Wróciłam do domu. Na sam początek posunęła się masa pytań rodziców.
Gdzie byłaś tamtej nocy? Dlaczego znalazłaś się u Justina? Kiedy wrócił? Coś się stało? --itp.
- Wiecie no ja byłam z przyjaciółmi na imprezie no tańczyliśmy, bawiliśmy się i wypiliśmy kilka drinków no i ja wyszłam przed klub bo mi słabo już było i akurat Justin się tam znalazł bo przyleciał wcześniej i mnie szukał. Nie chciało mu się w Kanadzie siedzieć. No i chłopak zawiózł mnie do siebie i przenocował.
-No żeby chłopak pijaną dziewczynę z klubu odbierał, nie wstyd ci ?- mama oparła ramiona na biodra i szeroko wystawiła oczy rzucając mi nieprzyjemne spojrzenie .
-Tak , wiem. Idę do siebie- powiedziałam po czym wzięłam w rękę butelkę z wodą i poszłam do pokoju. Słyszałam jak tata z mamą rozmawiali jaki to Justin jest dojrzały, mądry taki inne tego typu. Mieli racje.
Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam się na łóżku i postanowiłam zadzwonić do Magdy, wystukałam jej numer i przyłożyłam słuchawkę do ucha. :
-Cześć Magda- powiedziałam na wstęp
-Jezu, Julka wyjaśnij mi proszę co się wtedy stało? Gdzie byłaś? Skąd ty się wzięłaś u Justina ?- wypowiadała te wszystkie słowa jakby zaraz miała wybuchnąć bomba.
-Uspokój się. Wtedy kiedy ty odeszłaś kawałek , podszedł do mnie Marco i zabrał do samochodu, potem w jakimś opuszczonym budynku związał i zrobił zdjęcie , które wysłał Justinowi. Okazało się, że ten huj pisał do Jusa od samego początku jakieś głupoty na mój temat i Justin od razu przyleciał tu. Szukał mnie i znalazł w tym budynku Marca, załatwił go z tego co mi powiedział ale nie wiem jak to zrobił, a później zobaczył mnie w jakimś pokoju i zabrał do siebie. Zostałam u niego wczoraj cały dzień i nie dawno wróciłam do domu.
-Boże, co by się stało jakby Justin nie wrócił? Wiesz, jak my się o ciebie martwiliśmy?
-A wy gdzie byliście?
-Kiedy skończyłam gadać i zobaczyłam, że cię nie ma poszłam po resztę i zaczęliśmy ciebie szukać po innych dyskotekach. Po długim czasie Justin zadzwonił i powiedział że jesteś u niego.
-No właśnie, dobra kończe, zmęczona jestem.
-Wiesz, ciesz się że masz takiego chłopaka , papa.- powiedziała i od razu rozłączyła się.
Sięgnęłam po słuchawki, które przyłączyłam do telefonu i włączyłam muzykę. Zamknęłam oczy i rozmyślałam nad wszystkim. Myślałam o tym co powiedział Jus. Czy powinnam lecieć do Kanady i od razu się tam wprowadzać? Nie wiadomo nawet czy dostanę się tam na studia, wiadomo , że jest tam dużo wyższy poziom niż tu, w Polsce. Zamyślając się tak w tym wszystkim muzyka przestała grać. Spojrzałam na telefon, wyświetliła się wiadomość. :
OD: Justin
'' Kocham Cię <3''- przeczytałam i od razu sama do siebie się uśmiechnęłam.
Do :Justin
''Ja Ciebie też bardzo kocham :*''
Znowu włączyłam muzykę i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy, usnęłam. Obudził mnie głos mojej mamy wołający na kolacje. Wstałam z łóżka i przetarłam oczy ziewając. Zeszłam na dół i posłałam rodzicom ciepły uśmiech. Usiadłam do stoły i zrobiłam sobie dwie kanapki, które popiłam zrobioną przez tatę herbatę. Kiedy rodzice i siostra skończyła jeść, mama spojrzała na tatę po czym na mnie. Chwilę się zamyśliła , nabrała powietrza i zaczęła mówić:
-Julka co byś powiedziała na to jakby Justin z siostrą i mamą przyszli do nas na święta?
-Było by super, na prawdę- odpowiedziałam bardzo się ciesząc.
-Więc jak będziesz widziała się z Nimi zaproś ich do nas na Wigilię- powiedział łagodnym głosem tata.
-Jasne.
Wstałam od stołu i poszłam po psa z którym wyszłam na dwór. Postanowiłam pójść z nim do parku. Bardzo lubiłam to miejsce, szczególnie dla tego , że poznałam tam Justina. Gdy doszłam nikogo tam nie było.Odpięłam smycz od obroży Tosi i puściłam ją wolno. Sama oparłam się o ławkę. Była bardzo zimna. Co jakiś czas zerkając na Tosię bawiłam się płatkami śniegu. Po chwili ciszy usłyszałam czyjeś kroki. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam chłopaka. Dziwnie na mnie patrzył.:
-Mogę?- powiedział wskazując miejsce obok mnie.
-Tak.- Chłopak usiadł tak jak planował i przez chwilę nic się nie odzywał.
-Jestem Martin- szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Julka. - odwzajemniłam uśmiech.
-Często tu bywasz?
-Raczej tak , a ty?
-Nie bardzo, w sumie jestem tu pierwszy raz. Przyjechałem do babci na święta.
-Aha.
-Dasz mi swój numer- Podniósł wysoko brwi pytająco.
-Przepraszam , ale nie chcę zawierać już żadnych znajomości i dla twojej wiadomości mam już chłopaka.
-Ok, rozumiem. Dobra muszę spadać.Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.Miłego wieczoru- podniósł się i poszedł przed siebie.
Tak olałam go, ale mi teraz żaden chłopak nie był do niczego potrzebny. Miałam przyjaciół i chłopaka. Nic więcej nie potrzebowałam. Zawołałam psa i przypięłam do smyczy. W domu byłam koło 20:30. Na dworze było już ciemno i jeszcze bardziej zimno. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Założyłam piżamę i poszłam spać.
O 9:00 obudziła mnie Tosia skamlająca do drzwi. Przetarłam powieki, ubrałam zwykłe ciuchy i wyszłam z nią na dwór. Po 15 minutach wróciła. Odprawiłam poranną toaletę (umyłam zęby, twarz itp) . Gdy skończyłam jeść śniadanie zadzwonił do mnie Justin z prośbą abym do niego dzisiaj przyszła. Obejrzałam jakiś film w telewizji. Przebrałam się i wyszłam z domu. Po drodze wszędzie widniały świąteczne dekoracje, które symbolizowały nadejście tego dnia. Kiedy doszłam do domu chłopaka, drzwi otworzyła mi Jazmyn , witając promiennym uśmiechem. Mocno ją do siebie przytuliłam i ucałowałam w polik. Po kilku sekundach w korytarzu pojawiła się Pattie z Justinem.
-Cześć Julka- miło się przywitała.
-Dzień dobry. Chciałam panią zaprosić w moim i rodziców imieniu do nas na Wigilię z Justinem i Jazmyn oczywiście. Mama Jusa niepewnie na niego spojrzała, a potem na mnie.
-Z przyjemnością, oczywiście, jeżeli nie będzie to dla was kłopot.
-Jaki kłopot? -żartobliwie zapytałam- Będzie nam bardzo miło.
Pattie rzuciła mi miłe spojrzenie i wraz z córką udała się do kuchni. Do mnie podszedł Justin witając mnie gorącym pocałunkiem.
-Hej, chodźmy do mnie- złapał mnie za rękę i prowadził po schodach.
Kiedy weszliśmy do jego pokoju , ten przeprosił i wyszedł na chwilę. Usiadłam na łóżku. Za nie całe 3 minuty Justin był już z powrotem. Niósł w ręku dwa kubki z gorącą czekoladą, które położył na stoliku. Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie.
Objął swoimi dłońmi moją twarz , a ja złapałam go za ramiona. Bieber lekko przechylił mnie na łóżko i zaczął całować. Tak gorąco, że odwzajemniałam każdy jego pocałunek. Nasze języki przez długi czas walczyły ze sobą o przewagę. Po kilku chwilach oderwaliśmy się od i położyliśmy się obok siebie.
-Co tam słychać?- powiedział podając mi naczynie z czekoladą.
-Nic nadzwyczajnego, a u ciebie? Kidy twoja mama wróciła?
-Wczoraj , wieczorem tak samo jak siostra- umoczył usta w czekoladzie zostawiając na nich ślad.
-Nawet nie zapytałam jak było w Kanadzie.
-A wiesz, w sumie nic ciekawego. Dziadkowie i moi koledzy strasznie chcą cię poznać.- pochylił się nade mną muskając moje usta.
-Mmmm.. jakie słodkie- wskazałam ustami na jego .
-Haha- łobuzersko się zaśmiał .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz