wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 16



Rozdział dedykowany G****** <3


**********************
Wybudziłam się z głębokiego snu. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Justina. Słodko wtulony we mnie. On jest taki kochany. Prawdziwy z niego mężczyzna. Ideał chłopaka.
Jego klatka piersiowa podnosiła się i opadała powoli i spokojnie. Kochałam to. Mieć go przy sobie, czuć jego wspaniały zapach.


W pokoju było ciemno tak jak wszędzie. Po chwili rozmyślania zamknęłam oczy w celu uśnięcia.
Usłyszałam coś, coś jakby ktoś był w moim domu, jakby ktoś coś ruszył, dotknął. Otworzyłam oczy. Ogarnął mnie lęk, ciarki przeszły po całym moim ciele. Delikatnie, wyszłam z uścisków Justina i usiadłam. Myślałam, że może się przesłyszałam, ale po chwili znowu to usłyszałam. Moje oczy skierowały się na mocno śpiącego Justina. Nie chciałam mu przeszkadzać, ale tak cholernie się bałam. Delikatnie szturchnęłam go w ramię:
-Justin, Justin, obudź się proszę.-- chłopak otworzył oczy.
-Co się stało?-powiedział zachrypniętym głosem.
-Ktoś jest  w domu, słyszałam.
-Może ci się wydaję, spróbuj zasnąć- powiedział spokojnie.
-Nic mi się nie wydawało, słyszałam. Na pewno- mówiłam to z takim lękiem.
-Ale kochanie , ja nic nie słyszę

TRZASK! - teraz oboje usłyszeliśmy. Dźwięk który był spowodowany stłuczeniem się czegoś. 
-Cholera!Mówiłam- powiedziałam, a moje ręce zaczęły drżeć.
-Uspokój się, pójdę to sprawdzić.
Chłopak szybko założył swoje bokserki i spodnie które były obok łóżka i znikł za drzwiami mojego pokoju.
Jezu, bałam się strasznie. A jeśli jemu się coś stanie? Moja głowa dostała szału. Postanowiłam zejść za nim. Również trochę się ubrałam. Wyszłam z pokoju i widziałam przed sobą schodzącego po schodach Justina. Kiedy zeszłam, skierowałam się w bok na fotel w salonie, a Bieber szedł głębiej, dalej do korytarza. Po woli, bezszelestnie.




***************JUSTIN**************************

Tak, chciało mi się spać, ale moja księżniczka się bała więc musiałem temu zapobiec. Zszedłem na dół. Julka odsunęła się na bok. Oparła się o fotel, który był w salonie. Ja szedłem dalej. Musiałem sprawdzić co się tam dzieje. W całym domu było ciemno. Wszedłem do jednego z pokoi i szybko zapaliłem światło. Pomieszczenie wglądałoby całkiem normalnie gdyby nie to, że obok mebli leżało pudełko a tego co wiem na złotą biżuterię pozbawione wszelkiej zawartości, do tego rozbita szyba. Tylko kto to kurwa ukradł? Stałem tak i kilka sekund rozglądałem się w głąb pokoju. Nagle poczułem, że ktoś za mną stoi. Odwróciłem się, ale to nie była Julia. Był to mężczyzna , wysoki, ok 30lat. Dobrze zbudowany. Przez głowę przeszła mi myśl, że może być ode mnie silniejszy. Całe szczęście, kiedyś trenowałem swoją siłę. Mam nadzieje że się teraz przyda.
Facet miał w jednej dłoni jakiś worek, coś w formie sakiewki. Drugą dłoń miał schowaną za plecami. Oby tam nie była broń...


Mężczyzna zbliżył się do mnie. Upuścił swój worek i uderzył mnie mocno w ramię. Oddałem mu z prostej. Dalej nie czół się pokonany, znienacka kopnął mnie w nogę przez co upadłem na ziemię. Chciałem się podnieść ale zobaczyłem że zza pleców faceta wyłania się kij bejsbolowy w jego ręku. Podniósł go wyżej i już chciał skierować w moją stronę, kiedy w ostatniej chwili coś mu przerwało.. Na jego głowie rozbił się ogromny dzban. Złodziej zemdlał i upadł na ziemię. Tam gdzie przed chwilą stał, stała tam moja dziewczyna z uśmiechem i strachem w oczach.


-Julka, skarbie uratowałaś mnie.-podniosłem się.
-Przestań, trzeba go jakoś związać na wszelki wypadek.- powiedziała poważnym głosem.
-Ja się tym zajmę- przytuliłem ją mocno. Wiem, że była zdenerwowana tym co się stało. Jej ciało pod wpływem mojego zaczęło się powoli uspokajać.
-Ja zadzwonię po policję.- odeszła i wyjęła telefon wystukując numer policji.


Zwróciłem się w stronę kuchni i z szuflady wyjąłem jakiś sznur. Wróciłem do pokoju i owiązałem ręce temu typie. Jula siedział i rozmawiała  przez telefon. Kiedy skończyłem robić to co robiłem, usiadłem obok dziewczyny, objąłem ją i pocałowałem w czoło.



********************JULIA*********************

--Proszę pani, nazywam się Julia Malinowska, dzwonie ponieważ do mojego domu wkradł się złodziej , teraz na szczęście leży nie przytomny w moim domu. Mieszkam w Dębówce na ulicy Św.Piotra 40.
--Rozumiem , już przysyłam służby. Dziękuję za zgłoszenie.  - odpowiedziała kobieta po drugiej stronie telefonu.

Poczułam jak Justin mnie obejmuję. Czuje się już bezpieczna,
-Widzisz jak dobrze, że zostałeś u mnie?
-Wiem, kochanie, wiem. Oj, nie darowałbym sobie jakbym cię tu zostawił.


Siedzieliśmy tak z 15 minut po czym usłyszeliśmy dźwięk samochodu. Po chwili po całym domu rozszedł się głos dzwonka w drzwiach. Wstałam i wspólnie z chłopakiem poszłam otworzyć drzwi. Przede mną stało dwóch policjantów. Weszli do korytarza:

-Dobry wieczór, dostaliśmy zgłoszenie o włamanie.
-Panie władzo, to ten mężczyzna -wskazałam na leżącego złodzieja- się włamał. Rozbił szybę w oknie i próbował ukraść całą naszą złotą biżuterię. Mój chłopak- pokazałam na Justina- kiedy poszedł do pokoju został  pobity przez tego własnie złodzieja i chciał go również uderzyć kijem bejsbolowym , ale wtedy ja walnęłam go w głowę dzbanem i on zemdlał.
-Rozumiem wszystko. Dobrze że wam się nic nie stało i sobie poradziliście. Teraz jest godzina 4:00, więc proszę abyście jutro w południe zgłosili się na komisariat złożyć zeznania na to właśnie włamanie. A my się już nic zajmiemy- powiedział policjant
-Oczywiście - odpowiedział Justin.


Po tej rozmowie do domu weszło dwóch ratowników z karetki i zabrało nieprzytomnego, a za nimi wyszli policjanci. Zamknęłam drzwi od pokoju gdzie była rozbita szyba drzwi wejściowe. Złapałam Justina za rękę i poszliśmy do mojego pokoju na górę. Zdjęliśmy z siebie ubrania, pozostając w bieliźnie. Nastawiłam budzik na 10:00 i położyłam się na łóżko wtulając się mocno w Justina. Chłopak czule pocałował mnie w usta. Emocje trochę opadły co sprzyjało to naszym snom, w które zapadliśmy. Bez Justina, nigdy po czymś takim bym nie usnęła. I znowu dziękowałam Bogu za to , że mam go przy sobie.
Zasnęliśmy.....



Tak jak planowałam obudziłam się o 10:00. Wyśliznęłam się z rąk Justina i poszłam do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę. Zrobiłam sobie luźnego koka i delikatny makijaż . Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie. Usiadłam na łóżku, nachyliłam się nad chłopakiem i musnęłam jego usta . On dalej spał. chciałam już wstać, ale poczułam jak łapie mnie za rękę. Pociągnął mnie tak, że na upadłam na niego. Justin mnie do siebie przyciągnął i namiętnie zaczął całować. Kiedy się ode mnie oderwał powiedział:
-Wiesz, mogłabyś mnie tak co dziennie budzić.
-Mogłabym- pocałowałam go w polik- Ale teraz kochanie musisz wstać i się ubrać, trzeba jechać na komisariat.
-Ohh, wiem . No szkoda- zrobił smutną minkę.

Ponownie chciałam już wstać z łóżka, ale ten złapał mnie za biodra posadził na sobie.
-Justin, puść i wstawaj.
-Oj już - ponownie mnie pocałował.
 Po chwili na reszcie udało mi się zejść z łóżka. Podeszłam do szafy i wybrałam z niej ubrania.
Czułam na sobie jego wzrok. Hmm w końcu byłam w samej bieliźnie. Wyciągając ciuchy powiedziałam:
-Justin wstawaj!
-Kochanie, wiesz jak mnie rozpraszasz w tej bieliźnie?- odkręciłam się do niego a ten siedział na łóżku i cały czas się na mnie gapił.
-Wiem, więc się ubieram i ty też powinieneś to zrobić.- w tym momencie się ubrałam.

Chłopak poszedł do łazienki zabierając ze sobą ubrania. Po 10 minutach z niej wyszedł.
Przytulił mnie:
-To co jedziemy ?
-Tak tylko zadzwonię do mamy.

Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mamy, chciałam jej wszystko powiedzieć o nocnym zajściu, ale prawie wszystko wiedziała od policji.


Po rozmowie pojechaliśmy z Justinem na komisariat i złożyliśmy zeznania. Byliśmy trochę zmęczeni, więc od razu po tym poszliśmy na kawę do kawiarni. Rozmawialiśmy trochę o wyjeździe do Kanady. Postanowiliśmy, że porozmawiamy o tym z rodzicami podczas świąt. O 13:00 pojechaliśmy z powrotem do mnie. Tym razem zastaliśmy mich rodziców i siostrę .


-Nie wiem co wy robiliście, ale bardzo ci dziękuję, że zostałeś z Julką w nocy, nie wiem co by się stało gdyby ciebie tu nie było.-powiedział mój tata
-Też się z tego cieszę, ale muszę już lecieć - odpowiedział Justin

Odprowadziłam Jusa do samochodu i pożegnałam go soczystym buziakiem. Po rozmowie z rodzicami tata załatwiał sprawy , aby nowa szyba została wstawiona dzisiaj. Ja z  siostrą pomagałyśmy mamie w kuchni robić obiad. Po zjedzeniu posiłku poszłam do siebie do pokoju i zadzwoniłam do Magdy:

-Hej- zaczęłam
-Cześć Julka, słyszałam o tym co się stało. Ciesz się, że sama w domu nie byłaś- szybko mówiła.
-Wiem, cieszę się. Słuchaj, mogłybyście z Leną  jutro pojechać ze mną do Warszawy? Chciałabym kupić prezenty.
-Oczywiście, wiesz, ze myślałam o tym samym. To co? O 8:00 przyjdź po mnie. Pojedziemy moim samochodem.
-Ok, papa.
-Pa- rozłączyłam się.

Odpaliłam komputer i zaczęłam szukać w internecie pomysłu na prezent dla Justina...




**********************************************************************************************************
 4 komentarze = następny rozdział
I jak kochani ,podoba się ?





6 komentarzy: