środa, 23 października 2013

Rozdział 21



Ten rozdział dedykuję moim przyjaciółką bez których nie mogę żyć. Nie dałabym rady bez nich ...
:*:*:*:*:*:*:*:*:


***********************JULIA*************************

-Wiem, że to co zobaczyłaś to cię zabolało, ale ja nie byłem tego świadomy. Może to brzmi banalnie, ale taka jest prawda. Byłem trochę spity, a ta s**a upiła mnie jeszcze bardziej. Puźniej kręciło mi się w głowie i dziwnie się czułem. To nie przez alkochol, to przez jakieś świństwo, które ktoś musiał wsypać mi do drinka. Nic nie pamiętałem , tylko mi powiedzieli o tym całym zdarzeniu. Przyrzekam na wszstko że tak własnie było. Tak bardzo się wystraszyłem kiedy wpadłaś pod samochód. Jeżeliby ci się coś  gorszego stało to nie wiem co bym cobie zrobił. Przepraszam cię. Kocham cię bardzo, jesteś całym moim światem i nikt inny się nie liczy. Jesteś dla mnie wszystkim. Dzień bez cb to dla mnie wiczność. Myslę o tobie cały czas, non stop. Czuję twój ból. Rozumiesz? Kocham cię - powiedział to cały czas patrząc mi w oczy. A ja nic nie mówiłam tylko wpatrywałam się w niego. Czekał aż się odezwę, a zamiast tego ja zaczęłam płakać.- Nie płacz kochanie.- ucałował moją rękę.

-Justin, ja placzę ze szczęścia. Wierzę ci tylko wtedy emocje nade mną zapanowały i..... Kocham cię - Twarz chłopaka ropromieniała. Szeroko się usmiechnął. Przybliż się do mnie - Justin zrobił to o co go poprosiłam. Kiedy był już odpowiednio blisko. Delikatnie się podniosłam do pozycji półsiedzącej. Przejechałam dłonią po jego policzku i wpiłam się w jego usta. Namiętnie całując. Chłopak nie był mi dłużny, jego język szalał po moim podniebieniu. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Byłam strasznie zmęczona.

-Kocham cię- powiedział i pocałował w czoło.

-Justin, mogę cię o coś prosić?

-Oczywiście, co tylko chcesz księżniczko.

-Ale obiecujesz, że zrobisz to co ci powiem- podniosłam jedną brew do góry pytającą.

-Objecuję.

-Idź do domu i się prześpij. Przyjdź tu jak bedziesz już wypoczęty.

-Ale skarbie, ja chce być przy tobie..- powiedział gładząc moją rękę.

-Powiedziałam coś. Albo pójdziesz teraz, albo zaraz wyrzuce cię z sali. - zrobiłam powazną minę.

-Aleś ty uparta. Dobrze , ale nie długo wrócę. Kocham cię mocno- w tym momencie delikatnie musnął moje wargi i wyszedł.

Boże, dziękuję ci za takiego mężczyznę. Kocham go , strasznie. Jest tym czego zawsze pragnęłam. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego. Musze czuć go, czuć jego zapach, perfumy, ciepło które bije z jego ciała , jego oczy, jego usta, cały on , jest to czego potrzebuje by żyć. Nic więcej.

Zrobiłam się senna , spojrzałam na zegar który wskazywał godzinę 19:00, zamknęłam oczy i odpłynęłam w krainę snów. W środku nocy usłyszałam otwieranie się drzwi. Pewnie to znowu pielęgniarki czy lekarz. Ale po chwili poczułam ciepło, ciepło, które kochałam, i ten zapach. Para rąk oplotła mnie w talii. To chyba sen.




Następnego dnia rano usłyszałam głosy.
-No najwyżej wrócimy tu później - to chyba lekarz , który mówił przez śmiech.

Delikatnie się poruszyłam i poczułam, że jestem zamknięta przez czyjeś ramiona. Było mi wygodnie. Moja złamana noga była oparta o ramę łóżka.  Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak mój chłopak wtulony we mnie śpi. Wyglądał tak seksownie, ugh miałam na niego chotę. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała spokojnie. A ja czułam jego ciepło.
-Ależ ty jesteś seksowny- powiedziałam po cichu  delikatnie się śmiejąc i oblizałam usta.
-Też mam na ciebie ochotę- usłyszałam jego głos. Justin był cały roześmiany.
-Haha- zaśmiałam się i pstryknęłam palcem jego nos.
Leżeliśmy jeszcze tak długo , wtuleni w siebie.

Po chwili wparadował lekarz. Na nasz widok szeroko się uśmiechnął. Justin zszedł z mojego łóżka i usiadł obok na krześle. sprawdził parametry i wyszedł. A zaraz po nim weszła moja mama, tata i Wiktoria.

-Hej - krzyknęłam
-Cześć,  powiedzieli równoczesnie i ucałowali mnie w policzek. Witaj Justin - powiedzieli do mojego chłopaka. A Wiktoria wparadowała na lóżko uważając na moją noge i mocno mnie przytuliła.
-Pachniesz męskimi perfumami- zaśmiała się siostra. A moi rodzice i Justin zaśmiali się pod nosem.
-Jak się czujesz?- powiedział tata.
-Świtnie, tato- posłałam im ciepłu uśmiech. Naszą rozmowę przerwał nam telefon mamy. Kobieta wyszła z sali i z kimś rozmawiała po pięciu minutach wróciła.
-Co tam - powiedziałam.
-Ciocia Zosia jest chora na sapalenie płuc.
-No to jeździe do niej , przecież ona jest sama.- powiedziałam bez zastanowienia.
-Ale kochanie, ty dzisiaj wychodzisz i musimy się toba zająć.- powiedziała mama.
-Ja się nią zaopiekuję najlepiej jak potrafię- wyrwał się Justin.
Mama spojrzała na tatę.
-No dobrze, na pewno dacie sobie radę- spojrzeli na nas.
-Na pewno- powiedziałam równoczesnie  z chłopakiem.

Po 15 minutach zostałam tylko ja i Justin. Chłopak pomógł mi się spakować i wszystkie rzeczy zabrał do swojego samochodu. Tak, miałam na kilka dni zamieszkać u niego ponieważ Pattie i Jazmyn wyjechali gdzieś tam na 3dni na wycieczkę. Kiedy na sali nie było już moich rzeczy a ja się ogarnęłam, dostałam wypis. Justin przyszedł po mnie i na rękach zaniósł mnie do auta. Co ten chłopak dla mnie robi ?
Jadąc cały czas był usmiechnięty , jego dłoń spoczywała na moim kolanie.
Noga juz mnie nie bolała , musze tylko trzy razy w tygodniu jeździć na rehabilitacje. Kiedy dojechaliśmy do domu Biebera ten ponownie wziął mnie na ręcę i wniósł do środka. Zrobił mi jedzenie i herbatę  i pojechał po pare moich rzeczy do mojego domu.

Siedziałam tak sama i czekałam na mojego chłopaka. Włączyłam sobie tv i leciałam po kanałach, same nudy, przełączyłam na eske i słuchałam muzyki. Po 20minutach w drzwiach stał Justin z szerokim uśmiechem. W ręku miał torbę zapewnie z moimi rzeczami o które go prosiłam, zaniósł ją na górę i przyszedł po mnie. Delikatnie uniusł mnie a ja oplotłam jego szyję dłońmi i oparłam głowe o jego ramię, Justin wchodził powoli na górę ze mną na rękach.

-Justin, nie bedziesz mnie tak nosił za każdym razem jak bedę musiała gdzieś pójść -szepnęłam mu do ucha.
-Będę, swoją księżniczkę, zawsze- pocałował mnie w ramię.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i pocałowałam Justina w szyję, czułam jego zajebiste perfumy, ach ten zapach. Delikatnie całowałam go obok ucha i zębami zawadziłam o jego płatek. - Mrrrr..- mrukął.
Kiedy doszliśmy  do pokoju, przepraszam , kiedy wniósł mnie do swojego pokoju, położył na łóżko i pocałował w policzek. Podszedł do szafy i zciągnął swój t-shirt. Ujrzałam jego kaloryfer, mój kaloryfer. I pomysleć że mam tak seksownego chłopaka. Chłopak widząc że się na niego gapię ruszył zabawnie brwiami:
-Oj misiu wiem że podnieca cię mój tors.
-On jest mój- wyszeptałam.
-No tak- poprawił.

Założył dres i położył się obok mnie. Obiął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Powoli się schylał i zmiejszał odległość między nami. Czułam zbliżające się usta które tak idealnie pasują do moich. I po chwili miałam już je na swoich. Justin musnął je i przejechał po nich językiem kiziając moje ramie jednoczesnie. Wsunął język między moje wargi i bawił się z moim. Oddawałam każdy pocałunek. Czułam jego ciepło. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i Bieber poszedł do łazienki się wykąpać. Postanowiłam nie marnowac czaasu i po cichu zeszłam o kulach na dół do łazienki, zabierając ze soba swoje rzeczy. Z małą trudnością przez nogę, umyłam ciało truskawkowym żelem, a włosy miętowym szamponem, następnie je wysuszyłam. Kiedy  ''szłam ''  na górę już w piżamie usłyszałam głos Justina:
-Julka!! Gdzie jesteś?
 -Tutaj - podeszłam do niego i potargałam mu jeszcze wilgotne włosy
-Dlaczego nie poczekałaś aż się umyję, przecież mogłaś spaść ze schodów albo coś innego- zrobił poważną minę.
-Przestań, nic mi się nie stało, tak?- pocałowałam go w usta z nienacka. kochałam to robić.
-Ale mogło się stać, idę przygotuję nam kolacje- uśmiechnął się.
-Nie, ja to zrobie.
-Nie ma mowy, ty tu się położysz i bedziesz na mnie czekała.Grzej mi łóżko- puścił oczko i już go nie było w pomieszczeniu.

Nie minęło dużo czasu a Justin przyniósł tależ kanapek i herbatę. Karmiliśmy się nawzajem i wygłupialiśmy , kiedy już skończyliśmy jeść. Zaczął mnie łaskotać a ja wyginając się w różne strony przez śmiech, zawadziłam ręką o jakieś kartki które były na stoliczku przy łóżku. Chłopak przestał mnie łaskotać a ja schyliłam się i wzięłam w rękę te kartki. Był to jakiś tekst , chwila, to tekst piosenki

''

Love me like you do
Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Baby baby baby
Teach me teach me teach me
Show me show me show me
The way to your heart
Oh my baby baby
I'm begging lady lady
Put me in the middle
That's where I'mma start

Uh oh
I like how your eyes complementing your hair
The way that them jeans fit is making me stare
Promise I'll be here forever I swear
Our body's touching while you love me like you do

Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Baby baby baby let me let me
Let me let me let me let me
Be all your desire, pretty baby baby
I'm begging lady lady, take me to the top now
And I'll take you higher, oh oh

I like how your eyes complementing your hair
The way that them jeans fit is making me stare
Promise I'll be here forever I swear
Kissing on your neck while you love me like you do
Love me like you do, like you do
Hold me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, hold me tight and don't let go

Alright okay right there
That way, cause when you love me, I can feel it
When your heart beats, I can hear it, oh no

When you cry, don't say a word
Don't say nothing girl I'm all yours
Love me like you do but let me go first
Listen to these words right here
Love me like you do, love me like it's new
Love me like you love me like
There's nothing left to lose
We'll hop up in a Van, if you're tryna cruise
Hop up in them bed bed, if you're tryna snooze
Louis V shoes, look at me you do it, got a lot of secrets
Baby can you guess clues and if you had a choice
I know what you'd choose, you'd choose me, right?

Love me like you do
Love me like you do, like you do
Love me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, love me tight and don't let go
What am I to do do do?
Love me like you do, you do, like you do
Love me tight and don't let go
What am I to do? When you love me like you do
Like you do, love me tight and don't let go, no, no, no...
Yeah, love me like you do, do, do, do, do
Hmn, love me like you do do do...
Huh, yeah ''

Kiedy skończyłam czytać spojrzałam na chłopaka z wielkimi  oczami. A ten wyrwał mi kartkę.

-Justin, ty to napisałeś?
-No .... tak- powiedział zakłopotany.
-A masz do tego melodię?
-Coś tam wybrzdąkałem.
-Pokaż.
-Nie, to głupie, machnął ręka i odłożył kartkę.
-Proszę, zrób to dla mnie- zrobiłam minę szczeniaczka.
-Ugh.. no skoro dla ciebie to okej - po tych słowach wstał z łóżka i chwycił gitarę, która była zawsze w tym samym miejscu. Zaczął grać, śpiewać tą piosenką. Wczuł się. Wyjęłam telefon i go nagrałam.
Kiedy skończył, odłożył gitarę i wrócił na łóżko obok mnie. '
-Justin, to jest- wpiłam się w jego usta czochrając mu włosy, namiętnie całowałam z czego był bardzo zadowolony, oderwałam się - Idealne, wsaniałe, cudowne. Justin, ty masz talent,
-Jaki tam talent
-Nie możesz tego zmarnować, nie pozwolę na to- zagroziłam mu palcem uśmiechając się,
-eheee- mruknął.
-Porozmawiamy jeszcze o tym.

Poczuliśmy się seni, więc Justin chwycił kołdrę pod którą się położyliśmy i przykrył nią nas. Patrzyłam na jego o czy, a on na moje.
-Pocałujesz mnie? powiedziałam cicho.
Chłopak nie odpowiedział tylko namiętnie zaczał całować, nasz pocałunek pełen miłości trwał bardzo długo.
-Kocham cię - powiedział.
-Ja ciebie też.

Wygodnie oparłam głowę o nagi tors moje chłopaka a on jedną ręką objął mnie. Mogłam tak leżeć w nieskończoność.






5komentarzy = natępny rozdział 



_______________________________________________________________________________________________________________________________________________

Może nie jest taki długi, ale nie miałam czasu...
Nie mogłam wczesniej go udostępnić bo mój internet jak zwykle mnie wkurzał. Za co bardzo was przepraszam. Liczę na komentarze. 
Kto chce być informowany o nowych rozdziałach pisać na asku lub w komentarzach podać swój ask.

Pytać na sku------> http://ask.fm/loanonimjb

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 20





Zobaczyłam jak Justin siedzi na jakimś fotelu. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że na jego kolanach siedziała Wioleta, ta zdzira, która nosi tone tapety, i ubiera się jak dziwka,  z resztą ludzie mówią że nią jest.


Mój oddech przyspieszył, a serce zwariowało. Justin siedział nie wyrażając żadnych emocji. A ona go całowała . Chłopak nie stawiał oporu . Wszystkie marzenia tyczące mnie i Justina prysły jak bańka mydlana. Moje sece jakby pękło. Wszystko na nic? Cała miłość? Tak bardzo dobrze mi było , tak cudownie się przy nim czułam, tak wspaniale, a on to zepsół?

-Julia- powiedział cichym głosem chłopak.
-Pierdol się- powiedziałam , a moje policzki były już mokre od słonej substancji.


Justn natychmiast odsunął się od dziewczyny i ruszył w moją stronę. Nie mogłam pozwolić żeby się do mnie zbliżył. Z głośnym szlochem i zapłakaną twarzą wybiegłam z tamtąd i zaczęłam szybciej biec przez całą salę do wyjścia, nie patrzyłam na innych. . Na dworze było zimno co odczułam na mojej twarzy , słyszałam jak Bieber biegnie za mną, ale byłam taka zła, nie chciałam tego. Zaczęłam biec przed siebie jeszcze szybciej i dopiero teraz zauważyłam, że przebiegam przez śliską jezdnię. Usłyszałam pisk opon i mocny ścisk w żołądku. Później nic już nie widziałam........................................




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Bez zmian panie doktorze
-Nie długo powinna się obudzić. A ci ludzie powinni już opuścić salę.  Prosze zminić kroplówkę.
-Dobrze

Słyszałam tą rozmowę, słyszałam. Słowa ''panie doktorze'' dały mi do zrozumienia, że mówi to pielęgniarka do lekarza. Ale o kim oni rozmawiali? Jacy ludzie? jaką salę ? dlaczego nie mogę otworzyć oczu? Nie moge poruszyć swoim ciałem? Ahh czyli to było o mnie . Ale dlaczego? Byłam strasznie nie cierpliwa, chciałam zobaczyć co się to jasnej cholery stało. Chciałam podnieść powieki, otworzyć oczy, ale nie mogłam. Jeszcze jedna próba. Nic . Japierdziele, co jest ? Chciałam delikatnie poruszyć się, ale tego równiez nie mogłam zrobić.
Zaczęłam czuć swoje ciało. Moja ręką była spleciona z czyjąś. Ale  z czyją? Postanowiłam że ją ścsnę. Nie mogłam. Jeszcze raz, musze to zrobić bo niczego się nie dowiem. Zebrałam wszystkie swoje siły i uścisnęłam dłoń najmocniej jak mogłam.
-O Boże- usłyszałam cichy, delikatny głos.

Delikatnie otworzyłam oczy, zamrugałam kilka razy. Dopiero wtedy odczułam jak wszystko mnie boli. Noga i klatka piersiowa, brzuch. Miałam przed sobą białe ściany. A obok ujrzałam moją mamę.  Obok niej Magdę, Lenę, Tomka i Piotrka wszyscy spali na krzesłach.

-Mamo- szepnęłam.
-Córciu. - powiedziała kobieta i ucałowała moją dłoń.
- Gdzie Justin ?-Zdziwiłam się że nie go przy mnie nie ma.
-Julka, kochanie. Kiedy cie tu przywieźli ... ty krzyczałaś że nie chcesz go widzieć, żeby go tu nie wpuszczali, więc nie ma go tu na sali, ale on cały czas siedzi na korytarzu....-w tym momencie wszystko wróciło. Ten widok. On i Woleta. Cholera. Myśląc o tym poczułam mocny ucisk w sercu. Przypomniałam sobie że wybiegłam na ulice i ... no własnie i co ? Potrącił mnie samochód. Z moich oczu spłynęło kilka łez.

-Nie placz kochanie, wszystko bedzie dobrze.
-Kiedy mnie tu przywiźli?- szepnęłam
-Trzy dni temu. potrącił cię samochód. Kiedy wybiegłaś na ulicę.
-Taaaaa....- ścisnęłam szczękę.

-O mój Boże, Julka wstała! -krzyknęła Magda poczym wszyscy się już obudzili. Spojrzeli na mnie z troską z miłością i współczuciem. Po chwili szeroko się do mnie uśmiechnęli.
-Tak się martwiliśmy o ciebie- zaczęła Lena.
Widać było że byli zmęczeni, wręcz wyczerpani.
-Idźcie do domu, prześpijcie się i odpocznijcie - powiedziałam bardzo cicho, ale stanowczo- A ty mamo- wskazałam na rodzicielkę - Idź do tatty i siostry , powiedz im że u mnie wszystko w porządku. Chce pobyć tu trochę sama. Bardzo wam dziękuje, że tu byliście.

Przyjaciele i mama nie chętnie wstali , ucałowali mnie w policzek i wyszli. Nie długo po tym przyszedł do mnie lekarz i dwie pielęgniarki:

-Jak się pani czuję? - spojrzał na mnie wysoki ciemno włosy mężczycna koło czterdziestki.
-Dziewnie, kręci mi się w głowie, mój brzuch strasznie boli, i noga... bardzo ale to bardzo boli.
-To normalne, dobrze że panią uratowaliśmy. Miała pani szczęście.- posłał mi delikatny uśmiech i poszedł.



Pielęgniarki coś mi podłączali , odłaczali, pisali w notesie i sprawdzały jakieś wskaźniki, po tych wszystkich głupich czynnościach wyszły. Położyłam się w miarę wygodnie i patrzyłam w sufit.Chciałam się odprężyć ale przerwała mi to głośna rozmowa.:

-Jak to nie może mi pan powiedzieć jak ona się czuję. Ja jestem kurwa jej chłopakiem, więc niech pan mówi. Chce do niej pójść.- tak, rozpoznałam ten głos.

-Niech się pan uspokoi, nie może pan tam wejść. Przykro mi, ale nie mogę udzielać panu informacji.

-Błagam pana, niech mi pan chociaż powie czy się obudziła i czy przeżyje.

-Oh dobrze. Pańska dziewczyna nie dawno się obudziła jej stan jest ciężki, ale stabilny. Musi teraz bardzo dużo odpoczywać .Wyjdzie z tego.

-Dziękuję.....



Po co on tutaj siedzi, dlaczego nie jest u tej swojej Wioletki. Do cholery czego on tutaj chce. Czułam się strasznie gdy tylko pomyślałam o tamtejszej imprezie. Głowa i serce pękało. Musiałam przestać o tym myśleć. Zamknęłam oczy i usnęłam..................


Kiedy się obudziłam, był wieczór, albo noc. Nie wiem bo nie mam poczucia czasu. Kompletnie nie mam pojęcia, która może być godzina. Za oknem widziałam ciemne niebo. W sali paliła się lampka. Przymrużyłam oczy i skierowałam je na szybę z której widac było korytarz szpitala. Zobaczyłam tam Justina, stał i patrzył na mnie. Swoją dłoń przyłożył do szyby, cały czas wtapiając wzrok we mnie. Miał podpucnięte oczy, zaczerwinioną twarz. I tą ''niewinność'' w swoich tęczówkach. Po moim oku spłynęła łza, jedna, druga , kolejna. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się na drugą stronę ''łóżka''. Usłyszałam otwierające się drzwi, zaraz po tym kroki, w moją stronę .. i ten zapach, te perfumy uderzyły  wmoje nozdrza.

-Wypierdalaj stąd- to był  głos Piotrka.
-Nie wtrącaj się- powiedział Justin. Wtedy odwróciłam się w ich stronę .
-Julka.. kochanie- zaczął- ta pieprzona dziwka mnie upiła, na imprezie ktoś mi czegoś dosypał , ja niczego nie byłem świadomy.
-Twój czas się skończył, zaraz osobiście pomogę ci wyjść-Powiedział przyjaciel i podszedł do Biebera wypychając go na korytarz, ja znowu zaczęłam płakać.
-Kocham Cię ! - Justin wykrzyczał bardzo głośno.



Po chwili w sali byłam już tylko ja i Piotrek. Leżałam na łóżku i patrzyłam w jeden punkt, bez sensu. Chłopak przyglądał mi się i starał się pocieszyć , ale nie udało mu się to. Znowu usnęłam.....




Rano obudziły mnie rozmowy pielęgniarek. Coś odłaczały, przyłączały, pisały cos na tabliczce która była przyczepiona do mojego łóżka. Dały mi jakieś lekarstwa i kazały popić wodą. Zrobiłam to o co poprosiły. Kobiety wyszły. Chciałabym teraz wyjśc stąd. Wyjść na dwór, zaczerpnąć świeżego powietrza. Pospacerować. Przytulić się do Justina. Tak, cały czas go kocham i to się szybko nie zmieni. Tylko dlaczego on mi to zrobił? Dlaczego tak bardzo mnie zranił? Może on mówi prawdę, i ta lalka mu coś dosypała żeby zrobić nam, mi na złość? Zawsze dziwnie na nas patrzyła, była zazdrosna. Moj chłopak jest najprzystojnieszym mężczyzną na ziemi, ale czy to powód żeby robić coś takiego? A może on chciał ją pocałowac. Może on się z nią spotykał tylko mnie okłamywał. Nie wiem . Mam mętlik w głowie.



Czułam się już lepiej, moje ciało już nie bolało tak strasznie. Wiem, że mam kilka ran na twarzy, bo podobno strasznie się pokiereszowałam, kiedy wpadłam pod ten samochód. Nie widziałam się w lusterku już od kilku dni, to straszne. Ludzie mnie widzą , a ja siebie nie , pewnie wyglądam strasznie.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie lekarz.

-Jak się czujesz?
-Lepiej, i ból nie jest już tak silny jak przedtem.
-No to świtnie. Zdrowiejesz. Jeżeli wszystko bedzie w porządku to może jeszcze jutro cię wypiszemy. Oczywiście będziesz musiała mieć rehabilitację nogi, gdyż jest ona złamana. Ale myśle, że wszystko będzie dobrze- powiedział i czytał coś w mojej ''karcie'' - Wyniki też są już lepsze.
-Cieszę się.- delikatnie się do niego uśmiechnęłam.
-Ten chłopak na korytarzu siedzi tam od kąd cię przywieźli. Chdzi tylko po jedzenie do bufetu i znowu wraca. Śpi na tym krześle i tak cały czas. Co dziennie o ciebie wypytuje. Nadal nie chcesz żeby wszedł tutaj, do sali ? - mówiąc to podniósł jedną brew do góry.
-Nie... Ja na razie nie chcę.
-A może byś z nim porozmawiała? - po tym pytaniu zniknął za drzwiami.



Nie długo po tym przyszła do mnie mama, tata, siostra, Magda, Lena, Tomek i Piotrek, Pattie i Jazmyn. Rozwiali ze mną jakieś 40minut i później kazałam im iść mówiąc że jestem zmęczona. Na szczęście posłuchali się mnie i po pożegnaniu wyszli. Moja siostra strasnie się przejeła tym co się stało. Bała się że nigdy nie wyjdę ze szpitala. Ale w końcu wytłumaczyłam jej że wyjdę i wszystko bedzie dobrze.



Kiedy byłam już sama zobaczyłam jak Justin stoi na kotytarzu i patrzy na mnie . Chłopak rozejrzał się i podszedł do drzwi. Delikatnie je uchylił. Jego oczy napotkały moje. Nie pewnie wszedł do sali i cicho zamknął drzwi za sobą.
-Kochanie, prosze porozmawiajmy. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham ciebie i tylko ciebie. Porozmawiasz ze mną ? -
-Dobrze- powiedziałam cicho, delikatnie, w tym momencie chłopak wziął moją dłoń w swoją i splótł nasze palce.






****************JUSTIN******************
Leżała , leżała w tym szpitalnym łóżku, zmęczona, obolała i wykończona. I wszystko prze ze mnie . JA nie chciałem , naprawdę nie byłem świadomu tego że całowałem się z tą s**ą . Przecież kocham tylko Julkę, tylko ją. Najbardziej na świecie. To ona jest dla mnie najważniejszą osobą. Moje serce należy tylko do niej.
Muszę to jej wytłumaczyć, nie mogę jej stracić, nie moge pozwolić na to żeby ode mnie odeszła. Za bardzo ją kocham, za bardzo mi na niej zależy. Nasza miłość jest wielka i nie możemy jej zepsuć, stracić.
Patrzyłem tak na nią i musiałem coś zrobić. Na korytarzu nie było nikogo z naszej rodziny , ani przyjaciół. oni też mnie obwiniali.  Musiałem do niej wejść. Więc po cichu wszedłem do jej sali. I zobaczyłem ją z bliska. Była taka nie winna. Miala kilka ran na twarzy i nogę obandażowaną i chyba w gipsie. Kurwa co ja zrobiłem? To wszystko moja wina. Podszedłem do niej bliżej i usiadłem na krześle , które było obok jej łóżka.


-Kochanie, prosze porozmawiajmy. Ja cię kocham, rozumiesz? Kocham ciebie i tylko ciebie. Porozmawiasz ze mną ? - zacząłem. Ona chwilę się zastanawiała. Chyba nad odpowiedzią. Bałem się że mnie wygonie, ale ona nie zrobiła tego.
-Dobrze- powiedziała. Jej głos był słaby, widać było że jest zmęczona, że to wszystko to dla niej za dużo. Musiałem to skończyć. musiałem jej wytłumaczyć i powiedzieć to co czuję. Że ją kocham.......







_________________________________________________________________________________

5komentarzy  = następny rozdział 


_________________________________________________________________________________
Tak , tak wiem . Rozdział powinien być w piątek, a ja go dodaje w niedziele. Przepraszam was bardzo ale miałam niestety problemy z internetem i nie miałam możliwości dodać rozdziału. Mam nadzieje, że wybaczycie. Rozdział nie jest bardzo dobry, to przeze mnie, przepraszam, ale......
Obiecuję że to naprawię.

To już 20  rozdział. Bardzo prosze o to abyście komentowali. Nawet wystarczy buźka. bardzo mi na tym zależy ponieważ wasze komentarze bardzo mnie motywują do dalszego pisania.

Pytajcie :http://ask.fm/loanonimjb

Jeżeli chcecie byc powiadamiani piszcie na asku

sobota, 5 października 2013

Rozdział 19

******************Julia*************

-My chcielibyśmy ''wyjechać'' do Kanady po maturze....- wydusił to z siebie Justin.
-Chciałabym tam studiować, albo pracować - dokończyłam

Mina moich rodziców i mamy Justina była komiczna. Odsunęli się troche od stołu. Oczy mieli szeroko otwarte.
Wymieniliśmy się z chłopakiem spojrzeniem. Czekaliśmy ta no co powiedzą. Jakie będą mieli zdanie na ten temat.

-Synku, chcesz tam wracać? Jesteś pewien ? - mówiła spokojnie Pattie.
-Tam mamo,chcę, z Julią - odpowiedział jej syn.

-Chcesz wyjechać z Polski? To taka odległość.....- wydukała moja mama.
-Nie wiem, Julka to nie jest takie ''hop-siup'' to poważna decyzja.- wtrącił tata.
-Wiem tato, ale my już to przemyśleliśmy i zdecydowaliśmy. Po maturze lecimy.- tłumaczyłam

Moja mama spojrzała pytająco na Pattie, która się do niej łagodnie uśmiechnęła.

-To wasza decyzja więc....-- powiedziała moja moja rodzicielki po czym posłały nam szczery uśmiech.

Justin odkręcił się w moją stronę i pocałował szybko w usta, następnie zwrócił się do rodziców:

-Dziękujemy..........



Chwile jeszcze porozmawialiśmy, a później wyszłam z Justinem na spacer zaczerpnąć świeżego powietrza.
Szliśmy kawałek, cały czas trzymając się za ręce. Śnieg cały czas sypał. Latarnie na ulicy oświetlały zasypaną drogę. W pewnym momencie chłopak się zatrzymał, puścił moje dłonie. Przybliżył się do mnie i patrzył mi rosto w oczy. Ach.. te jego hipnozujące oczy.....
Otulił swoimi dłońmi moje czerwone policzki i wpił się  w moje usta. Musnął je a następnie dołączył do pocałunku swój język. Oddawałam mu każdy buziak. Jezu jak on całuje!!!!!! Te jego delikatne usta. Ciepło bijące od niego, ten zapach....
Po jakiejś minucie oderwaliśmy się od siebie:

-Kocham cię, tak bardzo- powiedział bardzo głośno.
-Ja Ciebie tez, Justin.

Po 20minutach wróciliśmy do domu i Pattie chciała juz wracać do domu, więc mała Jazmyn pożegnała każdego z nas razem ze swoją mamą, która podziękowała za zaproszenie i wyszli od nas.
Justin delikatnie musnął moje usta i również podziękował za dzisiejszy wieczór, następnie wyszedł i pojechał z rodziną do domu.

Pomogłam mamie posprzątać po kolacji.


Około północy poszłam do łazienki, zmyłam makijaz, zdjęłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam do wanny z gorącą wodą z płunem truskawkowym. Tyle relaksu po takim dniu. leżałam chyba dwadzieścia minut.  Osuszyłam swoje ciało ręcznikiem i założyłam piżamę. Umyłam zęby, rozpuściłam i ozczesałam włosy.
Weszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko....





Następnego dnia wstałam o 11:00. Przeciągnęłam się i wywlokłam ze swojego łóżka. Podeszłam do swojej szafy i wyjęłam z niej ubrania. Poszłam z nimi do łazienki, odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się i delikatnie umalowałam.  .
Sięgnęłam po swojego laptopa i usiadłam z nim na łóżku. Weszłam na facebook'a i poczytałam troche neevs'ów . Oczywiście większąścią wpisów na tablicy były życzenia świąteczne. Później jesze ogarnęłam Twittera i zamknęłam laptopa. Wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Magdy. Trochę z nią rozmawiałam. mówiła, że dostała jakąś bransoletkę od Tomka , choć nie byli razem w Wigilię bo jej chłopak pojechał do rodziny i wraca dopiero w sylwestra.

Kiedy zeszłam na dół była już 13:00. Nie jadłam śniadania, wypiłam tylko gorące kakao i czekałam na obiad, który przygotowywała moja mama. po zjedzonym posiłku Wiktoria chciała żebym poszła z nią na podwórko i ulepiła bałwana... dziecko..no ale cóż sama kiedyś chciałam lepić bałwany więc ubrałam się ciepło i wyszłam z nią.

Na dworze było cholernie zimno , śnieg delikatnie padał, wokół było pełno białego puchu.
Trochę się powygłupiałysmy, ale po jakimś czasie bałwan był już gotowy. Prawie gotowy, brakowało mu tak zwanęj ''ręki'' rozejrzałam się dookoła i podeszłam do jakiegoś krzaczka żeby urwać gałązkę. Nie stety była taka twarda że długo się z nią siłowałam. Po chwili usłyszałam jak siostra się śmieje :

-Zaraz sama bedziesz to zrywac pajacu- warknęłam

Nagle poczułam jak para silnych rąk obejmuje mnie w talii. Oczywiście wiedziałam, że to Justin. Mocno mnie przytulił od tyłu i oparł swój podbródek  na moim ramieniu.:

-Może pomóc?-zapytał.

Cały czas wtulony we mnie , pochylił się i pociągnał za gałąź wyrywając ją. Odwróciłam się przodem do niego i musnęłam jego usta, co spowdowało wielki uśmiech na jego twarzy.
Chłopak oderwał się ode mnie, splótł nasze dłonie i podszedł ze mną do bałwana doczepiając mu gałązkę. Wiktoria podbiegła do Justina i przytuliła się do niego. (pff jak zawsze)

-Będe zazdrosna- udałam ofochaną.- chodźcie do domu.

Bieber wziął młoda na ręce i wszedł z nią tak do środka odstawiając dopiero w korytarzu.
-I tak jestem tylko twój- wyszeptal mi do ucha.

-Dzieńdobry-powiedział mój chłopak widząc moich rodziców.
-Cześć Justin- oboje powiedzieli równoczesnie.
-Idziemy do mnie- powiedziałam i złapałam Jusa za rękę ciągnąc na górę.

Chłopak położył się na  łóżko przyglądając mi się. Po chwili położyłam się obok niego. Ten wziął moją dłoń i splótł nasze palce patrząc się na nie.

-Kuba robi u siebie sylwestra bo jego rodzice wyjechali gdzieś na tydzień. Będzie sporo ludzi, z po za szkoly też. Powiedział żebym z tobą przyszedł.- jego oczy napotkały moje- to jak pójdziesz ze mną?

-No jasne- usmiechnęłam się - tylko jest jeden problem.. -powiedziałam.
-Jaki?- zapytał
-Nie mam się w co ubrac.- zrobiłam smutną minę.
Justin pochylił się nade mną  pocalował w usta- kochanie- drugi raz pocałował-przecież ty- i kolejnie muśnięcie ust- wyglądsz - ponownie je musnał- we wszystkim przeslicznie- teraz delikatnie ugryzł moją dolną warge prosząc o dostęp do moich ust, dałam mu to. Nasze języki walczyły o przewagę, pocałunek wspaniały, z miłości, z pasji, uczucia. Jego dłonie powędrowały na moje lecy delikatnie je kiziając.
Nagle do moich drzwi ktoś zapukał. W ekspesowym tępie oderwaliśmy się od siebie.

-Proszę.- powiedziałam.
-Macie tu po kubku gorącej czekolady- powiedziała moja mama która położyła na stolik tacę z dwoma kubkami czekolady.
-Dzięki mamo.

Kobieta po chwili wyszła.
-Ma wyczucie czasu- zaśmiał się Justin.

Później cały czas się wygłupialiśmy, łaskotaliśmy, oglądaliśmy filmy, robiliśmy sobie trochę fotek. W pewnym momencie siedzieliśmy wtuleni w siebie i Justin zaczął śpiewac pewną piosenkę. Chwyciłam telefon i zaczęłam go nagrywać. Oboje przyznaliśmy, że chłopak ma wspaniały głos. Kochałam spędzać z nim czas, nie myślałam wtedy o niczym . Tylko o nas. Uwielbiałam to. Niestety Bieber musiał o 20;00 wracać do domu. Leżeliśmy własnie na łóżku kiedy powiedział, że musi iść, i już chciał wstawac, ale pociągnęłam go za ramię i rzuciłam na go na łóżko. Zaczęłam go namiętnie całować. Widac było jego uśmiech kiedy całował. Jego dłonie powędrowały pod moją bluzkę i pieściły brzuch, a moje targało jego włosy.

-Bo Jerry się napali- powiedział wystawiając szereg swoich śnieżnobiałych zebów.
-Oj tam , oj tam chyba się jakoś musze pożegnać z chłopakiem- wybuchłam śmiechem.

Zeszliśmy na dół i odprowadzając Jusa pocałował go w usta na pożegnanie, ale już krótko bo rodzice byli.


Tak minął mój wspaniały dzień.



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^kilka dni później ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Dzisiaj 31 stycznia. Sylwester. W ciągu tych kiku dni zdążyłam pójść z Justinem na zakuy , żeby otstrzelić się jakoś na ta imprezę.
Chłopak miał przyjechać po mnie o 18:00. Spojrzałam na zegarek, była 17:00. Kurde, mało czasu. -pomyślałam .

Wzięłam prysznic, następnie, zrobiłam sobie makijaż i ubrałam się .
Kiedy byłam gotowa, wyszłam z domu i już widziałam Justina . Przywitał się ze mną calując i łapiąc mnie za tyłek. Ależ on jest seksowny. A wiecie co jest najlepsze? Jest mój:p Chłopak otworzył mi drzwi i zaraz po tym sam usiadł. Jechaliśmy ok.20min rozmwiając o głupotach. W końcu dojechaliśmy.

Już po wyjściu z auta usłyszeliśmy głośną muzykę. Bardzo się cieszyłam, że zgodziłam się przyjść tutaj z Bieberem.

-Chyba już zaczęli- zaśmiał się Jus , złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka.

W wejściu przywitał nas Kuba (nasz znajomy ze szkoły), ogranizator.:
-Cieszę się, że przyszliście- powedział i przywitał się z Justinem ''jak to chłopaki się witają'' a następnie ze mną buziakiem w polika.

Impreza była już rawie rozkręcona. Leciała nie zła muzyka, i dużo było alkoholu. Justin złapał mnie za przedramię i wyciągnął na ''parkiet''.Leciała bardzo fajna piosenka , taka dynamiczna. Kręciliśmy tyłkami i ocieraliśmy swoimi ciałami o ciebie. Wszyscy się nam przyglądali.Było wspaniale. Trochę rozkręciliśmy towarzystwo. Ludzi było sporo. W całym tłumie zauważyłam moją dawną znajomą, kiedyś chodziła ze mną do klasy, ale później się przeprowadziła do sąsiedniej miejscowości. Dałam znak Justinowi, że idę do kumpeli . Chłopak pokiwał głową i sam poszedł do dwoich kumpli.


Podeszłam do Oliwii- tak się nazywała- i przywitałam się z nią przytulaskiem. Dziewczyna w pierwszej chwili mnie nie poznała, ale kiedy w naszą stronę zaczęły iść Magda i Lena które nie wiem skąd się wzięły i wykszyczały moje imię, to wtedy Oliwia zczaiła, że to ja:


-Hej , jejku nie poznałam się, świetnie wyglądasz. Tyle się nie widziałyśmy.- zaczęła koleżanka.

-No właśnie, powiedz co tam u ciebie- zapytałam siadając z nią obok barku z alkocholem.

-U mnie nic ciekawego. Myślę teraz o przyszłości. Kiedy skończę szkołe chce studiować zaocznie w
Gdańsku. A u ciebie co słychać? Masz jakieś plany? A tak wogóle to kim jest ten przystojniak z którym tańczyłaś?

-Ja hmm... trochę się zmieniło. Ten przystojniak to mój chłopak, Justin. Pochodzi z Kanady przyszedł do nas do szkoły w tym roku szkolnym.

-Mhm- w tym momencie wzięłyśmy sobie po drinku i zaczęliśmy go sączyć.

Zaraz przyszła Magda i Lena. Przywitały się z Oliwią i również zaczęły pić drinki. Po trzech napojach alkoholowych szarpnęłam dziewczyny i wyszłam z nimi na środek pomieszczenia  wktórym się tańczyło. Widziałam jak Justin wraz z kolegami rozbiera mnie oczami. Podobało mi się to. Tańczyłyśmy zabawnie poruszając tyłkami i wygłupiając się. Póżniej tańczyłyśmy twerka.

Widziałam, że Justin z kolegami siedzą przy barze i piją. Mój chłopak był już trochę wstawiony, ale nie przejmowalam się tym bo on nigdy nie odwalał głupot po alkoholu, a dzisiaj jest czas na zabawę, więc...

Po godzinie, znowu tańczyłam z Bieberem, taki seksowny taniec, bardzo bliski. Aż się biedny podniecił.  Póżniej wróciłam do dziewczyn. Chciałam wyjść z nimi na dwór, zaczęrpnąć świeżego powietrza. Tak też zrobiłyśmy. Po półgodzinnym ochłonięciu wróciłyśmy na imprę. Podeszłam do baru i wypiłam kolejngo drinka. Dziewczyny zrobiły to co ja. Ale zauważyłam, że nie ma Magdy. Martwiąc się o nią wzięłam Lenę i poszłam z nią do łazienki z nadzieją że tam będzie. Tu było tyle ludzi. Doszłam do łazienki i zobaczyłyśmy Magde, poprawiała makijaż. Uhg... jest.

Ja swój też poprawiłam i wyszłam z dziewczynami z łazienki. Zobaczyłam, że za toaletą jest jeszcze jakiś długi korytarz. Coś mnie korciło, żebym tam poszła. Powiedziałam przyjaciółką, żeby na mnie zaczekały obok łazienki. Powoli i nie pewnie szłam wzdłuż korytarza. Prowadził on chyba do pokoju Kuby więc nie bedę tam szła. Już chciałam wracać z powrotem. Odkręciłam się i zerknęłam na kącik który znajdował się niedaleko. Moje oczy mimowolnie rozszerzyły się. Serce mi prawie stanęło.

Zobaczyłam.........................



_----------------------------------------------------------------------------------------_

                5komentarzy =  dwudziesty rozdział 


***************************************************************************************************************************************************
Miałam dodac późnym wieczorem a dodaję o 1:00 w nocy. Przepraszam ale......



Na wstępie bardzo przepraszam za tak dlugi czas jaki musieliście czekać. Ale mam bardzo dużo nauki, lekcji i no wiecie. 

Ostatnio również mam inne problemy.......

Rozdziały będe dodawała co piątek. Jeżeli będzie tutaj co najmniej 5komentarzy . Może się zdażyć, że  w między czasie również dodam.

Mam nadzieje, że ktoś to czyta. I bardzo dziękuję osobom, które czekały na ten rozdzial.

Pozdrawiam******

Mój ask :http://ask.fm/loanonimjb