Poczułam jak Justin mnie obejmuję. Czuje się już bezpieczna,
-Widzisz jak dobrze, że zostałeś u mnie?
-Wiem, kochanie, wiem. Oj, nie darowałbym sobie jakbym cię tu zostawił.


Siedzieliśmy tak z 15 minut po czym usłyszeliśmy dźwięk samochodu. Po chwili po całym domu rozszedł się głos dzwonka w drzwiach. Wstałam i wspólnie z chłopakiem poszłam otworzyć drzwi. Przede mną stało dwóch policjantów. Weszli do korytarza:

-Dobry wieczór, dostaliśmy zgłoszenie o włamanie.
-Panie władzo, to ten mężczyzna -wskazałam na leżącego złodzieja- się włamał. Rozbił szybę w oknie i próbował ukraść całą naszą złotą biżuterię. Mój chłopak- pokazałam na Justina- kiedy poszedł do pokoju został  pobity przez tego własnie złodzieja i chciał go również uderzyć kijem bejsbolowym , ale wtedy ja walnęłam go w głowę dzbanem i on zemdlał.
-Rozumiem wszystko. Dobrze że wam się nic nie stało i sobie poradziliście. Teraz jest godzina 4:00, więc proszę abyście jutro w południe zgłosili się na komisariat złożyć zeznania na to właśnie włamanie. A my się już nic zajmiemy- powiedział policjant
-Oczywiście - odpowiedział Justin.


Po tej rozmowie do domu weszło dwóch ratowników z karetki i zabrało nieprzytomnego, a za nimi wyszli policjanci. Zamknęłam drzwi od pokoju gdzie była rozbita szyba drzwi wejściowe. Złapałam Justina za rękę i poszliśmy do mojego pokoju na górę. Zdjęliśmy z siebie ubrania, pozostając w bieliźnie. Nastawiłam budzik na 10:00 i położyłam się na łóżko wtulając się mocno w Justina. Chłopak czule pocałował mnie w usta. Emocje trochę opadły co sprzyjało to naszym snom, w które zapadliśmy. Bez Justina, nigdy po czymś takim bym nie usnęła. I znowu dziękowałam Bogu za to , że mam go przy sobie.
Zasnęliśmy.....



Tak jak planowałam obudziłam się o 10:00. Wyśliznęłam się z rąk Justina i poszłam do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę. Zrobiłam sobie luźnego koka i delikatny makijaż . Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie. Usiadłam na łóżku, nachyliłam się nad chłopakiem i musnęłam jego usta . On dalej spał. chciałam już wstać, ale poczułam jak łapie mnie za rękę. Pociągnął mnie tak, że na upadłam na niego. Justin mnie do siebie przyciągnął i namiętnie zaczął całować. Kiedy się ode mnie oderwał powiedział:
-Wiesz, mogłabyś mnie tak co dziennie budzić.
-Mogłabym- pocałowałam go w polik- Ale teraz kochanie musisz wstać i się ubrać, trzeba jechać na komisariat.
-Ohh, wiem . No szkoda- zrobił smutną minkę.

Ponownie chciałam już wstać z łóżka, ale ten złapał mnie za biodra posadził na sobie.
-Justin, puść i wstawaj.
-Oj już - ponownie mnie pocałował.
 Po chwili na reszcie udało mi się zejść z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam z niej ubrania.
Czułam na sobie jego wzrok. Hmm w końcu byłam w samej bieliźnie. Wyciągając ciuchy powiedziałam:
-Justin wstawaj!
-Kochanie, wiesz jak mnie rozpraszasz w tej bieliźnie?- odkręciłam się do niego a ten siedział na łóżku i cały czas się na mnie gapił.
-Wiem, więc się ubieram i ty też powinieneś to zrobić.- w tym momencie się ubrałam.

Chłopak poszedł do łazienki zabierając ze sobą ubrania. Po 10 minutach z niej wyszedł.
Przytulił mnie:
-To co jedziemy ?
-Tak tylko zadzwonię do mamy.

Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mamy, chciałam jej wszystko powiedzieć o nocnym zajściu, ale prawie wszystko wiedziała od policji.


Po rozmowie pojechaliśmy z Justinem na komisariat i złożyliśmy zeznania. Byliśmy trochę zmęczeni, więc od razu po tym poszliśmy na kawę do kawiarni. Rozmawialiśmy trochę o wyjeździe do Kanady. Postanowiliśmy, że porozmawiamy o tym z rodzicami podczas świąt. O 13:00 pojechaliśmy z powrotem do mnie. Tym razem zastaliśmy mich rodziców i siostrę .


-Nie wiem co wy robiliście, ale bardzo ci dziękuję, że zostałeś z Julką w nocy, nie wiem co by się stało gdyby ciebie tu nie było.-powiedział mój tata
-Też się z tego cieszę, ale muszę już lecieć - odpowiedział Justin

Odprowadziłam Jusa do samochodu i pożegnałam go soczystym buziakiem. Po rozmowie z rodzicami tata załatwiał sprawy , aby nowa szyba została wstawiona dzisiaj. Ja z  siostrą pomagałyśmy mamie w kuchni robić obiad. Po zjedzeniu posiłku poszłam do siebie do pokoju i zadzwoniłam do Magdy:

-Hej- zaczęłam
-Cześć Julka, słyszałam o tym co się stało. Ciesz się, że sama w domu nie byłaś- szybko mówiła.
-Wiem, cieszę się. Słuchaj, mogłybyście z Leną  jutro pojechać ze mną do Warszawy? Chciałabym kupić prezenty.
-Oczywiście, wiesz, ze myślałam o tym samym. To co? O 8:00 przyjdź po mnie. Pojedziemy moim samochodem.
-Ok, papa.
-Pa- rozłączyłam się.

Odpaliłam komputer i zaczęłam szukać w internecie pomysłu na prezent dla Justina...




**********************************************************************************************************
 4 komentarze = następny rozdział
I jak kochani ,podoba się ?