poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 24

rozdział dedykuję wszystkim którzy czekali na ten rozdział <3
________________________________________________________



Poczułam na mojej dłoni składane pocałunki, szły one w zwysz do przedramienia  coraz wyżej aż do szyji. Justin niezłą pobutkę mi wymyślił, ale postanowiłam jeszcze trochę poudawać. Na szyij zostawił 3 pocałunki i zbliżał się do ust. Z ledwością powstrzymywałam się od uśmiechu. Ale gdy poczułam jego delikatne wargi na moich nie mogłam się oprzeć.. I poprzez pocałunek delikatnie się uśmiechnęłam co natychmiast zauwazył mój chłopak, po chwili oderwaliśmy się od siebie:

-Dzień dobry kochanie- chłopak patrzył na mnie z wielkim uśmiechem.

-Dzień dobry

-Jak się spało?

-Dobrze,ale.....- chłopak był zdziwiony i czekał na moją dalszą wypowiedź.

-Ale co?

-Dlaczego nie  budzisz mnie w ten sposób co dziennie? - przygryzłam wargę.

-Czyli się podobało- zbliżył się do mnie i musnął moje wargi- ubieraj sie, jemy śniadanie i wychodzimy.- w tym momencie zauważyłam , że Justin jest już ubrany.



Wstałam i podeszłam do swojej walizki wybierając ciuchy na dzisiejszy dzień. Zdecydowałam się na czarne rurki, top i na to malinowy sweterek dobrałam do tego bransoletkę i chwyciłam świeżą bieliznę. Z takim pakunkiem ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic, cudownie mnie orzeźwił i dał energię na ten rozpoczynający  się dzień. Po wyjściu z kabiny, dokładnie wytarłam swoje ciało i założyłam bieliznę, umyłam twarz, zęby , uszy, zrobiłam sobie delikatny makijaż i założyłam resztę garderoby.
.
Weszłam do pokoju po jakiś 15-minutach, na łóżku siedział Justin, który widząc iż wyszłam z łazienki, wstał i podał mi rękę.
-Chodź idziemy na śniadanie.

Zeszliśmy na dół. W kuchni siedział dziadek Justina i czytał jakąś gazetę, a pani Diane jak się nie mylę robi naleśniki..

-Dzieńdobry- powiedziałam.,a Justin zrobił to samo.

-Ooo witajcie dzieci i jak ci się spało Julia?- zapytał pan Bruce

-Bardzo dobrze, dziękuję.

-No siadajcie i jedzcie- w tym momencie usiedliśmy di stołu a babcia położyła naleśniki z syropem klonowym po czym nałożyła wszystkim i zaczęliśmy wspólnie jeść.

-To jest przepyszne! - powiedziałam dosyć głośno na co kobieta się usmiechnęła.- tyle razy robiłam naleśniki, ale jeszcze nigdy nie wyszły mi takie dobre.

-Ciesze się że ci smakują.



Kiedy skończyliśmy jeść, odłożyłam naczynia i je zmyłam, napiliśmy się po szklance soku pomarańczowego i wstaliśmy.
-To pa wam! Ja zabieram moją księżniczkę. - zwrócił się do dziadków Justin, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Zaprowadził mnie do kortarza i ubraliśmy się ciepło. Na zewnątrz Bieber złapał mnie za rękę i splótł nasze palce.
-Justin?

-Hm?

-Gdzie my idziemy?

-Do Ryan'a słonko. Wreszcie cię pozna- Na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

-No to było mi powiedzieć, ze do kogoś idziemy, a nie. Ubrałabym się inaczej.

-Wyglądasz ślicznie, dla mnie nawet bez niczego więc wiesz..- poruszył zabawnie brwiami
-Bardzo śmieszne- wywróciłam oczami.



Po 15minutach drog doszliśmy pod dom. Był mały, ale bardzo ładny. Kiedy staliśmy pod drzwiami Justin zapukał do nich. Nie minęło dziesięć sekund w drzwi się otworzyły. Zoabaczyliśmy chłopaka, był wysoki i trochę umięśniony, miał czarne rurki i granatowy podkoszulek. Na nasz widok od razu szeroko się uśmiechnął tak samo jak Justin. Chłopaki od razu się przywitali tym swoim 'męskim uściskiem'. Następnie Bieber wskazał na  mnie:
-A o to moja księżniczka Julia- następnie na Ryana- a to mój wspaniały przyjaciel.

Chłopak posłał mi ciepły uśmiech uścisnął moją dłoń

-Cieszę się , ż nareszcie cię poznałem, Justin miał racje, jesteś taka ładna

-Też się cieszę , dziękuję.

-Wchodźcie do środka, zapraszam.


Zdjelismy kurtki i szliśmy za chłopakiem. Chwile po tym znajdowaliśmy się w bardzo przytulnym pokoju. Na ścianach znajdowały się różne fotografie drużunowe takie jak hokeja, piłki nożnej itp. Na każdym w nich był Justin i jego przyjaciel. Usiedliśmy na kanapie a chłopak nalał nam soku.


-Przyjechaliście tu na stałe?- zapytał Ryan.

-Nie, na dwa tygodnie, mamy ferie, ale po maturze chcemy zamieszkać w Kanadzie.-odpowiedział Jus

-No to świetnie, będziemy się częściej widzieć.

-Tak, a co u ciebie, masz kogoś? - powiedziął Justin popijając sok.

-Nie. Masz może jakąś wolną przyjaciółkę Julka?- zapytał mnie z usmiechem.

-Mam, ale trochę daleko stąd mieszka więc wiesz....

-No szkoda- wychrypiał.


U Ryana siedzieliśmy dobre 4 godziny. Dużo rozmawialiśmy, on i Justin opowiadali co robili jak byli mali, swoje śmieszne historyjki z dzieciństwa. DOwiedziałam się wielu rzeczy o moim chłopaku. Oglądaliśmy film, i inne filmiki na których był Bieber ze swoim przyjacielem jak grają w piłkę. Ryan to naprawdę fajny chłopak, widać, że in obu zależy na przyjaźni.


 Kiedy była godzina 16:00 wyszliśmy od Butlera i skierowaliśmy się z powrotem do domu dziadków. Justin pożyczył samochód od pana Bruce'a i zabrał jakąś torbe, a ja się przebrałam w coś ładniejszgo, tak żeby nie było, następnie mnie i gdzieś pojechaliśmy.  Cały czas pytałam o to gdzie my właściwie jedziemy i po co ,ale mój chłopak był tak uparty, ze nie chciał nic powiedzieć. Po 40 minutach jazdy , zaparkowaliśmy gdzieś. Chłopak otworzył mi drzwi tak jak to na dżentelmena przystało i wysmy z auta. Dopiero teraz zauważyłam, ze stoimy pod jakąś ekskluzywną restauracją, widziałam że w środku znajdują sie sami bogaci ludzie. Chłopak wyjął z za pleców bukier czerwonych róż i wręczył mi je:

-Z jakiej to okazji?-zapytałam zaskoczona,

-Zobaczysz kotku- pocałował mnie w czoło i weszliśmy do środka.

Zauważyłąm, że obok naszego stolika siedział jakiś mężczyzna któregoś chyba gdzieś widziałam, ale  nie mogłam sobie przypomnieć kto to jest.
Usiedliśmy rzy stole i zamówiliśmy dania. Po chwlili razem z nimi przyszła kelnerka podając posiłki i wino, kiedy zjedliśmy, Justin wstał i gdzieś poszedł. Zdziwiło mnie jego zachowanie.

Po 5minutach usłuszałam jak włączają się głośniki w restairacji. Światło skierowało się na przód  i wtedy zobaczyłam Justina na małej scence z mikrofonem.

-Drogie pani i drodzy panowie, przepraszam że przerywam , ale chciałem coś pwiedzieć. Na tej sali znajduję się kobieta , moja kobieta, Julia, któa dzisiaj ma urodziny. Skabie- spojrzał na mnie a za nim wszyscy również na mnie patrzyli- W tym wyjątkowym dniu chcę życzyć ci wszystkiego co najlepsze, spełnienia najskrytszych marzeń i oby twoja miłość do mnie nikgy nie wygasła.

Po moim policzku spłynęła łza szczęścia, zapomniałam, zapomniałam o własnych urodznach. TO była łza szczęścia. Ale ta przepowa Justina to nie wszystko.

-Chciałem coś dla ciebie zrobić, tylko dla ciebie...- w tym momencie wiedziałam co chce zrobić..........






_______________________________________________________
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ PRZEpRASZAM!!!!!!!!!!

 wiem, cholernie długo nie dodawałam rozdziału, ale miałam masę zajęć, mało czasu i dużo problemów.... wiec mam nadzieje, ze zrozumiecie. Nie obiecuje kiedy nn ale od razu mówię, że nie przestaje pisać, przepraszam że taki krótki, ale nie mam czasu, święta itp.

Z okazji swiat życzę wszystkim zdrwia bo to najwazniejsze, ciełych świąt, udanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku.


Dziękuję pani A***e za zrozumiałość :) KC i  K.>G.> - bez was nic by nie było............