(przepraszam za błędy, rozdział nie sprawdzany)
_______________________________________________________________________________
*miesiąc później*
Minął miesiąc odkąd wróciliśmy do domy. Zaczęła się szkoła i znowu było tyle rzeczy, sprawdziany, kartkówki, projekty, bla bla bla. Miałam już dość , dość tej monotonności w szkole. Jedyne co mnie pociesza to to że to ostatni rok w tej szkole. Czy mnie to martwi? Nie no bo w końcu tyle lat w szkole, ale już pewnie nie będę widziała starych znajomych, z klasy. Każdy pójdzie w swoją stronę. Jedni do pracy, drudzy na studia a wiadomo że jak na studia to w różne części Polski bo u nas nie było takiej możliwości. Troszeczkę przerażało mnie to że ''nie dawno' byłam w podstawówce, byłam małym dzieckiem wygłupiającym się ze swoimi przyjaciółkami jak sobie przypomnę jakie głupoty odwalałyśmy to och... tylko się pośmiać. Zaczyna się dorosłe życie i pytania które najważniejsze z nich to -Co dalej?- ja do końca nie byłam pewna czy będę robić to co zaplanowałam, zobaczymy co życie przyniesie.
Co do minionego miesiąca, szkoła nas tak pochłonęła że mniej widywałam się z Justinem.....
Mieliśmy próbne matury, testy non stop jakieś dodatkowe lekcje żeby tylko się dobrze przygotować.
Swojego chłopaka widziałam codziennie, ale w szkole,a wiadomo ze tak nie da się chyba nim nacieszyć. W weekendy spotykaliśmy się rzadko albo bardzo rzadko, bo zakuwaliśmy. Mam nadzieje że to niczego między nami nie zmieni. Ze to tylko normalna rzecz że nie mamy tyle czasu dla siebie ile powinniśmy mieć....
***
Dzień jak co dzień nic nowego. Ze snów których nawet nie rozumiem bo są takie dziwne wyrwał mnie mój 'ukochany' budzik. Cholera jakby szkoła nie mogła być od 11 do 15 no ale cóż.. nie zawsze dostajemy to co chcemy.
Zaspana przez zakuwanie do 2:00 wstałam z łóżka albo bardziej pasuje wywlokłam się z niego i skierowałam do łazienki. Pierwsze co zauważyłam to odbicie lustrzane mojej twarzy, wyglądałam jak strach na wróble. Włosy porozrzucane tak każdy możliwy sposób, małe worki pod oczami, ugh...
Umyłam zęby, twarz itp, wzięłam krótki ale bardzo orzeźwiający prysznic i ubrałam się. Zeszłam na dół z książką od biologii którą postawiłam na stole. Odgrzałam sobie płatki owsiane i jadłam czytając temat z podręcznika ( tak wiem nie powinno się jeść i czytać, ale tu chodzi o szkołę..)
O 7:40 wyszłam z domu. Dzisiaj szłam
sama bo Justin ma na 9:00, a ja nie chciałam żeby z mojego powodu
wstawał wcześnie i bez tego jest często nie wyspany. Włożyłam
swoje słuchawki w uszy i puściłąm liste odtwarzania. Były tam
moje ulubione piosenki łącznie z piosnką Justina, którą
napisał i pierwszy raz zaśpiewał w Kanadzie w tedy, kiedy miałam
urodziny. Poszliśmy raz do znajomego Tomka i tam w powiedzmy małym
''studiu'' Jus nagrał ją i mam teraz na telefonie piosnkę którą
śpiewa mój chłopak. Często jej słucham, a szczególnie
ja jego nie ma ze mną. Z rozmyśleń nad każdym słowem piosenki
wyrwała mnie Magda, która przed samym wejściem dos zkoły
mocno szturchnęła mnie w ramię. Wyjełam słuchawki i spojrzałam
na nią z miną jakby obudziła mnie o 4:00 rano.
-Co?
-Wiesz co będzie wiesz? Wiesz kto
przyjeżdża do Polski?- mówiła podekscytowana.
-Nie wiem, oświeć mnie
-Eliie Golding! Aaaa, rozumiesz?
-wydzierała się. Tak, Magda ją kocha i zawsze chciała być na jej
koncercie.
-No to fajnie, nie?- uśmiechnęłam
się do przyjaciółki.
-Super! Będzie w Warszawie, tylko jest
problem- spojrzała na mnie ze smutkiem, momentalnie zmieniła
nastrój.
-Co jest?
-Nie mam z kim pojechać, nie chcę
sama a Lena jest chora i prawdopodomnie nie będzie jej w skzole
nawet ponad trzytygodnie!
-Wiesz.. ja też lubię Eliie i jak tak
bardzo chcesz to moge z toba pojechać- Madzia od razu rozpromieniała
na twarzy, widziałam jak się cieszy, jak małe dziecko, no ale cóż
fajnie że robi coś co było jej marzeniem.
-Jezu, dzięki, dzięki, jestes kochana
Julka!- natychmiast mnie wyściskała. Wiedziałam że teraz będzie
miała przynajmniej mega fajny humor. A jak ona się cieszy to i ja.
-Tak, wiem, ale choć już bo się
spóźnimy.
-Ok.
Pierwsza lekcja to język niemiecki,
jak zwykle kartkóweczka na poczatek ze słówek. Niby
przesadza pani bo od zawsze co lekcja jest kartkówka, ale
gdyby nie to to pewnie moja znajomość słówek była by
tragiczna. Później rozwiązywaliśmy testy , nie były aż
takie trudne, z czego się cieczyłam. Na tym języku siedziałam z
Magdą. Po 45 minutach nareszcie zadzwonił dzwonek, zeszła na dół
do szatni żeby zabrać strój na w-f i w tym momencie
zobaczyłam swojego chłopaka. Momentalnie usmiech wkradł się na
moją twarz, zawsze tak reagowałam. A kiedy podszedł do mnie i
pocałował to już w ogóle byłam na odlocie. Złapał moją
rękę i plótł nasze palce, tak szliśmy na salę. Następne
lekcje mijały spokojnie. Umówiliśmy się że Justin przyjdzie dzisiaj do mnie i się razem pouczymy. Nareszcie z nim pobędę. Kochałam jego obecność, kiedy był obok mnie. uh........
Tak tez po skończeniu lekcji omówiłam również sprawę z Magdą co i jak z tym koncertem, następnie się pożegnałyśmy. Justin odwiózł mnie do domu i pojechał do siebie trochę się ogarnąć i coś tam miał pomóc mamie. U mnie bedzie o 17:00.
Weszłam do domu i zastałam tylko mamę która coś piekła. Nie mając nic czym mogłabym się zająć, pomogłam jej. Ha! upiekłam z nią ciasto czekoladowe, nie żeby Justin go uwielbiał :)
Potem ogarnęłam swój pokój i przebrałam się w coś wygodniejszego.
****JUSTIN********
Po powrocie ze szkoły musiałem pomóc mamie, dokładnie nie wiedziałem w czym, ale miałem jej coś tam złożyć, jakiś mebel chyba, bo w końcu jak na razie to ja w tym domu jestem jedynym mężczyzną.
Po uporaniu się z szafką, przez którą straciłem dwie godziny poszedłem wziąć szybki prysznic i przebrałem się. Założyłem luźne jeansy i biały podkoszulek. o 18:00 założyłem kurtkę , wziąłem kluczyki od auta i kierowałem się do Julki. cieszyłem się że nareszcie będziemy razem, w sensie spędzimy ze soba trochę czasu. Z dziesięciominutowym spóżnieniem stałem juz pod jej domem . Drzwi otworzyłą mi jej mama . Oczywiście, łądnie się z nią przywitałem. Wchodząc do środka od razu poczułem bardzo przyjemny zapach. Po chwili z kuchni wyszłą moja dziewczyna z jakąś tacką , złapała mnie za rękę i pociągnęła na górę. Odłożyła tacę na stolik obok łóżka i usiadła obok mnie. Mocno się do mnie wtulając, zamknąłem ją w swoich ramionach. Uwielbiałem moment kiedy miałem cały swój świat w swoich ramionach..
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, Julka wstała i dopiero teraz zobaczyłem w co była ubrana. Miała na sobie szare dresy, obcisły top który tak ładnie uwydatniał jej piękne piersi gapiąc się tak na nią oblizałem usta. Ona jest taka piękna. dziewczyna widząc to zachichotała i podała mi ciasto. Moje ulubione.
-Sama robiłaś?- zapytałem puszczając jej oczko.
-Oczywiście- uśmiechnęła się.
-Nie otruje sie ?- zapytałem kończąc kawałek.
-Nie smieszne, wiesz?- odwróciła się udawając obrażoną. kiedy chciałą wstać pociągnąłem ją za rękę i przywarłem do siebie.
-Żartowałem- mruknąłem jej w ucho- jest najlepsze jakie jadłem- widziałem że walczyłą z uśmiechnięciem się. delikatnie ugryzłem płątek jej ucha i zrobiłem malinkę, na co ona jęknęła cicho.
Siedzieliśmy tak na pół leżąc, Julka między moimi nogami i ślędczyliśmy nad książkami któr nie miały nic sensowenego w sobie. Strąciłem książki i odwróciłem Julkę do siebie, nasze usta dzieliły milimetry a ciała tylko cienka tkanina naszych ubrań. Namiętnie się całowaliśmy, póki nie zadzownił do mnie telefon.....
-Justin to ty?- zapytał Ryan.
- Nie , twoja babcia, co jest bo wiesz, przerwałeś mi coś ważnego- poruszeł zabawnie brwiami do Julki, która się zarumieniła.
-Ktoś cię szuka.....................
_________________________________________________________________________________________
No i co dalej będzie? Ha dowiecie się jak bedziecie czytać następne rozdziały:)
4 komentarze = następny rozdział
(wystarczy głupia kropka)
cały czas zapraszam na drugiego bloga (tam również pojawi się nie długo nowy rozdział)
http://meganbensontoday.blogspot.com/
Polecam :http://loveschoolfriends.blogspot.com/2014/03/hey-x.html#_=_