Zobaczyłam jak Justin siedzi na jakimś fotelu. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że na jego kolanach siedziała Wioleta, ta zdzira, która nosi tone tapety, i ubiera się jak dziwka, z resztą ludzie mówią że nią jest.
Mój oddech przyspieszył, a serce zwariowało. Justin siedział nie wyrażając żadnych emocji. A ona go całowała . Chłopak nie stawiał oporu . Wszystkie marzenia tyczące mnie i Justina prysły jak bańka mydlana. Moje sece jakby pękło. Wszystko na nic? Cała miłość? Tak bardzo dobrze mi było , tak cudownie się przy nim czułam, tak wspaniale, a on to zepsół?
-Julia- powiedział cichym głosem chłopak.
-Pierdol się- powiedziałam , a moje policzki były już mokre od słonej substancji.
Justn natychmiast odsunął się od dziewczyny i ruszył w moją stronę. Nie mogłam pozwolić żeby się do mnie zbliżył. Z głośnym szlochem i zapłakaną twarzą wybiegłam z tamtąd i zaczęłam szybciej biec przez całą salę do wyjścia, nie patrzyłam na innych. . Na dworze było zimno co odczułam na mojej twarzy , słyszałam jak Bieber biegnie za mną, ale byłam taka zła, nie chciałam tego. Zaczęłam biec przed siebie jeszcze szybciej i dopiero teraz zauważyłam, że przebiegam przez śliską jezdnię. Usłyszałam pisk opon i mocny ścisk w żołądku. Później nic już nie widziałam........................................
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Bez zmian panie doktorze
-Nie długo powinna się obudzić. A ci ludzie powinni już opuścić salę. Prosze zminić kroplówkę.
-Dobrze
Słyszałam tą rozmowę, słyszałam. Słowa ''panie doktorze'' dały mi do zrozumienia, że mówi to pielęgniarka do lekarza. Ale o kim oni rozmawiali? Jacy ludzie? jaką salę ? dlaczego nie mogę otworzyć oczu? Nie moge poruszyć swoim ciałem? Ahh czyli to było o mnie . Ale dlaczego? Byłam strasznie nie cierpliwa, chciałam zobaczyć co się to jasnej cholery stało. Chciałam podnieść powieki, otworzyć oczy, ale nie mogłam. Jeszcze jedna próba. Nic . Japierdziele, co jest ? Chciałam delikatnie poruszyć się, ale tego równiez nie mogłam zrobić.
Zaczęłam czuć swoje ciało. Moja ręką była spleciona z czyjąś. Ale z czyją? Postanowiłam że ją ścsnę. Nie mogłam. Jeszcze raz, musze to zrobić bo niczego się nie dowiem. Zebrałam wszystkie swoje siły i uścisnęłam dłoń najmocniej jak mogłam.
-O Boże- usłyszałam cichy, delikatny głos.
Delikatnie otworzyłam oczy, zamrugałam kilka razy. Dopiero wtedy odczułam jak wszystko mnie boli. Noga i klatka piersiowa, brzuch. Miałam przed sobą białe ściany. A obok ujrzałam moją mamę. Obok niej Magdę, Lenę, Tomka i Piotrka wszyscy spali na krzesłach.
-Mamo- szepnęłam.
-Córciu. - powiedziała kobieta i ucałowała moją dłoń.
- Gdzie Justin ?-Zdziwiłam się że nie go przy mnie nie ma.
-Julka, kochanie. Kiedy cie tu przywieźli ... ty krzyczałaś że nie chcesz go widzieć, żeby go tu nie wpuszczali, więc nie ma go tu na sali, ale on cały czas siedzi na korytarzu....-w tym momencie wszystko wróciło. Ten widok. On i Woleta. Cholera. Myśląc o tym poczułam mocny ucisk w sercu. Przypomniałam sobie że wybiegłam na ulice i ... no własnie i co ? Potrącił mnie samochód. Z moich oczu spłynęło kilka łez.
-Nie placz kochanie, wszystko bedzie dobrze.
-Kiedy mnie tu przywiźli?- szepnęłam
-Trzy dni temu. potrącił cię samochód. Kiedy wybiegłaś na ulicę.
-Taaaaa....- ścisnęłam szczękę.
-O mój Boże, Julka wstała! -krzyknęła Magda poczym wszyscy się już obudzili. Spojrzeli na mnie z troską z miłością i współczuciem. Po chwili szeroko się do mnie uśmiechnęli.
-Tak się martwiliśmy o ciebie- zaczęła Lena.
Widać było że byli zmęczeni, wręcz wyczerpani.
-Idźcie do domu, prześpijcie się i odpocznijcie - powiedziałam bardzo cicho, ale stanowczo- A ty mamo- wskazałam na rodzicielkę - Idź do tatty i siostry , powiedz im że u mnie wszystko w porządku. Chce pobyć tu trochę sama. Bardzo wam dziękuje, że tu byliście.
Przyjaciele i mama nie chętnie wstali , ucałowali mnie w policzek i wyszli. Nie długo po tym przyszedł do mnie lekarz i dwie pielęgniarki:
-Jak się pani czuję? - spojrzał na mnie wysoki ciemno włosy mężczycna koło czterdziestki.
-Dziewnie, kręci mi się w głowie, mój brzuch strasznie boli, i noga... bardzo ale to bardzo boli.
-To normalne, dobrze że panią uratowaliśmy. Miała pani szczęście.- posłał mi delikatny uśmiech i poszedł.
Pielęgniarki coś mi podłączali , odłaczali, pisali w notesie i sprawdzały jakieś wskaźniki, po tych wszystkich głupich czynnościach wyszły. Położyłam się w miarę wygodnie i patrzyłam w sufit.Chciałam się odprężyć ale przerwała mi to głośna rozmowa.:
-Jak to nie może mi pan powiedzieć jak ona się czuję. Ja jestem kurwa jej chłopakiem, więc niech pan mówi. Chce do niej pójść.- tak, rozpoznałam ten głos.
-Niech się pan uspokoi, nie może pan tam wejść. Przykro mi, ale nie mogę udzielać panu informacji.
-Błagam pana, niech mi pan chociaż powie czy się obudziła i czy przeżyje.
-Oh dobrze. Pańska dziewczyna nie dawno się obudziła jej stan jest ciężki, ale stabilny. Musi teraz bardzo dużo odpoczywać .Wyjdzie z tego.
-Dziękuję.....
Po co on tutaj siedzi, dlaczego nie jest u tej swojej Wioletki. Do cholery czego on tutaj chce. Czułam się strasznie gdy tylko pomyślałam o tamtejszej imprezie. Głowa i serce pękało. Musiałam przestać o tym myśleć. Zamknęłam oczy i usnęłam..................
Kiedy się obudziłam, był wieczór, albo noc. Nie wiem bo nie mam poczucia czasu. Kompletnie nie mam pojęcia, która może być godzina. Za oknem widziałam ciemne niebo. W sali paliła się lampka. Przymrużyłam oczy i skierowałam je na szybę z której widac było korytarz szpitala. Zobaczyłam tam Justina, stał i patrzył na mnie. Swoją dłoń przyłożył do szyby, cały czas wtapiając wzrok we mnie. Miał podpucnięte oczy, zaczerwinioną twarz. I tą ''niewinność'' w swoich tęczówkach. Po moim oku spłynęła łza, jedna, druga , kolejna. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się na drugą stronę ''łóżka''. Usłyszałam otwierające się drzwi, zaraz po tym kroki, w moją stronę .. i ten zapach, te perfumy uderzyły wmoje nozdrza.
-Wypierdalaj stąd- to był głos Piotrka.
-Nie wtrącaj się- powiedział Justin. Wtedy odwróciłam się w ich stronę .
-Julka.. kochanie- zaczął- ta pieprzona dziwka mnie upiła, na imprezie ktoś mi czegoś dosypał , ja niczego nie byłem świadomy.
-Twój czas się skończył, zaraz osobiście pomogę ci wyjść-Powiedział przyjaciel i podszedł do Biebera wypychając go na korytarz, ja znowu zaczęłam płakać.
-Kocham Cię ! - Justin wykrzyczał bardzo głośno.
Po chwili w sali byłam już tylko ja i Piotrek. Leżałam na łóżku i patrzyłam w jeden punkt, bez sensu. Chłopak przyglądał mi się i starał się pocieszyć , ale nie udało mu się to. Znowu usnęłam.....
Rano obudziły mnie rozmowy pielęgniarek. Coś odłaczały, przyłączały, pisały cos na tabliczce która była przyczepiona do mojego łóżka. Dały mi jakieś lekarstwa i kazały popić wodą. Zrobiłam to o co poprosiły. Kobiety wyszły. Chciałabym teraz wyjśc stąd. Wyjść na dwór, zaczerpnąć świeżego powietrza. Pospacerować. Przytulić się do Justina. Tak, cały czas go kocham i to się szybko nie zmieni. Tylko dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego tak bardzo mnie zranił? Może on mówi prawdę, i ta lalka mu coś dosypała żeby zrobić nam, mi na złość? Zawsze dziwnie na nas patrzyła, była zazdrosna. Moj chłopak jest najprzystojnieszym mężczyzną na ziemi, ale czy to powód żeby robić coś takiego? A może on chciał ją pocałowac. Może on się z nią spotykał tylko mnie okłamywał. Nie wiem . Mam mętlik w głowie.
Czułam się już lepiej, moje ciało już nie bolało tak strasznie. Wiem, że mam kilka ran na twarzy, bo podobno strasznie się pokiereszowałam, kiedy wpadłam pod ten samochód. Nie widziałam się w lusterku już od kilku dni, to straszne. Ludzie mnie widzą , a ja siebie nie , pewnie wyglądam strasznie.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie lekarz.
-Jak się czujesz?
-Lepiej, i ból nie jest już tak silny jak przedtem.
-No to świtnie. Zdrowiejesz. Jeżeli wszystko bedzie w porządku to może jeszcze jutro cię wypiszemy. Oczywiście będziesz musiała mieć rehabilitację nogi, gdyż jest ona złamana. Ale myśle, że wszystko będzie dobrze- powiedział i czytał coś w mojej ''karcie'' - Wyniki też są już lepsze.
-Cieszę się.- delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
-Ten chłopak na korytarzu siedzi tam od kąd cię przywieźli. Chdzi tylko po jedzenie do bufetu i znowu wraca. Śpi na tym krześle i tak cały czas. Co dziennie o ciebie wypytuje. Nadal nie chcesz żeby wszedł tutaj, do sali ? - mówiąc to podniósł jedną brew do góry.
-Nie... Ja na razie nie chcę.
-A może byś z nim porozmawiała? - po tym pytaniu zniknął za drzwiami.
Nie długo po tym przyszła do mnie mama, tata, siostra, Magda, Lena, Tomek i Piotrek, Pattie i Jazmyn. Rozwiali ze mną jakieś 40minut i później kazałam im iść mówiąc że jestem zmęczona. Na szczęście posłuchali się mnie i po pożegnaniu wyszli. Moja siostra strasnie się przejeła tym co się stało. Bała się że nigdy nie wyjdę ze szpitala. Ale w końcu wytłumaczyłam jej że wyjdę i wszystko bedzie dobrze.
Kiedy byłam już sama zobaczyłam jak Justin stoi na kotytarzu i patrzy na mnie . Chłopak rozejrzał się i podszedł do drzwi. Delikatnie je uchylił. Jego oczy napotkały moje. Nie pewnie wszedł do sali i cicho zamknął drzwi za sobą.
-Kochanie, prosze porozmawiajmy. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham ciebie i tylko ciebie. Porozmawiasz ze mną ? -
-Dobrze- powiedziałam cicho, delikatnie, w tym momencie chłopak wziął moją dłoń w swoją i splótł nasze palce.
****************JUSTIN******************
Leżała , leżała w tym szpitalnym łóżku, zmęczona, obolała i wykończona. I wszystko prze ze mnie . JA nie chciałem , naprawdę nie byłem świadomu tego że całowałem się z tą s**ą . Przecież kocham tylko Julkę, tylko ją. Najbardziej na świecie. To ona jest dla mnie najważniejszą osobą. Moje serce należy tylko do niej.
Muszę to jej wytłumaczyć, nie mogę jej stracić, nie moge pozwolić na to żeby ode mnie odeszła. Za bardzo ją kocham, za bardzo mi na niej zależy. Nasza miłość jest wielka i nie możemy jej zepsuć, stracić.
Patrzyłem tak na nią i musiałem coś zrobić. Na korytarzu nie było nikogo z naszej rodziny , ani przyjaciół. oni też mnie obwiniali. Musiałem do niej wejść. Więc po cichu wszedłem do jej sali. I zobaczyłem ją z bliska. Była taka nie winna. Miala kilka ran na twarzy i nogę obandażowaną i chyba w gipsie. Kurwa co ja zrobiłem? To wszystko moja wina. Podszedłem do niej bliżej i usiadłem na krześle , które było obok jej łóżka.
-Kochanie, prosze porozmawiajmy. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham ciebie i tylko ciebie. Porozmawiasz ze mną ? - zacząłem. Ona chwilę się zastanawiała. Chyba nad odpowiedzią. Bałem się że mnie wygonie, ale ona nie zrobiła tego.
-Dobrze- powiedziała. Jej głos był słaby, widać było że jest zmęczona, że to wszystko to dla niej za dużo. Musiałem to skończyć. musiałem jej wytłumaczyć i powiedzieć to co czuję. Że ją kocham.......
_________________________________________________________________________________
5komentarzy = następny rozdział
_________________________________________________________________________________
Tak , tak wiem . Rozdział powinien być w piątek, a ja go dodaje w niedziele. Przepraszam was bardzo ale miałam niestety problemy z internetem i nie miałam możliwości dodać rozdziału. Mam nadzieje, że wybaczycie. Rozdział nie jest bardzo dobry, to przeze mnie, przepraszam, ale......
Obiecuję że to naprawię.
To już 20 rozdział. Bardzo prosze o to abyście komentowali. Nawet wystarczy buźka. bardzo mi na tym zależy ponieważ wasze komentarze bardzo mnie motywują do dalszego pisania.
Pytajcie :http://ask.fm/loanonimjb
Jeżeli chcecie byc powiadamiani piszcie na asku
Wspaniały pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńKocham to ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńSuper :) szybko pisz :D/ Paaatolinka
OdpowiedzUsuńCzytam , czytam , :) pisz dalej //// belieberka :*
OdpowiedzUsuń